Tragiczna osoba, nie powinna w ogóle nazywać siebie lekarzem. Podczas teleporady poprosiłam o skierowanie do psychoterapeuty w celu pracy nad samą sobą, natomiast zderzyłam się z krzykami i wyzwiskami. Zostałam bardzo agresywnie zapytana dwa razy o to od czego jestem uzależniona, po czym kiedy kolejny raz odpowiedziałam że nie chodzi mi o problem z uzależnieniem to usłyszałam pytanie ,,to co, może deprecha?". Skierowanie finalnie dostałam, lecz nikomu nie życzę kontaktu z osobą tak pozbawioną empatii. Dawno nie miałam styczności z kimś kto jest tak bardzo pozbawiony podstawowej wrażliwości.
Trafiłam do Pani "doktor",ponieważ mój lekarz rodzinny podobno przyjmował tylko dzieci na szczepienia (w środę 24.02 Pani z recepcji stwierdziła,że jednak pacjentów też przyjmuje). Tydzień wcześniej Pani "doktor" została przeze mnie poinformowana,że mam problemy z cukrem (po domowych badaniami glukometrem) i ból żołądka,który dokucza mi zwłaszcza po zjedzeniu czegokolwiek (2 lata temu stwierdzono u mnie niedomykający się wpust do żołądka,który prowadzi do tego,że w każdej chwili moge dostać refluks). Pani w.w nie raczyła wysłać mnie ani na gastroskopie ani na nic tylko na badanie cukru po moim ubłaganie,bo stwierdziła że na gastroskopie nie ma potrzeby iść,bo ona wie że 'to tak na wiosnę się dzieje'. Zapisała leki (AMOTAKS I METRONIDAZOL),które miały pomoc w dolegliwościach. Po 3 dniach od stosowania leków zaczęłam mieć problemy z kobiecymi sprawami. W środę 24.02 popołudniu doszły problemy z oddawaniem moczu i ból nerek,a w czwartek zaczęłam mieć kłopoty z chodzeniem,ponieważ ból nerek promieniował na nogi i doszło do tego,że zaczęłam je wlec za sobą,brzuch urósł do rozmiarów kobiety w 4 lub 5 miesiącu ciąży. Doraźne leki brane od środy popołudnia nic nie dały i w czwartek wieczorem trafiłam do szpitala. Lekarz po wywiadzie ze mną podsumował zapisane leki przez Panią "doktor" że to (usunięte przez administratora) połączenie i tych leków razem się nie łączy i nie stosuje się ich w leczeniu dolegliwości żołądkowych. Jak się później okazało leki,które brałam były na sepse i zapalenie pochwy oraz na ropień jelita grubego(nic z w.w nie dolegało mi). Dzięki Pani 'doktor' musze faszerować się 20 tabletkami dziennie,pić różne specyfiki żeby mogła normalnie zacząć korzystać z toalety, normalnie funkcjonować i chodzić ponieważ chodze powolutku jak babcinka. Gdybym zwlekała skończyłoby się założeniem cewnika i wylądowaniem na oddziale lub też 2 metry pod ziemią... Mam nadzieję,że ta Pani zostanie usunięta z funkcji lekarza,ponieważ wiem że nie jestem jedynym przypadkiem jej sposobów 'leczenia'.