Cztery lata temu operowałam tam psa (Yorka) pies miał zerwane wiązadło plus rzepkę uszkodzoną w tylnej prawej łapie. Po diagnozie doktor Machola powiedziała, że zoperuje psu łapę (koszt operacji 2900 zł). Łapę złożono dwoma gwoździami i dwiema metalowymi częściami - co pokazano mi na zdjęciu rentgenowskim łapy po zabiegu. Po ok. miesiącu mielimy przyjechać na wyjęcie gwoździ. po zabiegu Pani doktor Machola oznajmiła, że udało się usunąć tylko jeden gwóźdź, reszta musi zostać w łapie, jednak przypiłowała kującą wystającą końcówkę gwoździa aby psa nie bolało. I otrzymam informację, że mam się udać psem na rehabilitację aby stanął na łapie. Co oczywiście uczyniłam, ale rehabilitacje nic nie pomogły. Więc za kolejne 2 miesiące wróciłam do szpitala z psem aby sprawdzili co się dzieje. Pani doktor Machola oznajmiła po kolejnym zdjęciu (Rentgen za ok 200 zł), że już nic nie pomoże- niestety. Pies dostał leki przeciwbólowe aby mu ulżyć. Oczywiście za kolejny miesiąc wróciłam bo pies aż płakał z bólu ale Pani Machola nie miała już dla mnie czasu- w sumie już nigdy więcej nie miała dla mnie czasu. Przyjmowali mnie młodzi lekarze, nie wiem może stażyści. Nie mam pojedzą. Robili kolejne zdjęcia, dawali kolejne leki plus suplementy. Za każdą wizytę u nich w szpitalu płaciłam ok 250-300 zł. Zaznaczam, że pies nadal nie chodzi. Więc udałam się do Pana doktora Zalewskiego na Elbląskiej. Zrobił zdjęcie i okazało się, że gwóźdź jest tak wbity ze przechodzi przez kolano aż do uda. Pies nie ma szansy postawić nogi ponieważ gwóźdź za każdym razem wbija się przy próbie prostowania. A w ogóle to nie ma szansy jej wyprostować, ponieważ gwóźdź trzyma udo razem z kolanem i łapa nie dosięga nawet do ziemi, brakuje jej ok 2 cm. W nodze już zaczęło przerastać się kolano z tego powodu. Pan doktor podjął się zoperowania mojego psa i wyjęcia pozostałych części z łapy. Po operacji a mój pies ma prawie 13 lat zaznaczam, na trzeci dzień pies zaczął dostawiać łapę. Dzisiaj mija 2,5 tygodnia po zabiegu i pies chodzi na czterech łapach. Łapa jeszcze nie jest ta tyle silna i czasami utyka, ale przecież nie była używana przez 4 lata praktycznie. Łapa musi nabrać mięśni. Jestem przeszczęśliwa. Więc moi drodzy odradzam z całych sił. (usunięte przez administratora) naciągacze a zwierzęta cierpią. Dla nich tylko kasa. A Pani Machola to niech przestanie operować bo przynosi wstyd prawdziwym weterynarzom z powołania. TAKŻE NIE POLECAM Z CAŁEGO SERCA. JAK KOCHACIE SWOJE ZWIERZĘTA TO NIE KORZYSTAJCIE Z USŁUG TEGO SZPITALA!!!!!!!!!!!
Wierzę i popieram bo mi tam załatwili niedawno mojego psa miał mieć tylko rezonans , wykazał ostry stan zapalny rdzenia mózgowo kręgowego, ale pani stażystce absolwentce zachciało się jeszcze kłuć w kręgosłup, bo niby trzeba do potwierdzenia . To spowodowało, że sparaliżowało go, nie mógł wrócić do poprzedniego stanu. Dała jeszcze leki do domu i recepty, pies nie był w stanie przełykać nie doszedł do siebie, a wcześniej sprzed wizyty sam jad i pił mimo, że opierał się na łokciach. Kręcił się i zmieniał pozycję. Kazała obserwować. W sobotę jej koleżanka po fachu powiedziała mi że nie dawała zbyt dużych rokowań, mimo to on powinien wylądować pod kroplówkami i sterydami w klinice 24 dobowej na obserwacji, a nie podawać doustnie. Chico podczas próby zlizywania leku w papce i kropelki wody zakrztusił się, poszło do tchawicy. Żaden weterynarz miejscowy nie odbierał. Odszedł w mękach na moich Zająła się nim niekompetentna osoba ze specjalizacją TK, Echo serca itp. a nie odpowiedni lekarz. Tam widzę rutynę i bicie kasy.
Jest to moja pierwsza opinia na temat pracodawcy, ale muszę się podzielić odczuciami po spotkaniu z właścicielem szpitala i ostrzec innych przed tym Panem. Jest mała granica pomiędzy byciem szczerym a chamskim i aroganckim, wspomniany Pan przekroczył tą granice. Zero szacunku do człowieka i pracownika. Na pytanie o atmosferę sam twierdzi, że jest „ (usunięte przez administratora) przynajmniej w tej kwestii nie kłamie. Zakres pracy od grabienia liści po nie wiadomo co jeszcze.. Szanujmy siebie i swoje zdrowie psychiczne. A Panu właścicielowi szpitala życzę nauczenia się szacunku do drugiego człowieka.
Na jakie stanowisko kandydowałaś? Jak przebiegała taka rozmowa rekrutacyjna i jakich pytań na niej można się spodziewać? Rozumiem, że zrezygnowałaś ostatecznie? Z tym szacunkiem to co masz na myśli, powiesz czemu masz takie odczucia?
Jakie warunki trzeba spełnić, by zostać członkiem zespołu Szpital Weterynaryjny Krzemińskiego Marcin Krzemiński?
Hej, widziałam na ich stronie, że pracuje u nich spore grono asystentów. Kocham zwierzęta i chciałabym się zatrudnić, tylko nie wiem jakie warunki trzeba spełnić, aby dostać się na takie stanowisko. Wymagają wykształcenia kierunkowego? Jakie zadania wykonują asystenci? I trochę naczytałam się tutaj, że atmosfera bywała nienajlepsza. Jak aktualnie to wygląda?
No to powyższych zaskoczę. Szukałam pomocy dla mojej suni bassetki ponieważ po zrobieniu tomografu lekarze rozkładali ręce. Zadzwoniłam do powyższego szpitala gdzie po naświetleniu beznadziejnej sytuacji ( całkowity paraliż psa z szczękościskiem) Pajda strasznie cierpiała nie chodziła i nie mogła jeść ani pić. Usłyszałam w słuchawce telefonu proszę przyjechać. Po badaniach wstępnych i zapoznaniu z wcześniejszymi badaniami i wynikami pani doktor zoperowała Pajdę. Po wybudzeniu z narkozy moje szczęście chwiejnym krokiem podeszło do nie. Podniosła głowę i zamerdała ogonkiem. Radość moja była ogromna. Jutro upływa tydzień po operacji. Pajda czuje się świetnie. Dwa dni temu dzwonili do nie z szpitala i pytali się jak Pajda się czuje, interesują się pacjentem. Personel bardzo miły i pomocny. Dziękuję całej ekipie szpitala Dla mnie jesteście najlepsi o będę polecała Was z czystym sumieniem. Jeszcze raz dziękujemy Pajda o pańcia z rodziną:)
Pracujesz w firmie Szpital Weterynaryjny Krzemińskiego Marcin Krzemiński? Jaką masz umowę?
(usunięte przez administratora)
Co? Możesz jeszcze raz? Z jakiegoś powodu zniknęła część twojego komentarza, zastanawiam się, czy tak samo dotyczył zachowania pracodawcy, bo niżej jest dosyć długa dyskusja na ten temat i chciałabym poznać jak najwięcej głosów. Czuję, że w okolicy nie mam w czym przebierać w tym zawodzie, jeśli chodzi o pracę. Czy oprócz właściciela jest tam ktoś jeszcze, jak duży jest zespół?
Jest to moja pierwsza opinia na temat pracodawcy, ale muszę się podzielić odczuciami po spotkaniu z właścicielem szpitala i ostrzec innych przed tym Panem. Jest mała granica pomiędzy byciem szczerym a chamskim i aroganckim, wspomniany Pan przekroczył tą granice. Zero szacunku do człowieka i pracownika. Na pytanie o atmosferę sam twierdzi, że jest „ (usunięte przez administratora) przynajmniej w tej kwestii nie kłamie. Zakres pracy od grabienia liści po nie wiadomo co jeszcze.. Szanujmy siebie i swoje zdrowie psychiczne. A Panu właścicielowi szpitala życzę nauczenia się szacunku do drugiego człowieka.
Szanowna Pani Moniko. Widzę, że nie starczyło Pani odwagi aby przedstawić się z imienia i nazwiska. Zawsze lepiej jest anonimowo kogoś oczerniać. Chciałbym Pani przypomnieć sytuację, którą zapomniała Pani opisać w swojej opinii po której z trzaskaniem drzwiami opuściła Pani szpital. Otóż jest szczytem bezczelności i jednocześnie łamaniem przepisów obowiązującego w Polsce prawa grzebanie w komputerach i samowolne przeglądanie danych pacjentów. Otóż tak jak poinformowałem Panią w sposób delikatny nie życzę sobie aby osoby nie zatrudnione w szpitalu przeglądały poufne dane chronione tajemnicą lekarską i handlową. Na moją uwagę zareagowała Pani wybuchem gniewu i roszczeniowym komentarzem "dlaczego nie mogę tego robić i pierwszy raz coś takiego widzę" Być może inne lecznice nie dbają o ochronę danych osobowych właścicieli ale ja tak i nikt kto nie jest zatrudniony nie ma do nich dostępu. Przepraszam, że w sposób dosyć szorstki, konkretny i gniewny zabroniłem Pani dalszego grzebania w komputerach jednak nie doświadczyłem jeszcze tak bezczelnego i aroganckiego zachowania od osoby spędzającej kilka próbnych godzin w naszym szpitalu. Przepraszam za moje mało grzeczne zachowanie. Życzę powodzenia w dalszym poszukiwaniu pracy
Wykropkowali to określenie atmosfery - to chyba nic zgodnego z regulaminem to nie było. Możesz opisać tak żeby było bez wulgaryzmów? Ciekawa jestem tej atmosfery. Chciałabym też się dowiedzieć czy udało ci się poznać warunki jakie oferują na pierwszej umowie. Możesz dać znać?
Nie mam obowiązku meldować się Panu z imienia i nazwiska. To w jaki sposób Pan reprymenduje pracowników i innych ludzi to już podchodzi pod (usunięte przez administratora). Właściciel najpierw gnoi człowieka żeby osłabić psychicznie, wywołać osłabiona ocenę przydatności zawodowej, a później robi co chce z taką osobą. Typowy manipulant. Poniża przy całej załodze. Owy Pan czepia się dosłownie wszystkiego. Nie stój tak… nie mów tak… nie trzymaj rąk w ten sposób itd. Jeszcze na baczność powinnam stanąć. Wytrzymałam 5 godzin i to chyba za dużo. Jeśli ktoś szuka normalnych warunków pracy i miłej atmosfery to napewno w tym miejscu tego nie znajdzie. I pamiętajcie! Nie zadawajcie pytania o atmosferę, to pytania bardzooo się nie podoba temu Panu. Na to pytanie odpowiada ze atmosfera jest(usunięte przez administratora) Owszem ! Moje najgorsze doświadczenie w życiu jeśli chodzi o pracodawcę. Nie akceptuje innych poglądów niż on sam wyznaje. NIE POLECAM.
Tak z ciekawości dopytam, już bez wnikania co się dokładnie stało, czy za te 5 godzin pracy pracodawca wypłacił pani pieniądze? Zdarzyła pani podpisać umowę?
Na jakie stanowisko kandydowałaś? Jak przebiegała taka rozmowa rekrutacyjna i jakich pytań na niej można się spodziewać? Rozumiem, że zrezygnowałaś ostatecznie? Z tym szacunkiem to co masz na myśli, powiesz czemu masz takie odczucia?
Cztery lata temu operowałam tam psa (Yorka) pies miał zerwane wiązadło plus rzepkę uszkodzoną w tylnej prawej łapie. Po diagnozie doktor Machola powiedziała, że zoperuje psu łapę (koszt operacji 2900 zł). Łapę złożono dwoma gwoździami i dwiema metalowymi częściami - co pokazano mi na zdjęciu rentgenowskim łapy po zabiegu. Po ok. miesiącu mielimy przyjechać na wyjęcie gwoździ. po zabiegu Pani doktor Machola oznajmiła, że udało się usunąć tylko jeden gwóźdź, reszta musi zostać w łapie, jednak przypiłowała kującą wystającą końcówkę gwoździa aby psa nie bolało. I otrzymam informację, że mam się udać psem na rehabilitację aby stanął na łapie. Co oczywiście uczyniłam, ale rehabilitacje nic nie pomogły. Więc za kolejne 2 miesiące wróciłam do szpitala z psem aby sprawdzili co się dzieje. Pani doktor Machola oznajmiła po kolejnym zdjęciu (Rentgen za ok 200 zł), że już nic nie pomoże- niestety. Pies dostał leki przeciwbólowe aby mu ulżyć. Oczywiście za kolejny miesiąc wróciłam bo pies aż płakał z bólu ale Pani Machola nie miała już dla mnie czasu- w sumie już nigdy więcej nie miała dla mnie czasu. Przyjmowali mnie młodzi lekarze, nie wiem może stażyści. Nie mam pojedzą. Robili kolejne zdjęcia, dawali kolejne leki plus suplementy. Za każdą wizytę u nich w szpitalu płaciłam ok 250-300 zł. Zaznaczam, że pies nadal nie chodzi. Więc udałam się do Pana doktora Zalewskiego na Elbląskiej. Zrobił zdjęcie i okazało się, że gwóźdź jest tak wbity ze przechodzi przez kolano aż do uda. Pies nie ma szansy postawić nogi ponieważ gwóźdź za każdym razem wbija się przy próbie prostowania. A w ogóle to nie ma szansy jej wyprostować, ponieważ gwóźdź trzyma udo razem z kolanem i łapa nie dosięga nawet do ziemi, brakuje jej ok 2 cm. W nodze już zaczęło przerastać się kolano z tego powodu. Pan doktor podjął się zoperowania mojego psa i wyjęcia pozostałych części z łapy. Po operacji a mój pies ma prawie 13 lat zaznaczam, na trzeci dzień pies zaczął dostawiać łapę. Dzisiaj mija 2,5 tygodnia po zabiegu i pies chodzi na czterech łapach. Łapa jeszcze nie jest ta tyle silna i czasami utyka, ale przecież nie była używana przez 4 lata praktycznie. Łapa musi nabrać mięśni. Jestem przeszczęśliwa. Więc moi drodzy odradzam z całych sił. (usunięte przez administratora) naciągacze a zwierzęta cierpią. Dla nich tylko kasa. A Pani Machola to niech przestanie operować bo przynosi wstyd prawdziwym weterynarzom z powołania. TAKŻE NIE POLECAM Z CAŁEGO SERCA. JAK KOCHACIE SWOJE ZWIERZĘTA TO NIE KORZYSTAJCIE Z USŁUG TEGO SZPITALA!!!!!!!!!!!
Masakra :/ Przykro mi gdy czytam takie rzeczy :( Jestem ciekawa co z tymi stażystami, na każdej wizycie przyjmował się inny z nich?
Niedawno dałem tam pieska na mały zabieg, podczas którego wyszła komplikacja. Psa po zabiegu wydawała mi inna lekarka, więc poprosiłem by Pani, która operowała wyszła do mnie i opowiedziała co, i dlaczego poszło „nie tak”. Usłyszałem, że Pani doktor nie ma czasu, bo aktualnie pisze opis i do mnie nie wyjdzie. Po dłuższej przepychance słownej (trwało to około 15 minut) doktor, która operowała wyszła do mnie i z bulwersem na twarzy spytała „o co Panu chodzi”. Dalszej części rozmowy już nie będę przytaczał - łagodnie mówiąc nie była ona zbyt przyjemna. Za zabieg skasowali prawie 2 tysiące zł, a obsłużony zostałem dosłownie jak ścerwo. Szczerze nie polecam tego miejsca.
Wierzę i popieram bo mi tam załatwili niedawno mojego psa miał mieć tylko rezonans , wykazał ostry stan zapalny rdzenia mózgowo kręgowego, ale pani stażystce absolwentce zachciało się jeszcze kłuć w kręgosłup, bo niby trzeba do potwierdzenia . To spowodowało, że sparaliżowało go, nie mógł wrócić do poprzedniego stanu. Dała jeszcze leki do domu i recepty, pies nie był w stanie przełykać nie doszedł do siebie, a wcześniej sprzed wizyty sam jad i pił mimo, że opierał się na łokciach. Kręcił się i zmieniał pozycję. Kazała obserwować. W sobotę jej koleżanka po fachu powiedziała mi że nie dawała zbyt dużych rokowań, mimo to on powinien wylądować pod kroplówkami i sterydami w klinice 24 dobowej na obserwacji, a nie podawać doustnie. Chico podczas próby zlizywania leku w papce i kropelki wody zakrztusił się, poszło do tchawicy. Żaden weterynarz miejscowy nie odbierał. Odszedł w mękach na moich Zająła się nim niekompetentna osoba ze specjalizacją TK, Echo serca itp. a nie odpowiedni lekarz. Tam widzę rutynę i bicie kasy.
Spędziłam miesiąc na praktykach klinicznych, bardzo złe miejsce do pracy. Właściciel stosuje mobbing, jest obecny na terenie szpitala cały czas, wszystko kontroluje i wszystko komentuje. Pracownicy się go boją i twierdzą, że "kiedyś był jeszcze gorszy". Z pewnością jest specjalistą i ma bardzo zaawansowany sprzęt, ale gardzi ludźmi, nazywa innych lekarzy konowałami, wrzeszczy na cały budynek jak coś mu nie wychodzi, każe sobie tłumaczyć jak się dobrze myje podłogę. Przepytuje ludzi, próbując wielokrotnie wprowadzić ich w błąd, sprawdza, czy jest się pewnym swoich racji i wiedzy. Twierdzi, że w ten sposób uczy życia. Jak się z nim dyskutuje to jest się "bezczelnym", a jak się nie dyskutuje to "się coś ukrywa". Praca nigdy nie kończy się na 12-godzinnym dyżurze, jego zdaniem młodzi ludzie nie powinni znać terminu "work-life balance", bo przez pierwsze 10 lat powinni pracować na okrągło, tak jak kiedyś on. Potrafi złajać lekarza, że w rozmowie telefonicznej po angielsku użył brytyjskiego określenia, a nie amerykańskiego, które on woli. Nie uznaje bezczynności, nawet jeśli wszystko jest zrobione. Nie polecam ani studentom, ani lekarzom. Wszyscy są traktowani z góry, praca pod ciągłą ogromną presją.
Bardzo proszę o przedstawienie się z imienia i nazwiska. Jeżeli wszystko co Pani pisze jest prawdą to powinna Pani z imiennie a nie anonimowo przedstawić swoją opinię. Po zakończeniu każdej praktyki zawsze wymagane jest wystawienie opinii o osobie, która tę praktykę u nas odbywała. Jestem pewny, że nie napisaliśmy w niej ani jednego złego słowa o Pani. Dziękujemy, że anonimowo odwdzięcza się nam Pani w taki sposób. Strasznie mi przykro, że chciałaby Pani, jako studentka a w przyszłości lekarka, pracować w miejscu gdzie właściciel nie ma nic do powiedzenia i jest nieobecny podczas Pani pracy. Rozumiem, że po kilku latach studiów jest już Pani osobą na tyle doświadczoną, że może się Pani zajmować prowadzeniem praktyki oraz życiem i zdrowiem pacjentów bez nadzoru i wskazówek merytorycznych bardziej doświadczonych lekarzy. Niestety to nigdy nie będzie miało miejsca w naszym szpitalu, bo my pozwalamy młodym lekarzom i studentom uczyć się samemu bez nadzoru i dozoru, a do tego na naszych żyjących i czujących wszystko pacjentach. Zbyt mocno zależy nam na ich życiu i zdrowiu abyś pozwalali młodym osobom uczyć się na własnych błędach stwarzający tym samym zagrożenie dla naszych pacjentów. Dlatego często i tylko wtedy, gdy widzę rażące postępowanie, które może zagrażać życiu bądź zdrowiu naszych pacjentów lub naszego personelu wyrażam głośno jasno i stanowczo swoje niezadowolenie. Proszę mi też wybaczyć, że nie lubię dyskutować szczególnie w czasie gdy skupiamy się na pracy, przekazujemy informacje lub dzielimy się wiedzą i doświadczeniem. Przerywanie wypowiedzi osobie, która ma coś istotnego do powiedzenia, a szczególnie praktykantce która przyszła dobrowolnie uczyć się i zdobywać doświadczenie,uważam za zachowanie odrobinkę niegrzeczne. Jest mi też bardzo przykro, że uważa Pani, iż przepytywanie ludzi mające na celu sprawdzenie ich wiedzy i umiejętności jest mobbingiem. Nie wiem w jaki sposób che Pani zdobyć wiedzę jeżeli nikt nie będzie sprawdzał co Pani potrafi? Dodatkowo, pracując z personelem pomocniczym takim jak technicy i asystenci, trzeba wiedzieć i potrafić to co oni potrafią, aby móc z nimi pracować i skutecznie zarządzać ich pracą. Dlatego każdy z naszych lekarek i lekarzy potrafi nie tylko dobrze umyć środkami dezynfekcyjnymi podłogę (co wbrew ogólnie panującej opinii nie jest łatwą sztuką) ale też wiele innych czynności, tak aby móc to pokazać i pomóc pozostałemu personelowi w wykonywaniu wszystkich czynności pomocniczych. Mycie podłóg nie jest zajęciem poniżającym ani dla mnie, ani dla naszych pracujących w SWK lekarzy. Wręcz przeciwnie. Jest to pewnego rodzaju pokazanie szacunku dla pracy innych członków zespołu. Jeżeli jest to dla Pani czymś poniżej Pani godności to na pewno SWK nie jest miejscem dla Pani. Co do godzin pracy, to osoby pracujące w SWK pracują tylko 13 dni w miesiącu. Proszę pokazać mi praktykę weterynaryjną gdzie ma się ponad 2 tygodnie wolnego miesięcznie. Nasz zawód, aby mógł być dobrze wykonywany i przynosić pozytywne skutki dla właścicieli i naszych pacjentów, wymaga poświęcenia, zaangażowania i oddania się swojej pracy. Myślę też, że dobrze by było gdyby zaznajomiła się Pani z Kodeksem Etyki Lekarza Weterynarii a w szczególności art. 40 Z poważaniem Marcin Krzeminski
Ale czemu wymagać przedstawiania się z imienia i nazwiska, skoro forum jest anonimowe? Co do nadzoru, to ciekawe jakie metody zarządzania są stosowane w pracy w szpitalu, stosujecie jakieś narzędzia w tym zakresie? I o jakich rażących postępowaniach mowa? Może można prosić o jakiś przykład? Byłoby super.
Na stronie zobaczyłam, że jest dosyć dużo zatrudnionych lekarzy i asystentów, zatrudniacie nowy personel? Zależy mi na stanowisku lekarza weterynarza, jestem 2 lata po studiach tylko z odbytym stażem, mam szansę złozyć cv? Na jakie wynagrodzenie na start liczą lekarze? Idzie się jakoś dogadać co do godzin pracy?
Bardzo długo borykałem się z napisaniem opinii.Pojechałem z pieskiem na rezonans magnetyczny główki-Pani doktor okulista rzuciła kilka razy watą przed oczami i poświeciła latarka w oczy potwierdzając, że pies nie widzi,po czym oświadczyła,że pies może nie przeżyć narkozy.Sposób przekazania tej informacji był niekompetentny,widząc moja reakcję zaczęła się uśmiechać,że nie będzie tak źle podsuwając mi papier na zgodę o ewentualnym zgonie.Kiedy pies był pod narkozą doktor Małgorzata Z. zadzwoniła,że można pobrać płyn mózgowo-rdzeniowy (koszt 380zł), zgodziłem się bo zdrowie i dobro mojego przyjaciela najważniejsze.W Końcu otrzymałem telefon,że mogę odebrać psa.Najpierw doktor zaprosiła do gabinetu aby pokazać wynik rezonansu.Powiedziała, że pies ma płyn w głowie,ale wszystko jest ok.Kazała się przygotować na długotrwałe leczenie, które może trwać do 1,5 roku, przepisano steryd i płyn na leczenie objawów atopowego zapalenia skóry (186zl).Co do wzroku doktor powiedziała, że odzyska na 100%.Oczywiście aby uzyskać te informacje sam musiałem zadawać pytania- widać od razu było brak doświadczenia w omawianiu badania (nie potrafiła się wysłowić, szukała w myślach słów). Piesek od badania pożył dokładnie 21 dni- został ból nie do opisania.Doktor nie poinformowała mnie,że to było zapalenie mózgu.Wydałem 2000zł i musiałem konsultować wyniki z innym lekarzem.Zrozumiałem,że tam liczy się pieniądz a nie dobro zwierząt:( Widać tamtejsi lekarze nie rozumieją, że niektórzy kochają swoje zwierzątka i traktują jak członków rodziny. Jechałem tam pół Polski z myślą, że trafiłem na super klinikę a tymczasem narazłem swojego pieska na niepotrzebny stres:(
Pracowałam tam dwa lata, praca nie kończy się na 12 godzinach dziennie, niejednokrotnie trzeba zostać do poznych godzin nocnych Trzeba uważać co się mówi bo ściany mają uszy...
Jakoś tak tajemniczo i ogólnie. Co przez te 2 lata Twojej pracy się tu tak naprawdę działo? Czemu do późnych godzin, jak było to rekompensowane?
Poprosimy o przedstawienie się z imienia i nazwiska. Żadna Anna na stanowisku technika lub asystenta weterynarii nie pracował w szpitalu przez 2 lata. W SWK pracuje się 12 zmian 12 godzinnych i 1 zmianę 9 godzinną w miesiącu to znaczy średnio 153 godzinny miesięcznie. Tak więc pracuje się pełny etat bez nadgodzin. A jeżeli chce się pracując w zespole jątrzyć, obgadywać, oczerniać i skłócać swoich współpracowników to wtedy pisze się, że "ściany mają uszy". Ludzie pracują u nas po kilkanaście lat i zajmujemy się tym co potrafimy najlepiej czyli leczeniem zwierząt a nie obgadywaniem współpracowników i wprowadzaniem podziałów w zespole. Pozdrawiam i życzę powodzenia w innych miejscach pracy
Potwierdzam. Sam fakt, że wielmożny pan i władca jest wszędzie, nawet na tym forum i komentuje ten wpis o czymś świadczy.
Może. Jednak nigdzie na forum żaden pracodawca tak intensywnie nie odpowiada na opinie, to moim zdaniem o czymś świadczy. Pan właściciel próbuje kontrolować wszystko nawet poza swoją firmą. Ma prawo, ale prawo też mają byli pracownicy żeby przestrzec innych o tym jak jest i co czeka kolejnych kandydatów.
Kilka osób skarżyło się tutaj na zmiany 12 godzinne. Mi w sumie taki układ by odpowiadał. Chciałabym tylko dowiedzieć się, czy w takim wypadku w tygodniu pracujecie maksymalnie 40 godzin, czy zdarzają się nadgodziny? I z jakim wyprzedzeniem ustalany jest grafik? Dyżury w święta i soboty macie rozdzielane po równo, czy zdarza się, że jedna osoba ma dużo takich dyżurów w miesiącu?
Czy w Szpital Weterynaryjny Krzemińskiego Marcin Krzemiński zaszły jakieś zmiany od momentu pojawienia się ostatnich opinii?
Czasem ludzie pracują, bo kredyt i dzieci na utrzymaniu i trzeba zacisnąć zęby. Ja to się zastanawiam, jak często ma się kontakt z pracodawcą. Bo po tym co tu czytam to chyba najważniejsza sprawa :/
Tez się z tym zgodzę… bo przecież można zawsze coś zrobić by było lepiej, zgłosić to komuś kto stoi wyżej, kto może coś zaradzić. Tutaj ktoś próbował w tym kierunku?
No a napiszesz jakieś konkrety ? Bo takie pisanie bez argumentów tez jest wg mnie bez sensu.. a chce się dowiedzieć czego mogę się po tym szpitalu spodziewać.
Miałam wątpliwa przyjemność pracować tutaj rok temu. Samo miejsce ok, lekarze wiedzą co robią, jest rezonans, fajna klinika. Natomiast rozpoczęcie rozmowy kwalifikacyjnej od slow „ja będę mówił a pani będzie milczeć” okazało się paradoksalnie najmilszym słowami jakimi usłyszałam od pracodawcy. Niejednokrotnie zostałam zbesztana, wyzwana od g**niar pod pretekstem „nauczenia mnie życia”. Proponowana stawka głodowa. Zmiany 12 godzinne. Dziwie się ze ktokolwiek tam pracuje. -100/10
Hej, mam tylko parę pytań. Ile czasu generalnie udało Ci się tam wytrzymać? I jedno, raczej z tych głupszych pytań. Czy numer właściciela zaczyna się na 606? To pytanie stąd, że dostałam numer od znajomego i zastanawiam się czy rozmawiałam z właściwą osobą
Praca może i fajna, choć po 12 godzin i w niedziele i święta(usunięte przez administratora) No i oczywiście nie dowiesz się wynagrodzenia chyba do dnia podpisania umowy bo to jest "tajemnica firmy" O.o porażka i kompletna strata czasu... Wyszłam stamtąd po 4 godzinach. Podziwiam ludzi, którzy tam pracują.
Praca po 12h, ale chyba jak wszędzie w tej branży. Umowa zlecenie (usunięte przez administratora) Darmowy dzień próbny 12h (też na mopie). Nie bez powodu ogłoszenia wstawiane są co chwilę, bo widocznie nikomu nie odpowiada śmieciowa umowa za pracę, która nosi znamiona umowy o pracę! i brak szacunku dla pracownika. (usunięte przez administratora) Nie zdecydowałam się na pracę, chociaż mogłam ją tam podjąć, byłam na dniu próbnym. Było to zdecydowanie najgorsze moje doświadczenie zawodowe w karierze.
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Szpital Weterynaryjny Krzemińskiego Marcin Krzemiński?
Zobacz opinie na temat firmy Szpital Weterynaryjny Krzemińskiego Marcin Krzemiński tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 6.
-
Jak wygląda rekrutacja do firmy Szpital Weterynaryjny Krzemińskiego Marcin Krzemiński?
Kandydaci do pracy w Szpital Weterynaryjny Krzemińskiego Marcin Krzemiński napisali 1 opinii na temat procesu rekrutacyjnego. Zobacz szczegóły tutaj.