Wiele obiecywałam sobie po kontaktach edukacyjnych z Hubertem. Zwłaszcza że pierwsze wrażenie było piorunujące. Rezolutny i szyderczy pan budzący respekt, nie oglądających się na innych. Sądziłam że mogę się wiele nauczyć zwłaszcza w sferze kontaktów z klientami. Cała sala siedziała wpatrzona w niego jak w obrazek. Niczym namalowany przez picassa ogr pan Hubert przekazywał nam meandra swojego umysłu zamknięte w poszczególnych słowach. Mało uśmiechu - dużo konkretów. Tak mi się wydawało. Niestety dość szybko okazało się że mozaika wiedzy Huberta padła jak Westerplatte, po kilku dniach. W praktyce wiedza którą operował nie przydała się do niczego, gdyż dalej byliśmy pozostawieni sami sobie na pastwę hien. A Hubert tylko złośliwie zerkał znad laptopa popijając pobudzający płyn z liści dzikich roślin i poszedł nabijać w butelkę inne osoby. Szkoda. Czy kontrakt B2B jest warty tego by tak lekceważąco podchodzić do swoich obowiązków? Proszę sobie odpowiedzieć na to istotne pytanie.
Pytanie
