O... czytam komentarze i widzę że nic się nie zmieniło odkąd przyszło mi zakończyć wątpliwie przyjemną współpracę z tymi wyzyskiwaczami. Czy głównym źródłem tej beznadzieji nadal jest pan M i jego nieudolna metoda kija bez marchewki?
Z panem M nic się nie wskóra jest nie reformowalny. Atmosfera staje się coraz bardziej nerwowa ja i koleżanki wychodzimy do toalety do pobliskiej stacji paliwowej. Bo nie ma warunków kto to widział żeby toaleta była przez ścianę z pokojem prezesa .Czy to jest zgodne z prawem budowlanym. Już tak długo nie wytrzymam
na tego typu prawie się nie znam ale teraz to zaciekawił mnie fakt, że chyba długie przerwy tu macie skoro na stacje chodzicie? i co za problem z korzystaniem na miejscu, bo dalej nie rozumiem?
Tylko nie popuść, skoro nie możesz wytrzymać, bo do najbliższej stacji masz około 1,5 km. Biorąc pod uwagę, że musicie skorzystać z WC min. 3 razy w czasie pracy co zajmuje ok 3 godzin (dojście i powrót) to nie dziwie się nerwowej atmosferze :) @Dorota chyba przesadzasz
Ta firma wyniszcza ludzi. Szefostwo zatrudnia ludzi świeżo po studiach (często jest to pierwsza praca w zawodzie). Mamią pracowników, że właśnie tak wygląda praca we wszystkich biurach projektowych i wymaga się chorych osiągów. Większość projektów jest aneksowanych, bo trudno się wyrobić w terminie z czymś godnym dla inwestora. Na pytanie, którym projektem zająć się priorytetowo pada odpowiedź A, a po kilku dniach jest zdziwienie, że B, C i D samo się nie zrobiło. Nadgodziny najlepiej robić dla idei i nie ma co liczyć na zapłatę za nie - co najwyżej wywalczyć odbiór wolnego dnia. Aby poprawić wydajność pracy zaczęto organizować mnóstwo spotkań o tym jak poprawić wydajność pracy zamiast faktycznie zabrać się za robotę. Wykonywanie telefonów do urzędów było zawsze podsłuchiwane kątem ucha przez szefostwo i jeżeli czegoś nie udało się załatwić po ich myśli, to wina szła na Ciebie (nawet jak podyktowali Ci co powiedzieć). Urzędnik powiedział szczerze, że się nie wyrabia z pracą i przygotuje dokument np. na czwartek? Trzeba było już dzwonić od poniedziałku i się upominać (tym samym psując sobie relacje w kolejnych projektach). Może i imprezy były fajne, ale czym jest jeden dzień przyjemności przy reszcie dni wypełnionych wewnętrznymi układzikami i wykorzystywaniem taniej siły roboczej. Nie polecam.
Ok, czyli jest tutaj dużo ludzi bez doświadczenia? Wgl skoro zatrudniają osoby właśnie bez stażu, to czy poza innymi wątpliwościami, to czy da radę się tutaj nauczyć zawodu i fachu i faktycznie zdobyć cenne zawodowo doświadczenie? Takie praktyczne, aby potem znaleźć coś lepszego?