Szukanie pracy przez internet to coraz popularniejszy sposób na znalezienie nowego zajęcia. Internetowe łowy rządzą się jednak swoimi prawami, a te warto poznać wcześniej, aby pracodawcę znaleźć szybko i skutecznie! W przeciwnym razie możecie nawet… narobić sobie długów!

Szukanie pracy przez internet – najczęstsze błędy

Według przeprowadzonych przez firmę Hays Poland badań Polacy pracę zmieniają stosunkowo często i chętnie. Według otrzymanych prognoz nawet do 22% polskich pracowników zamierza zmienić pracę w ciągu roku, a 24% – w trakcie 2 lat. Na koniec zostają jeszcze ci, którzy do poszukiwań nowej pracy zostali zmuszeni utratą poprzedniej. Razem daje to całkiem sporą grupę osób, które niemal stale szukają pracy w internecie.

Internet wiele zmienił w procesach rekrutacyjnych – teraz najlepsze i uzupełniane codziennie oferty pracy są na wyciągnięcie komputerowej myszki, a my klikając w kolejne, możemy sprawnie kreować nowe aplikacje i chwalić się swoim CV. Wszystko pięknie, szybko i obficie, pozostał jednak jeden problem – zasady. Wielu z tych, którzy w przeciągu tygodnia potrafią wysłać setki (!) CV nie rozumie, jakim cudem jeszcze nie urywa się do nich telefon od rekruterów z serdecznymi zaproszeniami na kolejne rozmowy.

Tymczasem zdaniem większości ekspertów ds. HR, szukając pracy przez internet wciąż powtarzamy te same błędy, nie dając sobie szansy na skuteczny udział w rekrutacji. Jakich błędów należy unikać?

Szukanie pracy przez internet a portale społecznościowe

Pierwszym krokiem przed rozpoczęciem szukania pracy przez internet jest kontrola naszych profili w mediach społecznościowych. Na Facebooku regularnie udzielacie się w kontrowersyjnych grupach i chwalicie zdjęciami licznych tatuaży? Znajomi praktycznie co weekend oznaczają Was w postach o kolejnych imprezach i zdjęciach, na których, delikatnie mówiąc, nie wyglądacie na zbyt trzeźwych? Takich rzeczy rekruter nie chce widzieć na Waszym koncie. Wtedy, niezależnie od Waszych kwalifikacji i doświadczenia, będzie zmuszony odrzucić Waszą kandydaturę.

Ale, jak to?! Niestety – pracodawcy już od dawna proszą pracowników swoich działów HR, aby ci monitorowali media społecznościowe i starannie sprawdzali, czy zapraszane na rozmowy kwalifikacyjne osoby to dobrzy potencjalni pracownicy. Książki niby po okładce oceniać się nie powinno, a jednak na publicznym widoku lepiej zostawić sobie słodkie zdjęcie z kotkiem i ukryć tablicę dla osób spoza znajomych. 

Konto na Instagramie? Już my wiemy, co to oznacza – natychmiast zmieńcie jego ustawienia na prywatne, bądź zadbajcie o nazwę, po której nikt Was nie znajdzie. Jak już się pokazywać przyszłemu pracodawcy podczas szukania pracy w internecie, to najlepiej na LinkedInie. Serdeczne rekomendacje od kolegów z byłej pracy niech sobie poczyta, ale prześmiesznych, zrobionych przez nas memów o tym, jak to kochamy weekend i “że oby do piątku”, lepiej mu oszczędźcie. Na takie smaczki będzie jeszcze czas, jak udowodnicie w nowej pracy po jakimś czasie, że można na Was liczyć. Do piątku oczywiście. 

Szukasz pracy przez internet? Zwróć uwagę na adres mailowy i zdjęcie

Choć wydawać by się mogło, że szukanie pracy przez internet jest z nami już od dawna, zdaniem rekruterów te same błędy przy tej czynności powtarza średnio 60% aplikujących. Jeśli więc już ukryliście swoje social media i zabieracie się za masowe wysyłanie CV, zatrzymajcie się natychmiast. To właśnie pierwszy, najpoważniejszy błąd, jaki robicie. Zanim klikniecie “aplikuj”, zastanówcie się chwilę. 

Czy spełniacie podane w ogłoszeniu wymogi? Czy profil danej firmy Wam odpowiada? Jak to się ma do Waszych poprzednich stanowisk? Przykro nam to stwierdzić, ale wysyłanie dziesiątek CV bez sensu nie tylko nie przybliży Was do znalezienia wymarzonej pracy, ale i wywoła w Was intensywną frustrację. Jak to, tyle aplikacji wysłanych i telefon dalej milczy?!

Poza uważnym czytaniem ogłoszeń i realistyczną oceną swoich szans warto też zwiększyć je przy pomocy profesjonalnego adresu mailowego, oraz zdjęcia. Według wielu rekruterów kandydaci często nie przywiązują do tego wagi i tak właśnie ich aplikacje trafiają do kosza. Adres typu “natalka505@buziaczek.pl” zostawcie sobie do mniej formalnej korespondencji, a wakacyjne selfie w sombrero natychmiast usuńcie z CV. Wiemy, aż trudno w to uwierzyć, ale słodki “dziubek” nie zadziała na naszą korzyść.

Rekruterzy podkreślają, że włożony w przygotowanie aplikacji przez internet wysiłek to dla nich najlepszy sygnał świadczący o tym, czy dany kandydat będzie się starać już po zatrudnieniu. Nie chce Wam się poświęcić 5 minut na założenie nowego adresu mailowego lub zrobienie sobie zdjęcia na tle ściany? A co, jeśli do obowiązków służbowych podchodzicie równie lekceważąco? Warto to przemyśleć.

Szukając pracy w internecie, uważaj na nieuczciwe oferty!

Wiemy już, jakie grzeszki mają na koncie kandydaci szukający pracy przez internet. A co z samymi rekruterami? Im też zdarza się trzymać mało uczciwych praktyk… Teraz zdradzimy Wam, czemu nikt nie otwiera Waszego CV. Przykładowo, widzicie ofertę zamieszczoną 3 tygodnie temu. Do końca zbierania aplikacji jest jeszcze moment, więc z nadzieją ślecie dokumenty aplikacyjne. Cisza. Wiecie dlaczego?

Zadaniem rekruterki było dostarczenie kierownikowi działu określonej liczby kandydatów, spełniających wymogi na dane stanowisko. Jak powszechnie wiadomo, czas to pieniądz, a zatem już następnego dnia na kilku portalach wylądowało widziane przez Was ogłoszenie. Jak wspominaliśmy na początku artykułu, nowej pracy szukają przez internet małe tłumy, a do tego dochodzą jeszcze ci, co CV wysyłają wszędzie, gdzie mogą.

Tym sposobem już po tygodniu wymóg znalezienia i zaproszenia na rozmowy rekrutacyjne odpowiedniej liczby osób został spełniony. Rekruterka mogła jednak zapomnieć lub pominąć etap wcześniejszego wyłączenia ogłoszenia – jej praca w zasadzie została już wykonana. Właśnie dlatego w momencie, w którym Wy wysłaliście swoje CV, nikt go już nawet nie widział na oczy. 

To jednak jeszcze nic w porównaniu z prawdziwą zmorą szukania pracy przez internet, czyli nieuczciwymi ofertami. Internetowi złodzieje robią się coraz bardziej biegli w wyłudzaniu naszych danych dostępowych do kont bankowych i danych osobistych (tzw. phishing).

Dlatego jeśli potencjalny pracodawca prosi Was np. o przesłanie skanu Waszego dowodu osobistego, koniecznie oznaczcie jego wiadomości jako spam i zapomnijcie o sprawie. Inaczej może skończyć się nie nową pracą, a wezwaniem do zapłaty za kilka miesięcy. Brane na cudze dowody “chwilówek” to niestety wciąż wcale nie tak rzadki przypadek. 

Pieniędzy nie należy też płacić pośrednikom z firmy “krzak”, którzy znajdą Wam pracę “od zaraz” – pod warunkiem, że nasza definicja “zaraz” jest bliska “nigdy”. Jeśli naprawdę długo szukacie pracy i powoli zaczynają się Wam kończyć pomysły, lepiej już poszukać agencji pracy z prawdziwego zdarzenia i najlepiej z dobrą renomą. 

Oceń artykuł
5/5 (1)