Gorszej ryby nie jadłem nigdy.smirdziala spalonym tłuszczem.obsluga koszmar,zastawa plastykowa.surowka gotowa z wiadra dwie stołowe łyżki.calosc tragedia.
Zgadzam się z przedmówcami. Praca tam to jakieś nieporozumienie. P. Artur fakt, klamie, podpuszcza, próbuję budzić litość, lecz nie jest nic lepszy od swojej zonki. Bezczelna, zaklamana. Ich ulubione zajęcie w pracy po pracy i na urlopie to podglądanie i podsluchiwanie pracowników na monitoringu. Fakt, niszczą wszelkie relacje i związki między ludźmi. Współczuję tylko Robertowi że dla pieniążków dalej tam pracuje. Dał się omotac. Jedzenie porażka. Wszystko mrożone. Wszystko sztuczne, plastikowe. Stanowczo odradzam nie pozdrawiam. Wolę się nie rozpisywać bo jest to nie kończąca się opowieść.
Nie wiem jak się tam pracuje, ale jako klient uważam, że to najlepsze miejsce w Świnoujściu na dorsza. Że mrożony? Wszyscy podaja takiego , w okresie letnim jest zakaz połowu dorsza... Ceny przystępne, obsługa Ok. Polecam
Pracowałem kilka lat jako kelner i nigdy nie miałem dzielonych napiwków. W ogóle pierwszy raz z czymś takim się spotykam. Jak teraz to wygląda? Ile można dorobić na napiwkach do wypłaty?
Czy smażalnia przez pandemie została zamknięta ?
Witam. Do tego baru bo inaczej tego nie mozna nazwac trzeba wyslac Sanepid lub cos podobnego tam jest od A do Z tragedia .Obsluga -Katastrofa.Posilki -katastrofa plastiki z supermarketu sprzedaja jako zestaw salatek ryba odmrozona i woda w ktorej plywa jest nazywana sosem.Na odpady stoi wielki kosz gdzie tkzw.kelnerka wrzuca wszyskie reszki jedzenia plastikowe sztuzce i serwetki.Ile napiwku rozumieja ale przy krytyce uciekaja i nie rozumieja ani slowa.Katastrofa ODRADZAM!!!
Ciąg dalszy ( bo to nie kończąca sie historia... ;) ) Napiwki, które powinny być dzielone po równo, niestety nie są tak dzielone - szefostwo ma swoje prawa. PRACOWNIK JEST WYKORZYSTYWANY, MUSI OKŁAMYWAĆ KLIENTÓW, A JEGO PRAWA NIE SĄ PRZESTRZEGANE. Szefostwo potrafi rozbić nawet najbardziej zgrany zespół (obmawianie pracowników, "napuszczanie" jednego pracownika na drugiego i tym podobne). Stawka godzinowa to po prostu żenada. Już nie wspominając o kwestiach rozliczeń napiwków... Lojalność i życzliwosć wobec firmy, nie są doceniane, bo nie jesteś Pracownikiem! Tylko OSOBĄ NA SEZON więc nie mozesz się tak nazywać. JEST TO PODRZĘDNY BAR Z KTÓREGO Szefostwo chce zrobić ekskluzywną restaurację. Jednak plastikowe sztućce i talerzyki, mrożone jedzenie, nieświeże potrawy, nie równe traktowanie Klientów oraz nieprofesjonalne szefostwo nie zrobią tego miejsca takim... ZDECYDOWANIE ODRADZAM I NIE POLECAM TEGO MIEJSCA ZARÓWNO DO PRACY JAK I SPOŻYWANIA POSIŁKÓW! SZKODA CZASU I NERWÓW I NIE CHODZI O KLIENTÓW... Wiem, że nie ma idealnej pracy, ale to miejsce to nieporozumienie! Pozdrawiam i życzę powodzenia w szukaniu pracy (w innym miejscu ;) )
ZDECYDOWANIE NIE POLECAM! Szefostwo pogardza pracownikami, "wyładowuje" na nich swoje napięcia. Ponadto pracownik musi okłamywać Klienta co do jedzenia. Rzekomo "bałtycka rybka" nie pochodzi od rybaka i nie była złowiona rano, a jest mrożona z hurtowni (z rana trzeba szybko rozładować towar, póki turyści nie widzą). Wszystkie pierogi, naleśniki, zupy, kotlety, bigos i surówki - także nie są robione na miejscu, jednak Klientowi czasami (gdy nie wierzy, że domowe) trzeba "wmówić", że przygotowane było na miejscu. Stare jedzenie musi być polecane, bo szkoda wyrzucić gdyż naraża to firmę na straty. Szefostwo nakazuje jak traktować poszczególnych Klientów. Kelner nie może traktować wszystkich jednakowo zapewniając miłą obsługę, a gdy to robi, zostaje upomniany (w sposób bardzo nieprofesjonalny). Pracodawca zakazuje wystawiania paragonów Klientom z zagranicy (dla własnego zysku) i nie interesuje go gdy Kelner wyjaśnia, że jednak Klient jednak chciałby rachunek. Wówczas Pani Aleksandra mówi, że "nie i koniec" ( z fochem) po czym wychodzi do kuchni trzaskając drzwiami. Nie interesuje ją to! Natomiast kwestia wystłumaczenia Klientowi sytuacji spada na kelnera, któremu "dostaje się" za łamanie prawa przez szefową. Już nie wspominając o kwestii komunikacji - musisz wszystko wyjaśnić po niemiecku. Ponadto gdy Klient będzie z kontroli, a Ty nie wręczysz paragonu - DOSTAJESZ MANDAT NA SIEBIE I JEST TO TWOJA SPRAWA! Musisz tak trzymać etui na paragony, żeby przypadkowy kontroler, który może być Klientem lub siedzieć w pobliżu nie zauważył zaistniałej sytuacji. W przeciwnym razie będzie to Twoja wina! (Firma nie może ponosić strat za mandaty z winy pracownika). Gdy Klient podejdzie do szefowej aby poradzić się odnośnie jedzenia - jest obsługiwany z wielką łaską, a gdy trzeba coś wyjaśnić lub Klient jest niezdecydowany, Pani Aleksandra okazuje swoje zdenerwowanie i odstrasza Klientów. Napiwki, które powinny być dzielo
Szefowej zdecydowanie przydałby się kurs zarządzania ludźmi. Niezorganizowana, wiecznie niezadowolona. Jej błędy są oczywiście winą pracownika. Napiwki (pieniądze od gości, przeznaczone dla obsługi) z rozkazu szefostwa dzielone po równo również dla nich, dla dwóch osób (!), za to odbierane pracownikom, którzy wg nich na nie nie zasłużyli :) O ile pan Artur faktycznie pracuje (kuchnia), choć w mniejszym wymiarze godzinowym, to pani Aleksandra większość czasu spędza wyżywając się na pracownikach i przeglądając ciuszki w internecie. Ciężko o jakiekolwiek przeszkolenie BHP, a wszelkie nieprawidłowości są jak najszybciej zamiatane pod dywan. Ulubiona zabawa pracodawców? Podglądanie i podsłuchiwanie pracowników na nagraniach z kamer. Dodatkowo utrudnianie wszelkich relacji między pracownikami. Jeśli tworzą oni związek lub są rodziną, mogą zapomnieć o wspólnej pracy (szefowa już zadba o odpowiedni grafik:) ). Podobnie ma się sprawa z nawiązywaniem koleżeństwa. Jeśli ktoś się z kimś polubi i spędza czas (!po pracy), relacja ta zostaje jak najszybciej ukrócona. Zresztą, to co się tam wyprawia, to skończona parodia. Nie polecam i nikomu nie życzę pracy w tym miejscu :) Nie warto i szkoda nerwów.