Elhurt Sp. z o.o.

A czy ktokolwiek powiedział wprost, w twarz kierownictwu lub nawet samemu dyrektorowi, że to co zrobili jest "odrażającym zagraniem"? Czy wszyscy stali cicho i słuchali zmian (niekorzystnych) z uśmiechem? Problem tkwi w tym, że wszyscy możemy sobie przybić pione, jeżeli chodzi o gadanie o zarobkach za plecami dyrektora. Okej, był kiedyś jakiś strajk, poszła większa część hali, jedni rozmawiać (mniejszość) inni słuchać bo nie mogli zbyt dużo powiedzieć względem pracowników z większym stażem. Ale dlaczego wtedy na hali zostały osoby które pracowały tam kilka miesięcy i miały totalnie gdzieś całą sprawe, a teraz chodzą i ciągle narzekają na zarobki mimo, że zatrudniając się zaakceptowali panujące zasady wynagrodzeń itp. Śmiało można powiedzieć, że najczęściej się słyszy, że to właśnie te osoby najbardziej narzekają. +te, które ciągną z firmy kase na wszystkie możliwe sposoby, łącznie z nadgodzinami, które w tym momencie nie są często niczym uzasadnione bo pracy raczej mniej niż więcej. Trochę żenujące jest podejście niektórych osób robić blisko 40-60h nadgodzin w miesiącach gdzie zwyczajnie tej pracy nie ma. Ja rozumiem soboty, te około 10-20h w miesiącu, bo za coś trzeba żyć, ale żeby po ponad 40h gdzie pracy nie ma? Ktoś się kiedyś zastanowił jak na tym ucierpi cała firma, każdy pracownik? Ja wiem, że często słyszy się teksty "to się wtedy zwolnie, wszędzie mnie wezmą" problem tylko w tym, że gdyby tak było to już dawno wszędzie by was wzięli, a póki co to kisicie się tutaj. Problem też w tym, że wtedy pomyśli tak 3/4 firmy i wtedy pokażcie mi firmę która z otwartymi ramionami przywita tylu niedocenionych byłych pracowników elhurtu. Błagam was, zacznijmy patrzeć na całokształt a nie cisnąć siebie w każdy możliwy sposób. Wywalczmy sobie te lepsze, korzystne zarobki, tak! Ale do tego trzeba współpracy, szacunku międzyludzkiego. Przez obrażanie kogoś bo jest na takim a nie innym stanowisku, bo pracuje a nie się obija nic nie zrobimy. Tak jak piszesz, żeby zasłużyć na szacunek najpierw trzeba nauczyć się szanować drugiego człowieka, ALE to może powiedzieć każdy z nas, bo przecież ja twierdzę, że szanuje, on twierdzi, że szanuje i ona tak samo, a prawda jest zupełnie inna. Najpierw spójrzmy na siebie, czy faktycznie szanujemy tą drugą osobę, potem wymagajmy od innych. Bo inaczej to błędne koło. Dorośli jesteśmy, powinniśmy to zrozumieć pracując w takim gronie ludzi, zamiast pozbyć sie problemu i uznać "on jest zły, on nie szanuje, to niech sie wali) a nigdy nie spojrzymy na to, co sami zrobiliśmy, że tak się stało a nie inaczej :) Również pozdrawiam.