Co prawda te ostatnie wpisy dotyczą pracowników biura, ale i tak muszę przyznać, że mnie ujęło to, że chcieliście jako zespół wdrożyć nowego nawet narażając się na nieprzyjemności. Chyba takiego czegoś w relacjach "pracowych" szukam. Ale ja tu w sprawie pracy geologa w terenie. Wskazówki co do naboru mile widziane, płac także. Są widoki na pracę jeszcze w 2024 ;)?
Początki były piękne... Zgrany, dobrze zarządzany zespół geologów skrupulatnie wypełniający swoje obowiązki z przyjemnością...Do czasu... Do czasu pojawienia się nowej kierowniczki i podpisania przez firmę większego kontraktu. Naturalnym było zatrudnienie większej ilości pracowników, których następnie spektakularnie zwolniono przed ukończeniem niemal dwuletniego projektu tłumacząc się "cięciem kosztów" (przynajmniej nie trzeba było im wypłacać obiecanych premii ????), "brakiem widocznego rozwoju", który nie wiem jak miał się pojawić, jeśli dane było pracownikowi wykonywać jedno zadanie przez kilka miesięcy lub "wprowadzaniem złej atmosfery", którą to odczuwała tylko kierowniczka. Niemniej jednak od momentu kiedy pojawiła się w firmie, wzięła sobie za punkt honoru, aby kontrolować wszystkich i wszystko, a przy tym zrzucając swoje obowiązki m.in. rozliczania tematów na przełożonych, bo ona była zajęta czytaniem korespondencji pracowników. Wszelkie rozmowy na temat podwyżki były ucinane tekstami o ciężkich czasach, wątpieniem, aby "góra" się na nie zgodziła itp., chociaż dla siebie zawsze potrafiła coś wyciągnąć zbierając laury za cały zespół, a który otrzymał tylko "dzięki". Obiecanki o grupowych szkoleniach, wyjazdach itp. kończyły się na słowach, a spotkania odbywały się tylko po to, aby "prosić" o mobilizację i szybsze wykonywanie pracy przerastającej możliwości pracowników z powodu ich zbyt małej ilości (spowodowanej wcześniejszymi zwolnieniami). Rzucanie tekstów wychodzącemu po 8 godzinach pracy pracownikowi w stylu "o tak szybko?", a następnie proszenie o nie robienie zbyt wielu nadgodzin było na porządku dziennym, tak jakby oczekiwano, że zadanie wymagające np. dwóch dni zakończone zostanie po jednym, a to i bez zbędnych kosztów dla pracodawcy (w postaci zapłaty za nadgodziny), bowiem tylko ciężka praca nas uszlachetni, a za rachunki podwładni mogą przecież zapłacić uśmiechem. Kiedy w końcu zdecydowano się jednak zatrudnić nową osobę, kierowniczka umieściła ją koło swojego pokoju tak, aby mieć na nią oko i odgrodzić od reszty zespołu po to, aby nowy nabytek "się nie zraził". Szkolenie nowego pracownika polegało na bezmyślnym przeklepywaniu informacji, a gdy pokazaliśmy "nowemu", że można to załatwić dwoma kliknięciami, kierowniczka była zła, kazała wykasować otrzymany efekt i na nowo wykonać zadanie polegające na ww. przeklepywaniu, który zajął cały dzień. Kolejno pokazywała "nowemu" jak wykonywać poszczególne elementy dokumentacji, które były miejscami sprzeczne lub błędne z tym co wykonywał od wielu lat zespół i kończyło się tym, że "nowy" zamiast wykonać od początku pracę poprawnie, to źle poinstruowany musiał poświęcać czas na poprawę błędów. Dostał też zakaz "zawracania zespołowi głowy" w przypadku pojawienia się pytań z wykonywanym zadaniem, choć często nasza pomoc mogłaby się zamknąć w 5-10 minutach. Ostatecznie, po wielu nietrafnie dokonanych przez zarząd decyzjach, w firmie zaczęły pojawiać się problemy, a bycie "winnym" było zrzucane na innych. Tak więc, gdy spora część pracowników stwierdziła, że ma tego dość, odeszła i znalazła pracę w innym przedsiębiorstwie stało się ono "złem wcielonym", które chce ich zniszczyć i robi im "pod górkę". Do dnia dzisiejszego wydaje się, że zarząd nie widzi nic złego w swoim postępowaniu i nie zapowiada się, aby miało się coś zmienić, a ja jestem pod niebywałym wrażeniem jak porządna firma zmieniła się w tzw. Januszex, bo nie umiała docenić swoich szeregów...
Cały Barg Zachód jednym słowem to (usunięte przez administratora) "Dyrektor" traktuje wszystkich pracowników jak wrogów, którzy na każdym kroku chcą go oszukać. Zabezpiecza się częścią premii w postaci premii "regulaminowej" (oczywiście bez podpisanego żadnego regulaminu premiowego) po czym w przypadkach urlopu czy L4 ucina z tej premii ekwiwalent argumentując to "przecież nie miałem pracownika w tym okresie", pomimo ciężkiej i uczciwej pracy w reszcie miesiąca. Ogólnie praca z dużą ilością wymaganych nadgodzin, po czym zarząd łaskawie proponuje premie w postaci kwot mniejszych niż te które wychodziły z nadgodzin. Ogólnie ludzie z którymi się współpracuje są spoko, natomiast całą atmosferę niszczy kierownictwo. Pod szyldem budowania zespołu na rozmowach w 4 oczy z kierownictwem sami naganiają ludzi na siebie przywołując argumenty typu "X ma tak, więc ma gorzej od Ciebie, nie narzekaj bo mógłbyś mieć gorzej". W czasie rozmów o podwyżce gierki manipulacyjne. Poniżanie pracowników na grupowych spotkaniach. Na rozmowie o pracę obiecywanie złotych gór w postaci pracy hybrydowej, dodatkowych premii po duże możliwości rozwoju i wyjazdy integracyjne, niestety wszystko jest boleśnie weryfikowane w czasie pracy.
Mówicie, że mało płacą, ale może ktoś jakieś konkrety by podał? Czy 5000-6000 zł brutto można tu zarobić jako geodeta? Piszą na stronie o premiach uzależnionych od wyników zespołu, na jakich zasadach to działa? Nie ma w ogóle premii indywidualnych?
Raczej 4tys brutto plus premie. Premie były od ilości zrobionych metrów. Przy dobrych tematach liniowych można było wyciągnąć koło 1tys netto premii. Dodatkowo jest dużo wyjazdów delegacyjnych i wtedy wpada dieta 30zl za dzień. Czasami były premie za jakieś misję specjalne. Ale ile będziesz mieć premii w dużej mierze zależy na jaki sprzęt trafisz. Na wiertnicy samochodowej całkiem dobrze wpada premia, jak trafi ci się RKS lub wiertnica na gąsienicy to sporo się napracujesz a mało dostaniesz.
Dzięki za info. Jak jest delegacja to prócz diet jest opłacony też nocleg czy zwykle wyjazdy są jednodniowe i tylko transport organizują?
5000-6000 zł brutto? Chyba w snach. Doświadczony, zatrudniony od kilku lat geolog dokumentator nie jest w stanie tu dostać więcej niż 4500 brutto, a przynajmniej tak było do grudnia 2022 r. Premie? Można pomarzyć. Chyba, że jednorazowa premia 300 zł BRUTTO przy milionowym kontrakcie Cię usatysfakcjonuje. Zero szacunku do pracowników ze strony zarządu. Chyba bardzo wzięli sobie do serca powiedzenie, że "ludzie mają zap*erdalać za miskę ryżu". Najważniejsze jest, żeby ich wielkość portfela się zgadzała
Premie tylko 300 zł przy jak mówisz kontrakcie wartym wiele milionów? To tylko kierownictwo bierze najlepsze kąski? Ostatnio nie było żadnych podwyżek? Nawet takich inflacyjnych?
Wspaniałe miejsce by poznać prawdziwe wartości w życiu! A co jest prawdziwą wartością w Bargu? Rozwój, praca i jeszcze raz praca. Pieniądze przecież nie są istotne jeżeli masz zaszczyt pracować w swoim wyuczonym zawodzie. Tutaj pozbędziesz się złudzeń, że istnieją rzeczy niemożliwe, w końcu ograniczenia są tylko w Twojej głowie. Czas wolny? A po co właściwie komu taki jeżeli można tylko pracować i spać? (przy okazji należy nie zapomnieć przeprosić na koniec miesiąca, że wyrobiło się tyle nadgodzin). Słowo awans praktycznie nie istnieje. Nawet dwa lata ciężkiej pracy nie jest podstawą do awansu (prędzej do zwolnienia, by zrobić miejsce nowej osobie co popracuje cichutko za grosze na zleceniu). Podsumowując: Rozwój - zwykle oznacza klepanie tysięcy przekrojów w nieskończoność (szybciutko bo kierowniczka czuwa nad tempem wszystkiego) Awans- niemożliwy Wynagrodzenie - przerażająco małe, robisz nadgodziny by przeżyć do końca miesiąca Kierownictwo - młode i zagubione, bez krzty szacunku do pracownika, zajmujące się głownie kontrolą każdego Pracownicy - oni niestety są wspaniali, oby znaleźli lepszą pracę.
Nie myślałeś o tym żeby iść zapytać o podwyżkę skoro nie pasuje Ci wypłata? Może by się zgodzili? Długo tam pracujesz? Może miałbyś argument żeby dostać podwyżkę :P
#były pracownik (na szczęście) proszę od razu nie zakładać, że ktoś woli pisać publiczne komentarze niż pójść porozmawiać o rozwiązaniu problemu. Jakby tam istniały takie możliwości na pewno nie byłoby tu tyle złych opinii :)
Jeśli chwilowo jesteś potrzebny to "Może" dostaniesz podwyżkę pod warunkiem że razem z nią złożysz wypowiedzenie. Ale prędzej dyrektor nawinie ci makaron na uszy że teraz jest ciężko ale potem będzie lepiej i wtedy masz wrócić bo aktualnie nie ma z czego ci dać podwyżki.
No to faktycznie nie ma się co łudzić, ale ogólnie to ile dają? 3000? Ile jest za nadgodzinę? Tyle, co stawka podstawowa czy więcej?
Dokładnie w punkt napisane, młode kierownictwo i zagubione a wszczegolnosci ten typek z poznania. Śmieszny kierownik oddziału. Atmosfera średnia, pensja tak samo, wszystko siada.
Elektromonter inst. i urz. elektroenergetycznych do brygady ds. napraw i konserwacji
Marna wypłata, a oczekiwania z kosmosu. Szantaże emocjonalne ze strony kierownictwa - niby nie zmuszają do pracy po godzinach, ale wzbudzają poczucie winy. Ciągłe mówienie, że teraz jest ciężko, ale będzie lepiej. Nie będzie. Ogromne projekty robione na ostatnią chwilę. Zazwyczaj robi się jedną rzecz przez cały rok i nie uczy się nic nowego. Bajki o rozwoju i zespole, które mają rozbudzić entuzjazm w zmęczonych pracownikach. Nie polecam!
Jak długo tam pracowałaś i jak długo słyszałaś, że będzie dobrze kiedyś? Czy te ogromne projekty są robione na ostatnią chwilę, bo jest za mało osób do pracy i zwyczajnie się nie wyrabiają?
ale poczucie winy to już chyba Twoja prywatna sprawa, widocznie masz słaby charakter skoro przejmowałaś się takimi rzeczami... ogromne projekty a wypłata marna? dziwne.
Jak jest sporo projektów i zawalonych terminów to może lecą kary umowne? Na pewno dużo kasy znika przez debilne inwestycje w maszyny które po prostu są wadliwe. Mała CPT na gąsienicy ciągle stoi jako zepsuta, a ich "specjalistyczne" wiertnice na tory to też jakaś porażka. Planowanie tematów to też niezła abstrakcja, masz jechać na temat wiercić w torach a na miejscu dowiadujesz się że nie ma pozwoleń na wjazdy a po torach jeżdżą pociągi i głębokie otwory 10m okazuje się że trzeba wbijać młotem udarowym. Zgłaszanie sprzętu do naprawy to jak rozmowy z ścianą, zgłaszasz zapotrzebowanie a potem czekasz w nieskończoność i słyszysz że już wszystko zamówione tylko producent jeszcze nie wysłał a jak osobiście zadzwonisz do producenta to usłyszysz że nie było zamówienia...
Płacą mniej niż powinni, a i to niechętnie, wymaga się tu całkowitego poświęcenia dla pracy, atmosfera wiecznie napięta, BHP to rzecz drugorzędna, zysk firmy się liczy.
Mało płacą a dużo wymagają. Kierownictwo szuka oszczędności zaczynając od oszczędzaniu na serwisie sprzętu i aut. Stawka na start to też śmiech, umowa zlecenie na pół roku po najniższej krajowej.
Jak opinie o tej firmie w Szczecinie? Chwalą się ze maja dużo sprzętu, jak praca w biurze? Dużo jest osób? Jak atmosfera i szefostwo?
Też jestem zainteresowana pracą w Barg-Artgeo. A może powiedz, które stanowisko Cię interesuje? Planujesz wysłać CV do firmy?
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Barg-Artgeo Sp. z o.o.?
Zobacz opinie na temat firmy Barg-Artgeo Sp. z o.o. tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 5.
-
Jak wygląda rekrutacja do firmy Barg-Artgeo Sp. z o.o.?
Kandydaci do pracy w Barg-Artgeo Sp. z o.o. napisali 1 opinii na temat procesu rekrutacyjnego. Zobacz szczegóły tutaj.
