Padło w zasadzie jedno stwierdzenie ze jakieś donosicielstwo tu maja. więcej osób postrzega tak atmosferę czy jednak to zależy też od punktu widzenia? Jeśli z dobrym nastawieniem ktoś tu przyjdzie to może odwdzięczą sie tym samym?
Witam, są teraz dostępne oferty dla doradców podatkowych. Nie widać jednak w nich żadnej wzmianki dotyczącej ewentualnych widełek płacowych. Ile mogą wynieść chociażby stawki godzinowe? Jak wiadomo można pracować na część etatu stąd wątpliwość
Zależy od ustaleń z przełożonymi (w tym wypadku z szefami spółki). Lepiej żądać więcej pieniędzy na początek, ponieważ charakter pracy w tej firmie jest często różnorodny - niektórym osobom przypadło przejęcie przejrzystych i relatywnie prostych księgowości/zadań. Można też otrzymać księgowości, których z różnego powodu nikt nie chce (z powodu ich trudności, bądź bałaganu,albo ciężkiego kontaktu z klientem) i pracownicy obciążeni nadmiarem obowiązków przeznaczają często właśnie takie dla nowej osoby. W związku z powyższym ciężko relatywnie ocenić, czy "zasłużymy" sobie na późniejszą podwyżkę, poprzez powiązanie jej ze stopniem poradzenia sobie często z niewykonalną pracą. W firmie panuje atmosfera donosicielstwa- radzę być bardzo uważnym w kontakcie ze współpracownikami, oraz tym co się mówi bądź robi. O ewentualnych (nawet drobnych) błędach w wykonywanej pracy nawet nowych osób najczęściej informowany jest pierw przełożony, często przed nawet "koleżeńską" pomocą któregoś ze starszych pracowników. Ponadto na pracowników zrzucana jest często wina związana z niedociągnięciami po stronie klienta, dla którego jest wykonywana usługa (szczególnie, jeśli klient dobrze płaci). Radzę też dokładnie archiwizować korespodencję ze współpracownikami, ponieważ potrafi być ona nieopisaną pomocą w przypadku bycia oskarżonym o rzekome niewłaściwe wykonywanie obowiązków, gdy coś pójdzie nie tak, a sprawa jak w większości przypadków trafi do szefa. W takim wypadku pracownik z krótszym stażem jest stawiany wstępnie na przegranej pozycji. Wymienione wyżej czynniki generują wysoki poziom stresu podczas pracy.
To jakie rzeczy trzeba robić żeby zasłużyć na tą podwyżkę potem? Mam nadzieję że nie żadne niemożliwe cuda na kiju . Nie wiem czy to coś da ale czasem o tym nadmiarze obowiązków warto pogadać. Próbował ktoś negocjować, chociażby większą kasę za więcej zadań?
Więcej zadań za lepszą kasę? W tej firmie nie ma pustych godzin, czas co do minuty jest rozpisywany. To znaczy cały czas trzeba mieć zajęcie, a czas jest następnie fakturowany na klienta. Po jakimś czasie jak zaczynasz robić szybciej to dokładają więcej i nie ma co z tego tytułu szybko liczyć na lepszą kasę. To przecież norma. Trzeba trochę przepracować i wykazać się w firmie, żeby zasłużyć na podwyżkę, albo zasiedzieć się tam długo aż stawki na rynku pójdą w górę i wtedy argumentować podwyżkę sytuacją rynkową. To mała firma i tok kariery oraz rozwoju płacy jest często indywidualny, więc nie da się na takie pytanie odpowiedzieć w sposób jednoznaczny.
Firma nazywa się obecnie : BOTOR TROJAN & PARTNERS Steuerberatungsgesellschaft mbH Sp. z o.o. Oddział w Polsce
Widzieliście, że Botorplus GMBH Steuerberatungsgesellschaft Sp. z o.o. Oddział w Polsce poszukuje nowych pracowników? Czy warto tam pracować?
Nie polecam. Mała firma bez struktur. Brak szefa i oficjalnego przełożonego lub teamleadera. Osoba, która nieoficjalnie nadzuruje nowego pracownika pod nosem puszcza przed kolegami uwagi że mało robisz, jednak zapomina że mało Ci dała do zrobienia i to nie Twoja wina, że zrobiłeś wszystko, bo to i tak dla niej mało. Poza nią wszystkie inne osoby są fajne. Jednak brak struktur wiąże sie z tym, że jesteś ciągle obserwowany, co robisz na kompie. Gdy księgowanie zajmuję Ci za długo, to Twój profil świeci Ci sie na czerwono. Obserwują, co oglądasz na kompie i zdalnie wrzucają Ci strony, które masz poczytać i jednocześnie dodawają Ci coraz więcej spółek, które masz obrobić, aż nie powiesz dość. Niedawno zmieniła się nazwa firmy z BotorPlus na BotorPartners, co szło ze zmianami w systemie it. Niektórym po dwóch dniach dopiero naprawili. W firmie strach zachorować. Kolega chodził z gorączką do pracy. Koleżanka wzięła L4 i natychmiastowo wyleciała niby za brak kompetencji. Ja wyleciałem, gdy zadzwonił do mnie szef z Niemiec i powiedział, że musi się pożegnać z kilkoma pracownikami z powodu recesji na rynku. Tłumaczył mi nawet, że odpadli mu klienci, bo ogłosili upadłość. Gdy przyjechałem po wypowiedzienie, to napisali mi oszczernie, że mało się angażowałem i bzdury o innych niby brakach. Zgodził bym się, gdyby przystali na jednej wersji. Ale podanie mi ustnie innej przyczyny niż pisemnie świadczy tylko o ich fałszywym podejściu do pracownika.