Sztandarowy projekt wicepremiera Mateusza Morawieckiego Konstytucja biznesu został przyjęty przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Nowe regulacje mają ułatwić funkcjonowanie małych i średnich przedsiębiorstw oraz uczynić je bardziej konkurencyjnymi zarówno na rodzimym rynku, jak i poza jego granicami.

Dlaczego Konstytucja?

Rok temu wicepremier Mateusz Morawiecki zapowiedział wprowadzenie tzw. Konstytucji Biznesu. Teraz rząd przyjął jeden z flagowych projektów Ministerstwa Rozwoju. Jak podkreśla sternik resortu: ma to być fundament przedsiębiorczości, ułatwiający ekspansje krajową i międzynarodową polskich mikro, małych oraz średnich przedsiębiorców. Wierzę, że dzięki temu wielu polskich firm będzie mogło poszybować w górę. Właśnie dlatego nowe rozwiązania nazwano Konstytucją Biznesu. Składa się na nią pakiet regulacji, które mają zwiększyć bezpieczeństwo przedsiębiorców oraz ich prawa w stosunkach z państwem oraz urzędnikami. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 stycznia 2018 roku. Swoim zakresem obejmują pięć projektów ustaw dotyczących zmian w prawie gospodarczym, m.in.: prawie przedsiębiorców, ustawy o zasadach uczestnictwa przedsiębiorców zagranicznych i innych osób zagranicznych w obrocie gospodarczym na terytorium RP czy ustawy o Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej i Punkcie Informacji dla Przedsiębiorcy.

Co nie jest zabronione, jest dozwolone

To jednak Prawo przedsiębiorcy jest kluczowym elementem Konstytucji. Projekt zastąpi obecną ustawę o swobodzie działalności gospodarczej z 2004 roku, która była nowelizowana prawie 100 razy: przez 13 lat, prawie 100 razy to naprawdę jest niezła łamigłówka dla przedsiębiorcy, żeby rozpoznać, w których miejscach znajdują się najważniejsze tematy z jego perspektywy – stwierdził Morawiecki. To właśnie w tym dokumencie znajdują się podstawowe zasady prawne dotyczące pracodawców, którymi są m.in.: wolność działalności gospodarczej, domniemanie uczciwości przedsiębiorcy, przyjazna interpretacja przepisów (in dubio pro libertate), czy najważniejsza z nich – co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone. Wprowadzone zostanie również możliwość prowadzenia działalności nierejestrowanej, czyli takiej, która prowadzona jest na mniejszą skalę. W przypadku miesięcznych przychodów wynoszących do 50 proc. minimalnego wynagrodzenia krajowego nie będzie ona podlegać rejestracji w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Będzie to zatem dotyczyć okazyjnie świadczonych usług (np. korepetycji) czy drobnego handlu i ma urzeczywistniać zasadę wolności działalności gospodarczej.

Ulga na start 

Bardzo istotna jest również ulga na start, która zdejmuje z nowo powstałych firm obowiązek płacenia składek ZUS przez pierwsze pół roku, a także korzystanie z obniżonych stawek przez kolejne 2 lata. Ma to zachęcić Polaków do zakładania mikroprzedsiębiorstw, a przede wszystkim zwiększyć ich szansę na przetrwanie w najtrudniejszym, początkowym okresie ich funkcjonowania na rynku. Morawiecki podkreśla, że w kieszeniach firm w ciągu 10 lat może zostać około 8 mld zł: przedsiębiorcze państwo musi też umieć liczyć koszty alternatywne, czyli np. ile by nas kosztowało niewprowadzenie tej ulgi. Pomaganie w tworzeniu nowych polskich firm, to inwestycja w poszerzanie bazy podatkowej i nowe miejsca pracy. To inwestycja w silniejszy polski kapitał. A takie inwestycje zwracają się najlepiej. Według wicepremiera, ulga na start może być jednym z największych bodźców rozwoju początkujących biznesów.

Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców

Początkowo zakładano także stworzenie instytucji Rzecznika Przedsiębiorców, który swoimi kompetencjami obejmowałby wszystkie biznesy i mógłby chociażby wstrzymywać kontrole w firmach. Ostatecznie powstanie jednak jego okrojona wersja Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Ma on być odpowiedzialny za mediacje między biznesami, a administracją. Będzie zatem organem interwencyjnym w sytuacjach, w których naruszone zostaną prawa przedsiębiorców. Na wniosek tej instytucji urzędy zobligowane będę do „objaśniania przepisów”. Wicepremier Morawiecki zwraca uwagę na fakt, że: duże firmy łatwiej sobie radzą w gąszczu przepisów, w Brukseli, Komisji Europejskiej i rozpoznawaniu nowej legislacji (…). Natomiast sektor MŚP nie ma departamentów prawnych. 

Oceń artykuł
0/5 (0)