Jak działa szpital podczas pandemii? Rąbka tajemnicy uchyliła Alison Forde, kierowniczka działu eksploatacji londyńskiego The Royal London Hospital. To do jej zadań należało znajdowanie wolnych łóżek dla oczekujących pacjentów i zapewnienie ich płynnego przepływu między oddziałami.

Kto zarządza ruchem pacjentów w szpitalu?

Stanowisko Alison Forde, kierowniczki działu eksploatacji The Royal London Hospital, nie jest szeroko znane w branży medycznej. Tymczasem to właśnie praca osób takich jak ona pozwala na płynne zarządzanie przepływem pacjentów przez szpitalne oddziały.

Jak działa szpital podczas pandemii i jak Forde ocenia nierówną walkę lekarzy z pandemią COVID-19? „Miejsc na oddziale ratunkowym zabrakło już 15 stycznia 2021 roku. Patrzyłam, jak pacjenci piętrzą się na ekranie komputera w moim biurze. Tymczasem 10 pięter niżej czekała już kolejka karetek. Lekarze i pielęgniarki krążyli po budynku szpitala, starając się jak najlepiej wywiązywać się ze swoich obowiązków. Moim zadaniem, jako osoby odpowiedzialnej za logistykę w szpitalu, było zapewnienie wystarczającej liczby łóżek, personelu i środków medycznych. Walczyłam”- wspominała Forde w rozmowie z serwisem The Economist.

Brak łóżek w szpitalach podczas pandemii i ludzkie dramaty

Druga fala pandemii, jaka zaczęła rozwijać się na terenie Wielkiej Brytanii na jesieni 2020 roku, doprowadziła szpital już w styczniu 2021 roku do momentu, w którym pracownicy nie byli w stanie zapewnić pacjentom odpowiedniej opieki.

Forde, opowiadając, jak działa szpital podczas pandemii, wspominała historie, które łamią serce. Do jednej z nich należy ta o 82-latce, która na przyjęcie na oddział musiała czekać… ponad 15 godzin.

„Próbowaliśmy utrzymać płynny przepływ pacjentów, jak i zapobiec przeciążeniu całego szpitala. To jednak nie było proste. Lekarze, choć od początku pandemii zdążyli już nabrać większego doświadczenia w walce z koronawirusem, byli już zwyczajnie zmęczeni. Tymczasem zimowa fala COVID-a przyniosła kolejne problemy. W szczycie drugiej fali pięć placówek, których częścią jest Royal London, opiekowało się o jedną trzecią pacjentów więcej, niż w trakcie pierwszej. Największym problemem stał się więc brak wolnych łóżek” – tłumaczyła Forde.


SPRAWDŹ TEŻ: Ile zarabia pielęgniarka? Zarobki na stanowisku


Lekarze porównują walkę z pandemią do „Tetrisa”

Szacuje się, że w Londynie nawet już jedna na 30 osób przechodziła koronawirusa. Nowych przypadków przybywa codziennie, dlatego w szpitalach toczy się nieustanna walka o zasoby.

„Każdy oddział, każdy zespół chce, aby ich potrzeby traktować priorytetowo, a kierownicy placówek muszą oceniać konkurencyjne wymagania. Kluczowe stają się więc takt i dyplomacja. Muszę przyznać, że radzenie sobie z frustracjami moich kolegów zaczyna sprawiać, że czuję się trochę jak ONZ… Czasem czuję się trochę jak Kofi Annan” – śmiała się Forde.

Choć w swoją opowieść o tym, jak działa szpital podczas pandemii, wplata humorystyczne wątki, Forde nie miała łatwych dni w pracy od bardzo dawna. Jej zespół prowadzi pacjentów po szpitalu od momentu przyjęcia przez kolejne oddziały opieki, aż do wypisu. Jeden z kolegów Forde porównuje to zadanie do „Tetris” – gry komputerowej, gdzie musisz znaleźć odpowiednie przestrzenie, w których (w ich przypadku zamiast klocków)  umieści się pacjentów. „Od samego początku, kiedy ktoś wchodzi, powinieneś planować, jak wyjdzie z powrotem” – podkreślała Forde.


DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: Czy można domagać się odszkodowania za zakażenie koronawirusem w pracy?


Wskaźniki śmiertelności w szpitalach podczas pandemii rosną

Zapytana o swój najgorszy dzień w pracy podczas pandemii, Forde bez wątpliwości wskazuje 31 grudnia 2020 roku. To tego dnia brak wolnych łóżek w szpitalu sięgnął punktu krytycznego, doprowadzając do sytuacji, w której władze placówki musiały przyznać, że nie jest ona w stanie zapewnić odpowiedniego standardu opieki.

„Musiałam usiąść i po prostu się rozpłakać. Byłam kompletnie bezsilna, zaczęłam się po raz pierwszy bać, że nie damy rady opanować tego kryzysu. Widziałam, jak cały personel pracuje resztkami sił, morale były niskie. Lekarze zjawiali się w gabinecie nawet 4 – 5 razy dziennie tylko po to, by podpisywać kolejne akty zgonów” – wspominała trudne doświadczenia Forde.

Jej koleżanki z pracy przyznawały, że dopiero fakt jej załamania uświadomił im, jak poważna jest sytuacja. „Znam Alison od czasów szkoły pielęgniarskiej i zawsze można było liczyć na jej opanowanie. Kiedy zobaczyłyśmy, jak szlocha, dotarło do nas, w jak dużych kłopotach znajduje się szpital” – komentowała jedna ze szpitalnych pielęgniarek.


ZOBACZ TEŻ: Kierunki medyczne bez matury – 4 ciekawe propozycje


Pacjenci czekają godzinami na łóżko w szpitalu

Dopiero w drugiej połowie stycznia 2021 roku sytuacja zaczęła delikatnie się poprawiać. Wciąż jednak brakuje respiratorów i innych sprzętów tego typu. Kolejnym problemem są też pacjenci wymagający zróżnicowanych form opieki, przez co zarządzanie pracą oddziałów staje się trudniejsze.

„Nie poddajemy się. Naszym głównym celem jest teraz jak największe zmniejszenie wskaźników śmiertelności. Nadal pacjenci muszą czekać na przyjęcie do szpitala ponad 4 – 6 godzin. To sprawia, że umierają ludzie, których zdążylibyśmy wyleczyć, gdybyśmy mieli więcej zasobów” – podkreśla Alison.

Praca Alison Forde w The Royal London Hospital nie skończy się jeszcze długo. To, jak opowiada o dramatycznych wydarzeniach w londyńskim szpitalu, każe jednak ponownie docenić ciężką pracę personelu medycznego. To dzięki nim szpitale mogą działać pomimo pandemii!

A czego Forde nauczyła się dzięki tym doświadczeniom? „Najlepsze jest to, że wreszcie pozbyłam się lęku, że sama się zarażę. Teraz jestem gotowa walczyć do końca” – podsumowywała kobieta.

Oceń artykuł
0/5 (0)