Opinie o OPEX S.A. w Opole

Współpracowałem z pracownikami firmy OPEX w Kings Lynn w UK w 2017r, i przez 3 lata mojej pracy na żurawiu w Anglii była to najgorsza firma, z jaką współpracowałem. Może dlatego, że te cebulaki za długo siedziały pod niemieckim batem i nie umiały pracować w cywilizowanym kraju? Ale po kolei. Opex poszukiwał polskojęzycznego operatora posiadającego brytyjskie uprawnienia CPCS. Przed wyjazdem dopytałem, czy posiadają wszelkie niezbędne papiery wymagane do pracy żurawia. Dostałem fałszywą informację, że tak. Na miejscu okazało się, że nie ma lifting plans ani risk assessment, które wraz z method statement stanowią fundament dokumentacji żurawia na budowie. Praca miała być za 18 GBP/h jako podwykonawca (Self Employed), ale po przybyciu na miejsce dowiedziałem się, że z jakiś przyczyn jest 50 pensów mniej. Firma miała zapewnić zakwaterowanie i tak było - w kontenerach, w których było łóżko i szafa. Płacili flat rate, mimo iż nadgodziny powinny być płatne 150% regularnej stawki, ucinali godziny za czas na przerwie (w UK płaci się za przerwy!) i najgorzej - wymagali pracy w sobotę i nie płacili tak jak siępłaci za sobotę (NADGODZINY!), tylko też flat rate. Wypłaty były co 2 tyg, a nie jak w brytyjskim zwyczaju - co piątek :/ Firma nie dostosowała się do brytyjskiego prawa budowlanego - używali narzędzi na 220V, BHP leżało, alkohol był w kontenerach na placu budowy, ale czego oczekiwać od praktycznie nietrzeźwiejących alkoholików? Na budowie jako podwykonawcy pracowali również Brytyjczycy z żurawiem samojezdnym. Niemieckie kierownictwo, oraz polskie podnóżki z Opexu nie potrafiły zrozumieć, że w przypadku pracy kolizyjnej jest obowiązek posiadania minimum 2 krótkofalówek w kabinie żurawia - 1 do pracy pomiędzy operatorami, druga do pracy z ludźmi na dole. Kiedyś wypadł jeden dzień wolny w poniedziałek (bank holiday), więc spytałem się kierownika, czy będą potrzebować operatora w ten dzień. Potwierdził, ale zapytany o stawkę, powiedział że regularna. Oznajmiłem, że jest święto, a ja w święta za normalną stawkę nie będę pracował. Przekazałem też moim brytyjskim kolegom, że mnie nie będzie i niech uważają, bo z tej firmy nikt nie rozmawia w języku angielskim. W czasie gdy mnie nie było, z polecenia kierownika na żuraw wszedł i operował nim człowiek nie posiadający uprawnień. Spowodował near miss - było o krok od tragedii. Jadąc pełnym obrotem nie zważał na pracujący w kolizji żuraw samojezdny. Jako iż nie rozumiał angielskiego, prawdopodobnie nie pokwapił się by włączyć "crash radio", na którym to operator z samojezdnego ostrzegał go, że zbliża się za szybko. Mirek - bo tak temu antybohaterowi jest na imię - nie mając doświadczenia z żurawiem górnoobrotowym miał wielkie szczęście, że operator z samojezdnego był doświadczony i został przeze mnie poinformowany, że nie będę operować żurawiem, a nikt z reszty Polaków nie ma uprawnień. Brytyjski operator widząc, że ktoś wszedł na żuraw i nieudolnie nim operował, a finalnie lecąc z maksymalną prędkością obrotu w jego wysięgnik, zdążył uciec unikając kolizji. Po tym zdarzeniu na budowie zawitał pierwszy raz H&S officer, a ja po odebraniu 2 wypłat zwinąłem się. Podsumowując - Januszex wypchany alkoholikami, nie polecam.