CS Group Polska S.A.

Po 3 latach pracy w CS Group Polska S.A. mam ambiwalentne uczucia co do tej firmy. Trafiłem do CS Group "z ulicy". Jako osoba lubiąca pisać, ale bez doświadczenia, wysłałem CV, przeszedłem rekrutację i zacząłem pracę. Początkowo było po prostu OK: co prawda o umowie o pracę nie było mowy (zaoferowano mi umowę zlecenia ze stawką za 1000 znaków ze spacjami, a więc praca na akord), ale dostawałem do pisania zlecenia, nie musząc samodzielnie szukać klientów, teksty pisało się zazwyczaj dość szybko, a wymagania nie były specjalnie wygórowane. Bezpośredni przełożony był pomocny, a atmosfera w firmie wydawała się dobra. Zdarzyło mi się jednak pisać jeszcze raz teksty na stronę zupełnie za darmo, bo... nie spodobały się klientowi. Winy w tym mojej nie było żadnej, bo przełożony uznał, że "były OK", ale mimo to musiałem pracować przez kilka godzin charytatywnie. Po pewnym czasie przyszło znużenie wykonywanymi obowiązkami (pisanie ciągle właściwie tego samego), jednak w porę nadeszła propozycja awansu. W nowej sekcji odpowiedzialność i zakres obowiązków wzrosły, ale stawka za 1000 znaków również (o kilka złotych, ale raczej mniej niż więcej). Stawka za jeden z nowych obowiązków, opracowywanie tematów wpisów blogowych i artykułów tematycznych, okazała się jednak dramatycznie niska i – z tego, co wiem – nie zmieniła się do tej pory. Ogólnie rzecz biorąc, w nowej sekcji dało się zarobić sensowne (według mnie) pieniądze, pracując około 40 godzin w tygodniu. Mimo bycia jednym z lepszych (przynajmniej patrząc na stanowisko) copywriterów w firmie na umowę o pracę nadal nie miałem jednak co liczyć. Pogorszenie sytuacji przyszło w ostatnich miesiącach. Z powodu problemów osobistych i związanego z nimi spadku wydajności w pracy przeszedłem do jednej z "niższych" sekcji, a konkretnie zajmującej się pisaniem artykułów tematycznych. Zaoferowano mi dokładnie taką samą stawkę, jak w pierwszej sekcji. Szybko zaczęły się jednak pojawiać problemy. Najpierw firma wprowadziła Uniwersytet, czyli cykl szkoleń kończący się egzaminem, a jednocześnie obniżyła stawki za uczestnictwo w szkoleniach (gwoli ścisłości - podczas poprzednich 2,5 lat pracy za uczestnictwo w szkoleniach nie otrzymywałem żadnych pieniędzy, nie licząc dwóch czy trzech spotkań z dyrektorką całego działu). No nienajlepsza zachęta do poważnego potraktowania nowego wynalazku firmy. Kilka miesięcy później firma wprowadziła nieżyciowe zmiany w wytycznych co do pisania tekstów. Nagle cały dział musiał zacząć pisać znacznie krótsze teksty, choć wcześniej nie było żadnego limitu znaków. W efekcie jakość tekstów spadła, bo wielu tematów nie da się porządnie opisać w tak krótkich tekstach. Gwoździem do trumny okazało się usunięcie opcji zatrudnienia na umowie zlecenie – zaoferowano mi przejście na umowę o dzieło (straciłbym ubezpieczenie) lub B2B (nie zarabiałem tyle, by miało to sens). Wszystkie te zmiany, przy jednoczesnych "radosnych" mailach o kolejnych milionach sprzedaży osiągniętych przez pracowników działu sprzedaży czy przejęciach zagranicznych spółek (czyżby firma miała jednak pieniądze, tyle że nie dla szeregowych pracowników?), spowodowały znaczny spadek motywacji do pracy, co musiało zakończyć się w taki, a nie inny sposób, czyli złożeniem wypowiedzenia. Z plusów: większość przełożonych, z którymi miałem do czynienia, to sensowne osoby, które służyły pomocą i sprawiały wrażenie takich, którym zależało. Szkolenia prowadzone przez K.G. były ciekawe i nawet pomimo braku zapłaty za obecność na większości z nich chciało mi się w nich uczestniczyć. Aha, można pracować zdalnie 100% czasu. Nie byłem w siedzibie firmy od dobrze ponad roku i bardzo to sobie cenię. Z minusów: brak korekty (niemal 100% pisanych przeze mnie tekstów nikt nie sprawdzał, bo dział korekty jest malutki) oraz długie przerwy w ewaluacji tekstów (po raz pierwszy dostałem ocenę tekstów jakoś na początku 2019 roku, a po raz drugi... dopiero w 2021 roku, bo, ponownie, dział korekty jest malutki). W efekcie nie wiadomo, co robi się dobrze, a co źle – jak się okazało, napisałem dziesiątki tekstów nie do końca zgodnych z wytycznymi firmy, bo po prostu nie wiedziałem, że coś robię źle. No i firma nie zapewnia właściwie żadnych materiałów od klientów, przez co pisze się teksty na podstawie tego, co się samemu znajdzie w Internecie (albo pisze się je naokoło, gdy w Internecie nic na dany temat ciekawego nie ma). Podsumowując, jeszcze pół roku temu poleciłbym pracę na stanowisku copywritera w CS Group studentom i osobom w podobnej sytuacji, co ja 3 lata temu. Teraz miałbym jednak opory przed poleceniem tej firmy komukolwiek, zwłaszcza że pomimo stale rosnących wymagań (a może właśnie dzięki nim?) chyba już nie przyjmują tak chętnie osób bez doświadczenia. Jest mi zwyczajnie przykro, że firma, a konkretnie jakaś osoba/jakieś osoby z góry bez zielonego pojęcia o charakterze pracy copywritera, zaczęła/zaczęły tak bardzo pogardzać szeregowymi pracownikami, bo pomimo okresów frustracji pracowało mi się tu dobrze.