Opinie o Business Solutions Center Sp. z o.o. w Warszawa

Początkowe wrażenia z pracy w firmie Hunters były bardzo pozytywne. Firma wydawała się dobrze zorganizowana, a koordynatorzy wykazywali się dużym zaangażowaniem w dbanie o pracowników. Dyrektor był otwarty, uprzejmy i sprawiał wrażenie osoby, która naprawdę dba o dobro swoich pracowników. Atmosfera w firmie sprzyjała pracy, a początkowe doświadczenia budziły nadzieję na długą i owocną współpracę. Niestety, z czasem rzeczywistość zaczęła wyglądać zupełnie inaczej. Pierwsze problemy pojawiły się przy wypłatach. Na początku brakowało niewielkich kwot, jak wynagrodzenie za cztery godziny pracy. Choć było to irytujące, można było to zrozumieć jako przypadkowy błąd. Jednak później brakowało znacznie większych sum. Gdy próbowałem wyjaśnić sytuację, natrafiłem na mur milczenia. Zamiast otrzymać jasną odpowiedź, zbywano mnie wymijającymi wyjaśnieniami, a kontakt z przełożonym nagle się urwał. Po dłuższym dochodzeniu okazało się, że brakujące kwoty wynikały z kar, które zostały na mnie nałożone. Owszem, kary były określone w umowie, ale dotyczyły konkretnych przewinień, o których wcześniej byłem informowany. Tymczasem teraz karano mnie za rzeczy, które nigdy nie były wcześniej wspomniane ani omówione. To rodziło wrażenie, że firma stosuje kary arbitralnie, zależnie od widzimisię osób na wyższych stanowiskach, bez żadnych realnych podstaw. Próby wyjaśnienia tej sytuacji spotkały się z niechęcią i chłodnym traktowaniem ze strony firmy. Zamiast konstruktywnego dialogu, zaczęto traktować mnie jak problem, a nie jak pracownika. Kolejnym problemem było nagłe zmienianie zasad dotyczących przerw. Na początku jasno wyjaśniono, że krótkie przerwy są wyrównywane i nie będą miały wpływu na wypłatę. Jednak z czasem firma zaczęła odliczać czas przerw od wynagrodzenia, co było sprzeczne z wcześniejszymi ustaleniami. Gdy zgłaszałem, że brakuje mi pieniędzy, spotykałem się z podejrzliwymi spojrzeniami i niejasnymi wyjaśnieniami. To prowadziło do sytuacji, w której czułem się coraz bardziej sfrustrowany i bezsilny wobec systemu, który ewidentnie działał na niekorzyść pracowników. Należy jednak zaznaczyć, że w firmie Hunters wszystko zależy od koordynatora, z którym się współpracuje. Niektórzy z nich rzeczywiście dbają o swoich podopiecznych i starają się im pomóc w trudnych sytuacjach. Jednak wyżej postawione stanowiska to zupełnie inna historia. Wydaje się, że osoby na tych stanowiskach są ze sobą powiązane i wzajemnie się chronią, tworząc zamknięty krąg, w którym „ręka rękę myje”. (usunięte przez administratora) na wyższych szczeblach zarządzania wykorzystują swoją pozycję do manipulacji i unikają odpowiedzialności za swoje działania. To sprawia, że pracownicy są zdani na łaskę ludzi, którzy zamiast wspierać, wolą ukrywać błędy i nadużycia. Najbardziej niepokojące są jednak metody, jakie firma stosuje, aby unikać płacenia podatków. Zatrudnianie starszych osób na umowy podpisywane na ich dzieci lub wnuki w celu obniżenia kosztów podatkowych jest nie tylko nieetyczne, ale i niebezpieczne. W przypadku poważnego wypadku na obiekcie np. na budowie, odpowiedzialność spadałaby na osoby, które formalnie nie były tam zatrudnione. Co wtedy? Kto ponosi odpowiedzialność – wnuczek, na którego nazwisko jest umowa, czy starsza osoba, która faktycznie tam pracuje? Całość doświadczenia z firmą Hunters sprawiła, że moje początkowe zaufanie całkowicie zniknęło. Firma, która początkowo wydawała się być obiecującą, solidną organizacją, okazała się miejscem pełnym niejasnych praktyk, braku szacunku do pracowników i działań na granicy prawa. Firma ma wiele ciemnych stron, o których lepiej się nie dowiadywać. Jeśli ktoś zastanawia się nad podjęciem pracy tam, szczerze radzę poszukać innej opcji.