Opinie o Ing Bank Śląski S.A. w Katowice

Pracowałem w małym oddziale w Kołobrzegu (ze mną 3 osoby). Rozmowa rekrutacyjna na dobrym poziomie. Widać ze Pani lider zależało na szybkim pozyskaniu pracownika bo jak twierdziła - ona tez musi puścić swoich pracowników na urlop i ciężko jej kogoś pozyskać na umowę na zastępstwo - czyli była szczera :). Jeżeli chodzi o zachowanie po zatrudnieniu zmiana o 180 stopni. Czar prysł po tygodniu od podpisania umowy. Liderka przybywała do oddziału raz na tydzień, maksymalnie dwa razy, ponieważ miała kilka oddziałów „pod kontrolą”. Było dużo śmieszny sytuacji. Pracownica która mnie wdrażała głośno krzyczała „przyjechała” widać samochód parkujący w oddali :) wówczas wszyscy doradcy nerwowo zaczęli porządkować biurka itd. Generalnie nasłuchałem się historii o tym jakie plany naprawcze im nakładała, kto dzisiaj pisze jej maila z wyjaśnieniami itd. Podobno gdy dawniej była sofa w oddziale liderka rozsiadała się wygodnie i obserwowała pracowników, którzy w ogromnym stresie wykonują swoje obowiązki. Pamietam jak dumnie wyszedłem po otwarciu pierwszego rachunku dla klienta - od razu dostałem po głowie :( Pani Team Lider zapytała „czy chce dostać w łeb” gdyż podejrzewa ze dotknąłem ekranu smartfona klienta, co jest zakazane. Wyjaśniłem ze to przewidzenie. Po dwóch tygodniach „wdrażania” otrzymałem dziwnego maila na telefon służbowy (team liderka przebywała w pomieszczeniu obok, ja miałem wówczas spotkanie na Teamsie na zapleczu) okazało się że dostałem zaproszenie na spotkanie w którym wyszczególniła ze chce ze mną porozmawiać o tym co już potrafię, jak radzę sobie z NaviYogą, jakie mam oczekiwania. Na spotkaniu zapytała czy tak wyobrażałem sobie prace w banku, odpowiedziałem ze tak, dodatkowo starałem się przedstawić ekipę w dobrym świetle. Odpowiedziała ze jej zdaniem nie wychodzę z inicjatywą :( Ogólnie spotkanie bez sensu, nic się udało się ustalić. Nie wiem co miało wnieść i jaki był jego cel. Największy „cyrk” rozpoczął się po spotkaniu. Zostałem na tzw. „witaczu”samemu. Pracownicy opuścili pokoje i zostawiajac mnie samego zaczęli rozmawiac z Panią lider ,dopytywali i jak tam? Słyszałem tylko jak relacjonowała co mi powiedziała, jak zareagowałem, jaką minę zrobiłem ogólnie szok. Po wysłuchaniu tych bzdur, postanowiłem jeszcze raz porozmawiać z plotkujące liderka. Bardzo się zdziwiła ze wtargnąłem do pomieszczenia socjalnego. Speszona sytuacją powiększała że musi zmykać :) Po całym zamieszaniu postanowiłem opuścić placówkę. Zabrałem swoje rzeczy i już nigdy tam nie wróciłem. Po ok. tygodniu otrzymałem SMS-a od liderki gdzie jestem? Dlaczego nie ma mnie w pracy? Jest wtorek a ja nie daje jej znaku życia :) Ogólnie Bank moim zdaniem fajny, świetnie prowadzone szkolenia, super osoby poznałem, dokładnie wiedziałem jak będzie wyglądać praca w banku na stanowisku doradcy detal. (od znajomych) ale ING powinno zastanowić się kogo dopuszczają do pracowników? Może takie osoby powodują , że rekrutacja rusza co kilka miesięcy? Mimo wszystko Bank wspominam dobrze. Trzymam kciuki za wyciągnięcie mądrych wniosków przez Panią dyrektor regionu itp.