W przyszłym roku ruszą dopłaty do samochodów elektrycznych, co zapowiedziała minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. To kolejny krok w kierunku zielonej transformacji, której celem jest promowanie zeroemisyjnych środków transportu. Czy taka forma wsparcia to odpowiedź na potrzeby Polaków, czy raczej próba stworzenia „nowej mody”? Zdania są podzielone, ale minister jest przekonana, że takie działania mogą przynieść korzyści zarówno środowisku, jak i gospodarce.

Dopłaty do elektryków już w 2025 roku

Minister Hennig-Kloska zapowiedziała, że program dopłat do samochodów elektrycznych zostanie uruchomiony w 2025 roku. Pieniądze mają pochodzić z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), a cały program ma być zrealizowany do połowy 2026 roku. To oznacza, że środki z funduszy unijnych zostaną przeznaczone na wsparcie zakupu pojazdów zeroemisyjnych.

Jak podkreśliła minister, środki krajowe nie są optymalnym rozwiązaniem, ale wykorzystanie funduszy europejskich to szansa na skuteczną realizację ekologicznych reform. Hennig-Kloska wyraziła też nadzieję, że dopłaty przyczynią się do popularyzacji samochodów elektrycznych, choć sama przyznaje, że „technologia musi stanieć, by stała się bardziej dostępna dla przeciętnego obywatela”.

Ciekawostką jest to, że tylko 15% głosujących w sondzie na Radio ZET uważa, że państwo powinno dopłacać do zakupu elektryków. Czy Polacy są gotowi na taką rewolucję? A może to technologia musi najpierw udowodnić swoją wartość, zanim zdobędzie ich pełne zaufanie?

Zeroemisyjne autobusy i zmiana polskiego transportu

Dopłaty do elektryków to tylko część większego planu zielonej transformacji w Polsce. Minister klimatu zapowiedziała również przeznaczenie 3,5 miliarda złotych na zakup 1200 zeroemisyjnych autobusów, które mają trafić do ponad 100 miast w Polsce.

  • Nowe autobusy obniżą hałas i ilość spalin, a jednocześnie podniosą komfort jazdy, co ma znaczenie nie tylko dla pasażerów, ale również dla mieszkańców miast – powiedziała Hennig-Kloska.

To ambitny projekt, który może wpłynąć na jakość życia w wielu miejscowościach. Równocześnie minister przypomniała, że ustawa umożliwiająca korzystanie z funduszy na wymianę taboru autobusowego została już przyjęta przez Sejm. To kolejny krok ku bardziej zrównoważonemu systemowi transportu publicznego w Polsce.

Przyszłość technologii i polska produkcja

Zapytana o przyszłość polskiego przemysłu samochodowego, minister Hennig-Kloska podkreśliła, że rząd dąży do rozwijania lokalnych technologii i produkcji komponentów. Inwestycja w projekt Izera, czyli polski samochód elektryczny, ma być priorytetem, choć realizacja tego przedsięwzięcia wymaga czasu i zasobów. Minister podkreśliła, że wybudowanie fabryki w Polsce w ciągu 1,5 roku jest nierealne, ale rząd zmienił harmonogram tak, by inwestycja mogła zostać zrealizowana.

  • Nie chodzi o to, by importować technologię, ale by ją tworzyć lokalnie, co może przynieść długofalowe korzyści dla gospodarki i rynku pracy – zaznaczyła Hennig-Kloska.

Minister przyznała, że choć technologia samochodów elektrycznych nie jest jeszcze masowo dostępna w Polsce, to tego typu projekty, wspierane przez środki unijne i inwestycje prywatne, mogą zmienić ten stan rzeczy w przyszłości.

Czy Polska stanie się liderem w produkcji pojazdów zeroemisyjnych? To pytanie pozostaje otwarte, ale jasno widać, że obecny rząd chce postawić na lokalne innowacje i rozwój technologiczny, który ma służyć zarówno gospodarce, jak i środowisku.

Źródło: wiadomosci.radiozet.pl

Oceń artykuł
0/5 (0)