Witam , dość często robię zakupy w sklepie Biedronka w Bełżycach i poza bałaganem ogólnie było ok aż do dzisiaj . Chciałam kupić mandarynki i widząc dwie pracownice sklepu układające w pobliżu wiaderka z kapustą kiszoną zapytałam czy mandarynki są słodkie czy kwaśne i jakież było moje zdziwienie kiedy każda z pań udzieliła innej odpowiedzi . Stwierdziłam , że powinny wiedzieć co sprzedają wystarczy jedną obrać spróbować i napisać słodkie bądź kwaśne na co jedna z pań uśmiechając się lekceważąco i znacząco przewracając oczami stwierdziła , że mam sobie sama sprawdzić ( hello gdyby każdy z klientów stanął i zaczął obierać te mandarynki co by to było ?? ) ja odpowiedziałam " to pani powinna wiedzieć co sprzedaje " na co ona do koleżanki cytuję " nie wierzę , no nie wierzę " pytam w co nie wierzy a ona drwi ze mnie z tym głupawym lekceważącym uśmieszkiem ...proszę aby przyszedł kierownik sklepu , na co owa pani odpowiada " ja jestem kierowniczką i co mi pani zrobi ??" i nadal powtarza "no nie wierzę "... Królewny mają w sklepie notoryczny bałagan , chaos cenowy ( ceny z półek nie zgadzają się z faktyczną ceną produktów ) są niegrzeczne , opryskliwe i złe że klient o coś zapytał . DRAMAT
Nie ma obowiązku żeby pracownik znał smak każdego owocu. A z resztą co to za głupie pytanie? Co mają napisać kwaśne mandarynki żeby nikt nie kupił? Domyślam się że jest Pani jedna z tych osób co wymagają wszystkie bułki, owoce, mrożonki..... A w sklepie z wędlina biorą po trzy plasterki 10 rodzajów wędlin.
Biedronka Bełżyce: Proszę sprawdzać paragony, Kupiłem znicze z promocji a promocja tylko na cenie przy towarze, na paragonie brak promocji. Sprzedawca mówi że promocja nie wprowadzona do systemu. Taka to promocja 5zł na 3.5zł a i tak liczy kasa 5zł.