Opinie o Strefa Energii w Zabierzów

W rekrutacji brałem udział już kilka miesięcy temu, ale bałem się, że od razu po napisaniu tej wiadomości będę nękany, więc poczekałem i mam nadzieję, że nie poniosę konsekwencji pisania swojej własnej opinii, bo nie będzie ona pozytywna. Pierwsze wrażenie firma robi bardzo dobre. Jest bardzo otwarta, nastawieni na ludzi i ich rozwój, często prowadzi szkolenia. Gdy powiedziałem, że interesuje mnie minimalna, to powiedziano mi, że mam zbyt dobre CV, by pracować za minimalną, mimo tego - taką pensję mi ostatecznie zaoferowano. Ale zacznijmy od początku. Pierwszy dzień szkolenia wydawał się być jak z bajki, ale od razu zapaliła mi się czerwona flaga przy kilku rzeczach. Pierwszą z nich było powiedzenie, że nie mamy działu HR, bo to jest rodzinna firma (około 200 osób i rodzinna firma?). Potem padało kilka żartów z zaburzeń psychicznych, które właśnie wypadałoby zgłosić do HR-u, bo ja nie mam odwagi, by przy wszystkich mówić o czymś, co mnie nie śmieszy i wyjaśniać dlaczego - jestem dorosły, nie muszę nikomu tłumaczyć swojego poczucia humoru - a tak musiałem kilka razy robić podczas mojego czasu na szkoleniu, bo coś mnie nie rozśmieszyło. Kolejną sprawą było to, że zbyt często huknięto przy mnie śmiechem lub po prostu krzyknięto, trzaśnięto drzwiami czy pstrykano mi palcami przed twarzą - nie wiem czemu, innym tak nie robiono, a będąc w nowym środowisku i wyprowadzonym z równowagi nie potrafiłem zwrócić uwagi na to (dział HR where). Kiedy zauważono, że jestem spokojniejszy, zaczęto mi wymieniać dlaczego w firmie cenią introwertyków. Mówiono to patrząc się prosto na mnie i problem jest taki, że daleko mi do introwertyka, po prostu mam autyzm (którego po mnie nie widać, bo nie jest 'ciężki'), stresowałem się nowym otoczeniem i dziwnym sposobem komunikacji i dlatego byłem spokojny - bo nie mogłem sobie pozwolić na wybuch w potencjalnej pracy. To był kolejny bardzo nieprzyjemny moment (HR where x2). Dalej na szkoleniu były jakieś dziwne zadania z prezentacji, które były dla mnie bez sensu. Każde z nas studiowało i na pewno nie raz robiło prezentacje na studiach - ja do takich muszę się porządnie przygotować, mieć wiedzę, a nie dostać świstek papieru i improwizuj. Może autoprezentacja byłaby przydatna w dalszej pracy i szkoleniach doszkalających, ale nie na pierwszym dniu szkolenia, gdzie było to dla mnie marnowaniem czasu, niepotrzebne i stresujące. Dopiero drugiego dnia szkolenia dostaliśmy jakąś wiedzę merytoryczną i pokazano nam wiele nieścisłości, które są wykorzystywane, by przyciągnąć potencjalnych klientów. Między innymi opowiedziano nam o neurolingwistycznym programowaniu, co jest 1) pseudonauką, 2) propagatorzy jej mają znamiona sekty, 3) jest szkodliwe zarówno dla ludzi, z którymi mamy kontakt, bo ich (usunięte przez administratora), 4) jest szkodliwa dla nas, bo uczymy się podświadomie manipulować innymi, co często robiła osoba nas szkoląca. Jako autystyk mam częsty kontakt z psychologami i mniej - więcej wiem kiedy terapeutyzują ludzi, a kiedy ich leczą i utrzymywanie kontaktu z osobą, korzystającą (nie wiem czy nie czasem podświadomie) z tego programowania było dla mnie niesamowicie męczące. Gdyby firma oferowała wizyty z psychologami, by nie stosować tych technik na innych, poza pracą, to chętnie podjąłbym się jej, ale o tym zwykle myśli dział HR (HR where x3). Przechodząc dalej - w umowie nie było napisane na jakie stanowisko aplikuję, nie było dokładnie wypisanych moich obowiązków, ale było napisane, że mogą potrącić mi pensję. Za co? Nie mam pojęcia i nikt nie był w stanie mi powiedzieć, ale to będzie napisane w warunkach pracy, które dostaniemy JAK JUŻ PODPISZEMY UMOWĘ. Czemu nie możemy ich zobaczyć wcześniej? Nie wiem, ale powiedziano mi, że nie dodaje się ich jako aneksu do umowy, bo się zmieniają co miesiąc - dwa. Umowę podpisywałem na dwa tygodnie, więc nie widziałem problemu, by taki aneks w niej umieścić i nie chciałem się nawet o to kłócić, bo nie mam siły na programowanie innych, żeby byli uczciwi wobec mnie XD. Ponadto, podczas samego szkolenia firma WYDAWAŁA SIĘ (nie wiem jak jest naprawdę i nikogo nie oceniam czy oskarżam) działać w szarej strefie, zarówno jeśli chodzi o kodeks pracy, jak i kodeks prawny. Zdecydowanie nie polecam, jeśli myślicie o innych i dbacie o wasze zdrowie, bo często wychodzenie z trybu manipulacji nad innymi jest ciężkie i wymaga wielu lat terapii, która tania nie jest. Doskonalę zdaję sobie sprawę, że osobom zdrowym przyjdzie pracowanie tutaj łatwiej i mogą być zadowolone, ale w momencie, kiedy depresja jest chorobą cywilizacyjną, zapytałbym siebie kilka razy czy warto.