Tutore Poland Sp. z o.o.

Nie pracuję w tej firmie już dobrze od ponad roku, ale pracowałam wystarczająco długo, żeby móc się wypowiedzieć i pomóc przy wyborze chmarze nowych ludzi, głównie studentów, którzy pewnie się tam zatrudnią. Praca była dla mnie naprawdę okej przez dłuższy okres mojego zatrudnienia, ale zbyt wiele minusów, żeby być tam dłużej niż rok. Pracowałam w najobszerniejszym dziale, czyli telemarketing. Miałam świetnego team leadera i współpracowników, atmosfera w pracy 10/10, ale teamów było kilka i zdecydowanie nie wszystkie były zachwycone - czysta loteria, przy niektórych leaderach odeszłabym zdecydowanie szybciej, zresztą zmiana leadera była głównym powodem mojego odejścia. Codzienne poranne maile o tym, że jak nie robimy wyników, to jesteśmy dla firmy nieopłacalni albo wieczne przypominajki rodem z najgorszego korpo, ile powinniśmy wyrabiać (wierzcie, każdy doskonale wiedział, ile powinien wyrabiać), wytykanie na forum biednych współpracowników za niewyrobienie normy, oklepane argumenty, dlaczego ich zajęcia są super i podawane telemarketerom na tacy jako prawdy objawione, które w magiczny sposób nakręcą sprzedaż - to nie było dla mnie, mimo że wg statystyk byłam dla firmy opłacalna. Szkoda nerwów, czułam się jak tresowane zwierzę, motywacja spadła do zera, wyniosłam się stamtąd z dnia na dzień, szczerze zresztą mówiąc, co o tym sądzę. Podstawa to płaca najniższa, wtedy do roku na zleceniówce. Premie niby niewysokie, ale pracując część sobót i robiąc słynne WYNIKI, w miesięcznym rozrachunku nie wychodziło się na tym wcale najgorzej jak za taką pracę, serio. Jak leader poznał człowieka, pozwalał na home office, łatwe work-life balance, dostawało się sprzęt i ja np. wtedy pracowałam zdecydowanie najefektywniej. Jak ktoś miał gadane i pracował uczciwie, to praca nie wymagała nawet głębszego skupienia, improwizujesz i idzie świetnie, cyferki się zgadzają, po 17.00 wyłączasz kompa i nawet nie jesteś zmęczony. To nie jest zła praca dla kogoś, kto się do niej nadaje i nie ma w życiu zbyt wiele zobowiązań typu dzieci i hipoteka. Co poza nowym leaderem było wobec tego nie tak? Pozyskiwanie klientów w oparciu o niedomówienia. Tak, to często jest pośrednio wina ludzi kupujących cokolwiek, że nie czytają, na co się zgadzają i wie to każdy, kto w jakikolwiek sposób pracował z klientem, ale wcale mnie nie dziwią złe opinie użytkowników na ich temat, tu było dla mnie trochę za dużo. To nawet nie jest wina telemarketingu samego w sobie czy zajęć, ale średnich szkoleń dla pracowników, przymykania oczu na tych, którzy robią WYNIK, ale nie mówią prawie nic klientowi. Po paru miesiącach zadawałam bardzo konkretne pytania nt. oferty, które często zostawały bez odpowiedzi, bo nawet ludzie pracujący dłużej nie wiedzieli do końca, o czym mówią, dopiero sama z internetu dowiedziałam się np. o kruczkach. Nakręcanie sprzedaży to jedno, ale ja chciałam po jakimś czasie wiedzieć, co dokładnie reklamuję. Poza tym luźne podejście do danych osobowych. Zgłaszasz, że klient życzy sobie usunięcia z bazy i nikt go nie usuwa. Potem Ty się tłumaczysz, jak wpada Ci połączenie z tym samym człowiekiem. Trzeba się też liczyć z tym, że rotacja baz klientów jest mała i to jest nagminne, że system wybiera nr klienta 4, 5, 6 razy dziennie - klienci piszą, że to "gorsze niż telefony z fotowoltaiki" i to prawda ;) I ktoś wcześniej pisał, że przed wakacjami zwalnia się ludzi hurtem - trzeba być tego świadomym, bo ja np. byłam wtedy na urlopie, a jak wróciłam, to osobiście byłam nadal zatrudniona, ale zastałam prawie puste biuro i nawet nie od razu połączyłam kropki, że po prostu zostali zwolnieni, a na wrzesień zatrudnia się kilkadziesiąt nowych osób. Natomiast dokładnie tak to wygląda. Jest to, oczywiście, zgodne z prawem i podyktowane rentownością całego biznesu (ewentualnie nonsensownym cięciem kosztów, bo od września trzeba przecież przeszkolić nowych zamiast stawiać na tych, którzy coś o tej pracy już wiedzą), ale czy fajne tak ogólnie? No wiadomo, że nie bardzo, ja byłam w szoku. To MOŻE być okej praca dla kogoś, kto jest bardzo otwarty na ludzi i wie, na co się pisze, idąc na słuchawkę w takiej firmie i w takiej branży. To może być praca na tzw. przeczekanie albo jak zależy Ci na czasie (pamiętam, że moja rekrutacja była błyskawiczna), albo jak szukasz "przygody" w czymś nowym, jesteś młody, chcesz poznać ludzi, nie boisz się klientów :P Szukasz stabilnego zatrudnienia, rozwoju? To nie będzie stabilne, a struktura firmy była relatywnie płaska - team leaderów firma szukała bardziej na zewnątrz firmy niż wewnątrz niej. Podsumowując moją przydługą opinię nt. pracodawcy, tak, można się w to wszystko bawić, ale ze świadomością, że raczej krótko.