Opinie o Toyota Motor Manufacturing Poland Sp. z o.o. w Wałbrzych

Celowe mylenie pojęć w Toyocie. A może nie tylko. Klient przychodząc do salonu po zakup pojazdu używanego, oczekuje pojazdu TYLKO ze śladami eksploatacji. Bardzo boi się samochodu po wypadku. Taki samochód może stanowić później pasmo wydatków i problemów. Dlatego pyta czy samochód jest bezwypadkowy. W salonach oczywiście są pracownicy, przepełnieni troską o dobro klientów, sądzą w dobrej wierze, że klient pyta, czy poprzedni klient nie uległ wypadkowi, czyli, czy w tym pojeździe się nie uszkodził. Celowe niezrozumienie klienta czy głęboka wiara w swoje przekonania?. Czy ten pracownik też by chciał, będąc klientem, interesować się tylko losem poprzedniego właściciela czy stanem technicznym pojazdu?. Potencjalny klient jednak, myśli z troską nie o poprzednim właścicielu, tylko o ewentualnym wypadku, czyli o uszkodzeniu mechanicznym jego ewentualnego nabytku. Dochodzi tu do pomylenia pojęć, które są rozbieżne, ale korzystne dla dealera, który wypadek interpretuje tak jak jest to w prawie drogowym. Czyli wypadek, to zdarzenie drogowe, gdzie kierowca lub pasażer mają obrażenia. A nie pojazd. Widziałem pojazdy, które wyglądały jak „skasowane”, ale w związku z tym, że osoby nim jadące nie miały obrażeń, zdarzenie nie zostało uznane jako WYPADEK, tylko jako zwykła kolizja. Oczywiście polscy blacharze są mistrzami w reanimacji takich pojazdów, a więc niedługo będzie wyglądał jak „nowy”. Gorzej tylko z jego przyszłym właścicielem. Po polskich drogach jeżdżą przecież samochody kupione na złomowisku, po cenie złomu, reanimowane i sprzedawane jako okazje. Biorąc pod uwagę tę rozbieżność pojęć w słowie „wypadek”, można śmiało, bez konsekwencji prawnych przekonywać klienta, że samochód jest bezwypadkowy. A w duchu złośliwie sobie dodać, że jest tylko po kolizji. A klient przecież o kolizję nie pytał. Więc po co się wymądrzać?. Toyota bardzo sporadycznie pisze o bezwypadkowości swoich pojazdów z programów Toyota Plus w ogłoszeniach. W historii pojazdu też nie ma o tym ani śladu. A na pytania w tym zakresie, pracownicy dealera podnoszą zniesmaczone oczy w kierunku Nieba, jak ktokolwiek mógł o tym w ogóle pomyśleć. Natomiast, mimo tylko „zwykłej i drobnej” kolizji, nie korzystają w ogóle z usług blacharza. Nawet pomimo utraty zderzaka podczas „drobnej” tylko kolizji, czy pękniętego zaczepu reflektora z zachodzącymi na siebie elementami, sugerującymi jakąś deformację. Reflektora ze szrotu czy nie daj Boże nowego reflektora, nie można w takim wypadku, bez wyprostowania skrzywionego elementu, zamontować. Dlatego miałem zaproponowany „zestaw naprawczy”, podobno rekomendowany przez samą Toyotę. Czyli przycięcie elementów zachodzących na siebie i zalanie ich klejem. Jak to się więc ma, do zapewnień z broszurki zatytułowanej „Serwis i Gwarancja”, gdzie pisze się TYLE o właściwych i oryginalnych częściach, jakie TYLKO należy stosować, pod rygorem utraty gwarancji. Jest tam nawet ostrzeżenie, przed innymi nie autoryzowanymi warsztatami, które mogą stosować nieoryginalne części. A co robi sama TOYOTA?. Jest nawet przypowieść medyczna o dobrym i złym lekarzu. Można się nieźle ubawić tą dulszczyzną i zakłamaniem. Broszurka oczywiście dla większej wiarygodności jest opieczętowana logiem Toyoty. Nawet z samych dokumentów wynika, że np. przy zamontowaniu zderzaka nn pochodzenia, wykorzystano stare zaczepy czy nie założono, z oszczędności, nowych ślizgów dla lepszego spasowania zderzaka z nadkolem a tym samym z błotnikiem. Elementy powyginane , do których montuje się zderzak, wyklepano z pewnością, paru uderzeniami młotka. SZOK. TAKA JEST TOYOTA za żelazną kurtyną. Ta podwójna moralność, że inne standardy troski o pojazd, dla „dealera” a inne dla klienta. Klasyczna pozycja nadużywania swojej siły. Mam tylko nadzieję, że kiedy klient płaci, montowane są części TYLKO oryginalne a nie nn pochodzenia. Co w przypadku firmy Cygan sp. z o.o. sp. komandytowa, prowadzącą także sprzedaż części używanych, może mieć miejsce. Oryginalne regenerowane części Toyota Optifit- jak to brzmi dumnie. Znowu mam pytanie dotyczące zgodności takich działań z zaleceniami broszurki „Serwis i Gwarancja”. jacek kistowski