Polski student jest winien swojej uczelni średnio 2 054 zł. Zadłużanie się w młodym wieku może mieć swoje przykre konsekwencje w przyszłości. Zwłaszcza, że wierzytelności wielu żaków wynikają często z ich własnej bezmyślności.
Wielomilionowe długi studentów
Niemal 11,6 mln zł są winni polscy studenci swoim uczelniom. Z danych przedstawionych przez Krajowy Rejestr Długów wynika, że 5 636 słuchaczy zalega z 11 455 opłatami za czesne. Jeden żak powinien statystycznie oddać 2 054 złote. Choć kwestia niespłaconych zobowiązań dotyczy w większości studentów kształcących się w prywatnych placówkach, to nie brakuje również sytuacji, w których zadłużenie dotyczy szkół publicznych. W tym wypadku wierzycielami są osoby uczące się w trybie zaocznym. Wielu studentów rozpoczynając naukę musi przeprowadzić się do miasta akademickiego, co z kolei generuje koszty – konieczne staje się wynajęcie pokoju, pojawiają się również codzienne wydatki związane chociażby z wyżywieniem. Według KRD, to właśnie niewystarczające środki potrzebne do utrzymania są głównym czynnikiem wpływającym na zadłużenie studentów.
Wsparcie bliskich nie wystarcza
Z przeprowadzonego na zlecenie tej instytucji badania „Finansowy portret młodych” wynika, że 48 proc. osób w wieku 18 – 25 lat, otrzymuje wsparcie od rodziny. Warto wspomnieć, że w przypadku 37 proc. żaków czynsz oraz część rachunków opłacana jest przez rodziców. Wbrew pozorom nawet ten fakt oraz podjęcie przez wielu studentów pracy nie jest równoznaczny z tym, iż w budżecie wystarczy środków na czesne. Młode osoby mają zatem problem z utrzymaniem swoich finansów na stabilnym poziomie. Prezes KRD Adam Łącki podkreśla, że: zjawisko zadłużania się ludzi w tak młodym wieku nie jest dobrym symptomem. Tak, jak szybko w naszym życiu nabieramy pozytywnych nawyków, tak samo szybko zadłużonym studentom może wejść w krew chęć do zaciągania zobowiązań, a następnie do ich niespłacania. Po zakończonych studiach wchodzą w dorosłość z bagażem, ale nie doświadczeń, a niespłaconych rat za naukę.
Dlatego też, wielu studentów decyduje się na tzw. kredyt studencki. Jest to forma finansowania wypłacana w co miesięcznych transzach, które można przeznaczyć na wydatki związane z kształceniem czy utrzymaniem się podczas studiów. Charakteryzuje się niskimi stopami procentowymi i odroczoną spłatą pożyczonej kwoty. Kredytobiorca zwykle zaczyna spłacać pożyczkę z chwilą rozpoczęcia aktywności zawodowej lub dwa lata po ukończeniu studiów.
Którzy studenci są najbardziej zadłużeni?
Często zdarza się, że młodzi ludzie zapisują się na studia, z których następnie rezygnują. Nie zwalania ich to jednak z opłat wynikających z zawartej z uczelnią umową. Aby należności względem placówki nie rosły, konieczne jest rozwiązanie z nią wspomnianego dokumentu. Do tego czasu konieczne jest uiszczanie czesnego – nawet jeśli nie chodzimy na zajęcia. Nieznajomość prawa doprowadza w konsekwencji do sytuacji, w której z miesiąca na miesiąc dług jest coraz większy. Największą kwotę winni są swoim uczelniom osoby kształcące się w Małopolsce. Ich zobowiązania wynoszą niemal 2,5 mln zł, które powinno oddać 1 393 studentów. Tym samym średnie zadłużenie studenta wynosi w tym regionie 1 784 zł. Drugie miejsce tego niechlubnego rankingu okupują słuchacze placówek znajdujących się na pomorzu, gdzie dług 796 osób wynosi 2,24 mln zł. Indywidualna kwota zobowiązania jest zatem w tym wypadku większa. Jedna osoba musi średnio oddać aż 2 800 zł! Podium uzupełniają studenci uczelni mazowieckich, których wierzytelności oscylują w granicach 1,8 mln zł. Zadłużenie względem szkół wyższych, tak jak każde inne, może być w niedalekiej przyszłości źródłem sporych kłopotów. Wpis w KRD może uniemożliwić młodym ludziom zaciągnięcie kredytu czy zakup sprzętu na raty.
Źródło zdjęcia: https://pl.123rf.com/photo_128455441_group-of-cheerful-students-teenagers-in-casual-outfits-with-note-books-and-laptop-are-studying.html
Komentarze
kubos
Często jest tak że młodzi ludzie za wszelką cenę pchają się na studia dzienne i zaczynają się schody. No i popadają w takie długi jak jest to opisane w artykule. Są też mądrzejsi, którzy decydują się na studia ZAOCZNE i w tygodniu pracują. Nie oszukujmy się nie każda rodzina może pozwolić sobie na to aby wysłać dziecko na studia, mimo że chce dla niego jak najlepiej. Dlatego uważam że wystarczy trochę oleju w głowie, rozpoczęcie pracy z którą zwiążemy się tymczasowo np do zakończenia studiów zaocznych , przez co będziemy mogli płacić czesne no i nie będzie potem długów:)
GoWork.pl
Dziś na rynku pracy liczy się przede wszystkim praktyka, którą można zdobyć przede wszystkim pracując. Studia zaoczne łączone z pracą pozwalają zaspokoić kilka potrzeb – wykształcenie, możliwość zdobycia doświadczenia, zarobienia pieniędzy, no i uniknięcia spirali długów. Ma Pan zatem rację, że wybierając już tryb kształcenia, warto to mocno przemyśleć 🙂
Izka43000
A moim zdaniem w wielu przypadkach studia dzienne mogą się bardziej opłacać niż studia zaoczne. Ja kończyłam studia we Wrocławiu i studiując dziennie pracowałam na ½ a czasem na ¾ etatu. Sama zarabiałam na życie a rodzice opłacali jedynie stancje. W większym mieście jak np. Wrocław pracy dla studentów nie brakuje, a do tego elastyczny grafik pozwala godzić pracę i naukę. Student zaoczny czasem nawet połowę wypłaty oddaje na czesne więc wychodzi na jedno…
GoWork.pl
To czy w ogóle podejmiemy pracę studiując dziennie, zależy w ogromnym stopniu od planu zajęć. Czasami właśnie z tego powodu może się okazać, że łączenie nauki i pracy jest nierealne. Oczywiście w aktualnej sytuacji na rynku pracy wiele firmy idzie na rękę studentom, gdyż sami potrzebują pracowników. Nie można jednak z góry założyć, że studia dzienne na pewno uda nam się łączyć z pracą.
Pozdrawiamy!
malos
Studenci niestety nie rozumieją jeszcze jak działa gospodarka i że to musi być dobry model, w którym jak się podpisuje umowę to się placi. Także trzeba ich edukować w tym względzie.
GoWork.pl
Brzmi to strasznie, ale tak, studentów – i nie tylko ich – trzeba pod tym względem edukować. Złożenie podpisu pod taką umową jest równoznaczne ze zobowiązaniem się do uiszczania opłat z niej wynikających.
Bitek
Taki student musi dorosnąć. branie ktedytow to normalna sprawa, rzadko kto może pozwolić sobie na luksus niezadluzania się. Ale trzeba od razu mylsec o spłacie. Jeśli nie od razu, to nawet z opóźnieniem można umowic się z firma windyacyjna na jakies sensowene raty i mieć to z glowy
marianna
Zycie nauczy studentow, ale szkoda, że często zbyt pozno. Chociaż dzisiaj to już lepiej wygląda, bo jak taki student narobi dlugow to często kontaktuje się z nim firma taka specjalna, co polubownie pozwala się dogadać, a nie komornik z sądu, więc jest teraz bardziej to pozytywnie nastawienie dla dluznika
student bez długów
Dziwią się, że muszą płacić jak zrezygnowali ze studiów, a podpisali taka a nie inną umowę. Jak podpisali to niech się nie dziwia, tylko trzeba regulować zobowiązania. Podstawowa zasada!
Getek
Sam studiuję zaocznie. Praca na 1/2 etatu i studia dzienne w moim przypadku były nierealne więc wybrałem zaoczne. Jakoś potrafię wiązać koniec z końcem. Kwestia jest też kto jaką szkołę średnią kończy. Ci po technikum jak ja mają łatwiej nie wątpię. Życie studenta w dzisiejszych czasach w naszym kraju to ciężka sprawa a do tego nie to iż płacimy uczelniom to jeszcze możemy mieć nieraz max 2 nieobecności bo inaczej nas wykreślą z przedmiotu. Stres, masa nauki, brak wolnego czasu. Telefon i laptop pełne PDF’ów z treścią do nauki i jak tu się dziwić, że niektórzy próbują jak mogą, będąc zmęczeni już tym wszystkim ale wiedzą, że studia to szansa na lepszy byt w przyszłości. Może gdyby tak prześledzić każdy przypadek zadłużenia osobno wyszło by na jaw że ta otaczająca nas rzeczywistość ma duży wpływ na to, że podejmujemy złe decyzje zadłużając się.
Wpis bardzo konkretny i na rzeczy. Pozdrawiam
GoWork.pl
To prawda, że bardzo często lepiej rozpocząć naukę na studiach zaocznych i łączyć ją z pracą. Co więcej, dla wielu osób jest to nierzadko jedyna szansa na studiowanie. Oczywiście studia niestacjonarne wiążą się z kosztami, ale pozwalają na podjęcie zatrudnienia. Pamiętajmy również, że podejmując decyzję o rozpoczęciu nauki na studiach, godzimy się na zasady panujące w placówce. Trudno stwierdzić, czy otaczająca nas rzeczywistość ma wpływ na podejmowane decyzje odnośnie zadłużenia. Informacje związane z płatnościami znajdują się przecież w umowie zawieranej z uczelnią, a takową powinien czytać każdy 😉