W pędzącym świecie i natłoku obowiązków coraz trudniej znaleźć chwilę na prawdziwy, głęboki oddech. Korporacyjna kultura pracy nie sprzyja zdrowym nawykom, ale również w takich warunkach możemy zadbać o lepsze samopoczucie, a przy okazji znaleźć przestrzeń na poszukiwanie swojej zawodowej i życiowej drogi. Z prekursorką wellnessu korporacyjnego, trenerką psychologii biznesu, nauczycielką rozwoju wewnętrznego, coachem i założycielką Grupy Prodialog – Beatą Dyraga – rozmawiamy o tym, jak wykorzystać każdą chwilę oraz być prawdziwie obecnym, tu i teraz.

Wellbeing nie jest najbardziej popularnym zajęciem, jakie ludzie zwykle wykonują. Jak to się stało, że stał się Pani życiową drogą?

Beata Dyraga: Faktycznie, nie jest to typowa praca. Sporo w życiu zrobiłam, żeby zajmować się tym, czym się zajmuję obecnie i myślę, że w dużym stopniu świadomie do tego doprowadziłam. Najpierw skończyłam ekonomię, potem trafiłam na psychologię reklamy i zaczęłam pracę w największej na świecie agencji reklamowej. Dzięki wrodzonej kreatywności i strategicznemu umysłowi moja kariera szybko się rozwinęła. Osiągałam spektakularne, jak na tak młodą osobę, rezultaty i wszyscy na mnie mocno stawiali. Jednak czułam, że to nie do końca jest to, co chcę w życiu robić. Chociaż kreowanie wizji było mi bliskie, to mimo wszystko chciałam być bliżej człowieka, wykonywać pracę z wewnętrznym poczuciem sensu.

Jak to się potoczyło dalej?

Już wtedy interesowałam się masażem, jogą i psychologią. Od dziecka zresztą miałam wiele refleksji nad człowiekiem i sensem życia. Pamiętam tez swoje pierwsze doświadczenia medytacyjne podczas tańca. Te wszystkie bodźce niejako popychały mnie w stronę ludzi. Gdy zatem zaszłam w ciążę, odeszłam z pracy w reklamie i stwierdziłam, że chcę iść inną drogą.

Mniej więcej w tym samym czasie w mojej rodzinie pojawiła się osoba, która miała osiedlową siłownię z małym klubem. Finalnie, w wyniku wielu niefortunnych życiowych okoliczności, miejsce to zbankrutowało. Mając środki finansowe, chciałam pomóc, wesprzeć. Gdy tylko weszłam do budynku, stwierdziłam, że chcę zrobić z tego klubu nowy rozdział mojego życia.

Przebudowałam i przerobiłam lokal na pierwszy w Warszawie – a myślę nawet, że i w Polsce – klub wellness. Wtedy te usługi nie były u nas znane. Wprowadziłam jogę, tai-chi, terapie, masaże, wyjazdy oczyszczające, fitness. Sama również ukończyłam kursy instruktora fitness, terapii, masażu, trenerskie studia podyplomowe i wiele innych. 

Stworzyłam przestrzeń, która dbała o człowieka. Nasz klub był inny od typowych polskich klubów, więc odwiedzały nas media, pojawiło się wielu fantastycznych ludzi i znanych nazwisk. To właśnie wtedy słowo wellness, które wcześniej nie było znane w Polsce, zaczęło zyskiwać na popularności. Pamiętam, jak zostałam poproszona o wygłoszenie na Akademii Wychowania Fizycznego wykładów dla właścicieli klubów fitness. Opowiadałam wtedy, że trend wellness będzie silny, że będzie coraz więcej zdrowego jedzenia, że joga będzie coraz bardziej popularna. I rzeczywiście, ludzie zaczęli szukać takich aktywności.

W jaki sposób wellness z osiedlowego klubu przeniósł się do korporacji?

Na fali rozwoju klubu postanowiłam zrobić w nim restaurację wegetariańską. Niestety ten pomysł okazał się zbyt nowatorski jak na owe czasy. Przeinwestowałam i musiałam podjąć decyzję o zamknięciu klubu. To był dla mnie trudny czas  Ale obserwując ludzi wielkiego sukcesu wiem, ze wszyscy oni wielokrotnie „upadali”, bo nie sztuką jest upaść, ale wstać. Ja tez wstałam i postrzegam to doświadczenie jako bardzo wzmacniające.

Zastanawiając się, co robić dalej, zauważyłam, że do mojego klubu przychodziło wielu ludzi, których znałam jeszcze z czasów pracy w reklamie. To byli ludzie z korporacji, którzy potrzebowali czegoś więcej, niż tylko fitnessu. Zaczęłam planować, w jaki sposób mogę połączyć moją wiedzę z tym, czego nauczyłam się, prowadząc klub. Stwierdziłam, że mogę stworzyć coś, co połączy wellness z biznesem.

Tak powstał Prodialog (www.prodialog.pl) – firma, która jako pierwsza w Polsce zaczęła mówić o tym, czym jest korporacyjny wellbeing. Rozwijaliśmy się na dwóch płaszczyznach: wellnessu korporacyjnego i szkoleń miękkich. Z czasem rynek zaczął się zmieniać, a słowo wellbeing stało się bardziej popularne. Jednak, niezależnie od używanych terminów, w naszych działaniach zawsze kładliśmy nacisk na spójność i autentyczność podejścia do klienta.

Co jest obecnie podstawą działalności Prodialogu?

Do dziś hasłem naszej firmy jest to, że w biznesie najważniejszy jest człowiek, którego łączymy ze światem biznesu z pomocą naszych unikalnych szkoleń. Staramy się zrozumieć człowieka z całym jego dobrodziejstwem, ale jednocześnie chcemy też rozumieć biznes i jego cele, co wcale nie jest takie naturalne w świecie HR.

Ja rozumiem oba te światy i faktycznie mogę znaleźć dla nich wspólny mianownik. Klienci Prodialogu to największe korporacje zarówno z Polski, jak i całego świata. Pracuję więc ze światowymi gigantami, a jednocześnie doświadczam życia na inne sposoby: od 20 lat uprawiam jogę, medytuję, morsuję, leczę się naturalnie, chodzę boso – nawet po górach. Moją najważniejsza praktyką na co dzień jest Praktyka Świadomej Obecności, która towarzyszy mi od lat i którą się dzielę. I udaje mi się pogodzić świat biznesu ze światem duchowym. W Prodialogu również staramy się znaleźć wspólny zbiór działań, które są dobre dla ludzi, ale też przynoszą konkretne korzyści.

Można zaryzykować stwierdzenie, że w Pani przypadku droga zawodowa jest drogą życiową i odwrotnie, a obie te drogi trudno rozdzielić.

Tak, to bardzo interesujące spostrzeżenie. Myślę, że w moim przypadku chodzi o autentyczność. Nie wyobrażam sobie iść tą drogą, którą idę, bez wewnętrznej autentyczności. Kiedy wybieram się na konferencję czy szkolenia w korporacjach, idę tam z całą swoją praktyką. Mówię to, co czuję, co myślę, jestem w tym prawdziwa. To ważne dla mnie samej, ale też zachęcam innych do tego, by szukali pracy, która pozwala na maksymalną spójność i autentyczność wewnętrzną.

Autentyczność to klucz do zredukowania stresu związanego z pracą?

Praca to miejsce, gdzie spędzamy wiele godzin. Sama bardzo dużo pracuję, ale lubię to, co robię. Przychodzi mi to w sposób naturalny i czasem trudno znaleźć granicę, gdzie praca się zlewa z życiem, ale właśnie autentyczność sprawia, że życie zawodowe nie generuje napięcia. Im więcej mamy tej autentyczności i spójności, tym mniej napięcia wewnętrznego nosimy w sobie na co dzień i łatwiej nam jest pracować na luzie. Zachęcam ludzi do szukania pracy, która daje im jak najwięcej przestrzeni na bycie autentycznymi.

Wiele razy odważnie postawiła Pani na zupełnie nowatorskie rozwiązania. Jak zaufać sobie w wyborze zawodowej drogi, by sięgnąć po własną autentyczność?

Myślę, że przede wszystkim należy odróżnić intuicję od innych podpowiedzi i obaw, które wszyscy mamy. Podczas poszukiwania autentyczności zawsze pojawią się pytania: Czy to nie jest tylko fanaberia? Czy to da mi pieniądze? Czy faktycznie dobrze robię, czy to nie jest szaleństwo? Czy dam sobie radę? W wyborach zawodowych towarzyszy nam wiele emocji. Głos emocji to jedno, a głos intuicji – drugie. W ramach mojej Praktyki Obecności dbam o kontakt z samą sobą. Trzeba umieć znaleźć prawdziwy głos własnej intuicji, który nie jest głosem lęku. Jeśli mamy w sobie pełne lęku pytania o to, co będzie, to nie są one głosem intuicji, tylko naszego ego i obaw. A te nie zawsze okazują się dobrą podpowiedzią. Emocje i wątpliwości, czy damy sobie radę, wynikają z naszego wychowania, braku pewności siebie. Trzeba umieć sobie poradzić z tym, co się dzieje pod wpływem naszych emocji, zintegrować je, by znaleźć naszą intuicję, która jest spokojnym, pewnym głosem.

Ludzie, którzy odnieśli sukces, nie kierowali się głosem lęku, ale intuicją. To pozwalało im robić rzeczy niestandardowe. Dlatego zaufanie sobie oznacza drogę rozwoju organicznego, radzenia sobie z emocjonalnością, znajdowania prawdziwego głosu: czuję i wiem, że tą drogą powinienem pójść. Czasem to może wydawać się nieracjonalne, ale warto się otworzyć, poszukać, poczytać. Pomagają w tym takie praktyki jak medytacje, które nas wyciszają, otwierają emocjonalnie, pozwalają nam mieć większy kontakt z tym, co jest dla nas dobre, czyli właśnie z wewnętrznym głosem intuicji. W tym także pomaga Praktyka Obecności.

Musimy pracować, żyć i wybrać swoje miejsce w świecie tak, by było nam w nim wygodnie i dobrze. Tylko że ten świat ciągle się zmienia. Jak się w tym odnaleźć?

Wielką kompetencją, którą trzeba w sobie rozwijać, jest umiejętność funkcjonowania w świecie, którego nie kontrolujemy. To oznacza akceptację rzeczy, na które nie mamy wpływu. Im bardziej ktoś potrafi je akceptować, tym lepiej sobie radzi w pracy. A im bardziej ktoś walczy z wiatrakami i nie godzi się z tym, co się dzieje, tym gorzej. Widzę to w polskim społeczeństwie. Najbardziej autodestrukcyjne dla ludzi i otoczenia jest to, że tkwimy w czymś, z czym nie możemy się pogodzić. To ważne, aby zacząć widzieć życie takim, jakim jest, aby dostrzec inne drogi. Trzeba umieć odpuszczać – to zdolność numer jeden. Niestety bardzo trudna, przez co wiele osób żyje w stałej niezgodzie, walce, konfliktach wewnętrznych. Praca to też pewien pakiet elementów – są w nim rzeczy dla nas dobre i takie, które nam się mniej podobają. Trzeba podejść do tego jako do kompletnego zestawu. Jeśli cały pakiet jest dla mnie w porządku, to cieszę się z tych rzeczy, które są super, ale również akceptuję te, które są mniej fajne. Jeśli okaże się, że jest za dużo rzeczy, z którymi walczę, to pora zmienić pakiet.

Czyli rzucamy pracę, która nam nie służy i znajdujemy sobie nową, lepszą? To chyba nie jest takie proste.

Nie jest, tym bardziej, że trzeba sobie powiedzieć jasno, ze nie znajdziemy idealnego miejsca pracy i czasami musimy się pogodzić z rzeczami, które mniej nam odpowiadają. Jednak słowo „pogodzić” nie oznacza rezygnacji. Chodzi o to, że te trudne rzeczy w pracy mogą się okazać dla nas też dobre. Otwartość i brak oceniania wszystkiego, co nas spotyka, to bardzo ważna kompetencja. Im mniej oceniamy, zakładamy pewne rzeczy „ z góry” tym jesteśmy zdrowsi i lepiej się czujemy.

Kluczowa jest też świadomość własnych potrzeb w danym momencie naszego życia. Ludzie znajdują się na różnych etapach swojej ścieżki: czasami priorytetem będą dla nas finanse, a czasami ważniejsze jest wsparcie społeczne lub atmosfera w pracy, która wpływa na nasze zdrowie.

Jak odnaleźć balans w życiu, szczególnie, gdy pracujemy w korporacji? Albo w pracy, której nie za bardzo lubimy?

Ludzie różnie rozumieją balans. Dla niektórych to zamknięcie komputera po pracy i przejście do życia domowego. Jeszcze innym typowym podejściem jest czekanie na weekend: pracujemy od poniedziałku do piątku, odłączeni od życia i odczuwania, czekając na te dwa wolne dni. Tyle że nie można wyłączyć swojego życia na pięć dni i potem nagle zacząć żyć. Życie jest cały czas. Składa się z poszczególnych elementów, które my często odrzucamy. Nie ma możliwości, by na osiem godzin zamknąć się i udawać, że nas nie ma, bo nasze ciało, tak czy inaczej, będzie się blokować, zamykać, spinać. Jeśli jednak będziemy świadomi tego, co się z nami dzieje, to nawet w pracy, której nie znosimy, znajdziemy rozwój. Żyję, a nie czekam, bo nawet ta nielubiana praca jest jakąś nauką. Jeśli będę świadoma swoich emocji, znajdę w niej drogę i odnajdę swój własny balans.

Jakie małe kroki możemy wykonać, aby być bardziej obecnym, poczuć siebie i uwolnić napięcie?

Pierwsza rzecz to więcej kontaktu z oddechem. Jest takie bardzo proste ćwiczenie, w którym trzeba zaobserwować, w jakim miejscu znajduje się nasz oddech i go poczuć. Nie chodzi o to, żeby usilnie wzdychać czy brać głębokie oddechy, ale po prostu na chwilę zamknąć oczy i zobaczyć, gdzie teraz jest nasz oddech. Obserwować dwa, trzy oddechy, poczuć, zlokalizować je. Im więcej takich momentów, tym lepiej. Podobnie jest z czuciem ciała: jeśli skupimy się na przykład na swoim kręgosłupie, najpewniej zacznie się on domagać zmiany pozycji czy przeciągnięcia się. Myślę, że to dobre punkty wyjścia do Praktyki Obecności.

Przeszła Pani swoją drogę czy wciąż jest w trakcie podróży?

Zawsze jesteśmy w podróży. Mój rozwój wewnętrzny, który przeszedł przez różne ścieżki – literaturę, kursy, warsztaty, wyjazdy do Indii ale przede wszystkim praktykę wewnętrzną – to moja droga, którą idę. Jeśli miałabym odpowiedzieć, co pozwala mi połączyć tak wiele ról życiowych w sposób przynoszący spełnienie – to właśnie moja Praktyka Obecności. To praktyka pozwalająca być bardziej obecnym w swoim codziennym życiu, radzić sobie z emocjami i docierać do tego, kim naprawdę jesteśmy. Wykorzystać swój prawdziwy potencjał. Przez kilka lat prowadziłam otwarte warsztaty z obecności  i projekt Obecny, podaj dalej, w ramach którego w całej Polsce odbywały się spotkania i warsztaty. Obecnie jestem na etapie powrotu do tej akcji i generalnie do prowadzenia szkoleń otwartych. Tak, by dać możliwość uczestnictwa w swoich szkoleniach każdemu, nie tylko ludziom z korporacji. Pracuję o nad swoją nową imienną stroną internetową (www.beatadyraga.pl) , na której od marca 2024 będą dostępne warsztaty i spotkania otwarte. Oczywiście nadal będę rozwijać zespól Prodialogu, kreować projekty dla biznesu, które ten świat czynią bardziej zrównoważonym.

Na zakończenie zapytam, jak możemy wzmocnić siebie wewnętrznie?

Po pierwsze, praktykuj wdzięczność. Po drugie, oddech jest twoją kotwicą. Po trzecie, dziękuj ludziom i chwal innych. Po czwarte, uświadamiaj sobie, na co masz wpływ, a na co nie. Jeśli nie masz wpływu, przyjrzyj się temu, jak walczysz i zobacz, że szkoda życia na bezowocną frustrację. Bądź w pełni obecny, bo życie się toczy tu i teraz.

Oceń artykuł
5/5 (3)