Formel D Polska Sp. z o.o.

Około 5 lat tam przepracowałem. Praca w Formel D jest jak prognoza pogody, mimo że zapowiadają słońce to i tak niczego nie można być pewnym. Praca nie jest stała ani stabilna. Zaczynając pracę dostaje się śmieciówkę i tak na dobrą sprawę Twoja praca może się tam skończyć jeszcze tego samego dnia, którego się przyjąłeś/aś. Możesz pracować kilka miesięcy, a póżniej mieć przerwe miesięczną. Formel D działa jak podwykonawca, wysyłają swoich inspektorów(kontrolerów) jakości na dany zakład produkujący części motoryzacyjne. Jeżeli klientowi u którego pracujemy na zakładzie się odechce, możemy stracić pracę. Kiedy taki 'projekt' się kończy mamy do wyboru, albo podziękować za współprace( co często jest niestety jedyną opcją) albo wybrać się w DELEGACJE...No i to jest temat rzeka. Z jednej strony to fajna opcja zarobkowa, bo dostajemy kasiore za przejechane kilometry oraz diety, a z drugiej jesteśmy 4 dni w miesiącu w domu, dosłownie. Mieszka się w hotelach(z biegiem lat, które tam pracowałem warunki i hotele, które bookowała firma były coraz gorsze) i zjeżdża do domu co drugi weekend. Czasem jest to hotel ze śniadaniem, czasem bez, czasem dostaje się świetny hotel 4 gwiazdkowy, a czasem jakąś nore przy autostradzie, gdzie nocą słychać drących się ukraińców i przejeżdzające tiry. Ogólnie, te 5 lat temu było na prawde super, bo nie wyjeżdzając za granice można było osiągnąc nawet 5-cio cyfrową wypłatę. Teraz zgodnie z moją wiedzą otrzymuje się około 20-22zl brutto, nadgodziny są płacone 50% więcej, weekendy 100% i to jest mniej niżeli kilka lat temu, kiedy zarabiało się 15/16zł, bo przełożeni (koordynatorzy/project menagerowie) potrafili docenić pracownika i premia w wysokości 1000zł na miesiąc? żaden problem. Ostatnio słyszałem o przypadku docenienia pracownika, który w ramach premii dostał 30zł BRUTTO... Śmiech na sali. Pracownicy i kadra zarządzająca zmienia co chwilę. Po kilku delegacjach nie wiedziałem już kto jest moim przełożonym. No i z negatywów, trzeba sobie dobrze pilnować kasy i godzin, które się przepracowało. Nie raz, nie dwa, ani nawet nie dziesieć. Trzeba robić zdjęcia na dowód karty godzinowej, bo bez tego nie zwrócą Ci brakującej kasy. Pierwszy raz się z takim czymś spotkałem. Bardzo często brakowało kasy. Z minusów warto jeszcze wspomnieć o warunkach pracy, które często nie spełniają najmniejszych norm, a przełożeni nie mają na to wpływu. Zdarzało się, że pracowaliśmy na zakładach, gdzie był potworny hałas, presja ze strony zakładu na ilość ( a przypominam że tu liczyła się jakość, nie ilość), bywały zakłady, na których temperatura była tak wysoka, że po kilku minutach człowiek był cały mokry, albo zimą nieocieplone hangary, gdzie temperatura była zaledwie kilka kresek powyżej zera. Częsty brak materiałów do pracy no i oczywiście zawsze i wszędzie trzeba być w tych firmowych ciuchach. Długie spodnie-na hali 40 stopni, cieńka bluza - hangar 10 stopni. Różnie bywało, a czasem na ciuchy trzeba było czekać miesiącami. Jakby się ktoś zastanawiał, to jest również masa ukraińców, których Formel D zaczął zatrudniać, myślę że to również był powód staczania się firmy. Nooo ale żeby nie było że tylko narzekam. Są też plusy. Na pewno kasa jest na czas, umowy również. Na dobrą sprawę nie trzeba ich podpisywać, po prostu przychodzą pocztą do nas co miesiąc. Kilometrówka (kasa za przejechane kilometry w delegacji) oraz dieta przychodzą na konto różnie, zazwyczaj 2-3 razy w miesiącu, ale też zawsze są. Elastyczność. Jeżeli mamy dobry kontakt z koordynatorem, często jest możliwość dopasowania sobie dni/godzin pracy i uważam że jest to świetna opcja dla osób, które studiują bądź uczą się, a chciałyby podłapać doświadczenie lub dorobić sobie w międzyczasie. Istnieje również możliwość przejścia na umowę o pracę (lecz wtedy jesteśmy zmuszeni do wyjazdów na delegacje oraz premie są wypłacane raz na trzy miesiące). Często jest to praca wzrokowa, ocenianie elementów na daną wadę (rysy, uszkodzenia) także praca bywa często lekka i przyjemna. Reasumując, ja osobiście nie wyobrażam sobie tak do emerytury jeździć po całej Polsce i nie sądze żeby znalazło się wielu chętnych, stąd uważam częste zmiany w załodze zarządzającej firmą. Jeśli chcesz sobie zarobić na wakacje, podczas studiów czy szukasz pracy do przekiblowania jakiegoś okresu czasu, jest git. Niemniej jednak pamiętaj, że będąc inspektorem/kontrolerem jakości, jesteś tylko ich pionkiem, którego posuwają tak, jak im się podoba.