Arra Group Sp. z o.o.

Dobra, czas na moja mega negatywna opinia. Ujawniam wszystkie fakty, dlatego wiem, że pracownicy mnie rozpoznają, ale nie pracuje od pół roku. Zatrudniłem się w tej firmie pod koniec 2019 roku na rynku krajowym, który chyba dopiero otwierali. Na początku było super. Robota w porządku, spedytorzy pomocni itp. Na rozmowie postawili jasne zasady wynagrodzeń. X podstawa i 145 zł netto dniówki. Po szybkiej kalkulacji wyliczyłem, że przy 21 dniach roboczych zarabiałbym ok. (usunięte przez administratora)netto/msc. Wtedy to było coś i mi pasowało. Pierwsze wypłaty w porządku, ok. (usunięte przez administratora)zł netto, tak jak obiecali. Zgrzyt się pojawił po 3-4 msc, kiedy na wypłacie zobaczyłem ok. (usunięte przez administratora)zł. Po kilku telefonach, bo wszyscy zrzucali z siebie odpowiedzialność, dodzwoniłem się do pewnej pani, która stwierdziła, że kwota diety jest kwotą brutto i od tego potrącają podatki, dlatego jest (usunięte przez administratora)zł.(usunięte przez administratora) Gdyby nie fakt, że rozpoczął się covid, w tym momencie złożyłbym wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym z winy pracodawcy, a auto zostawił w Toruniu, niech sobie sprowadzają je do Głogowa. Dalej było coraz gorzej. Zaczęły się coraz późniejsze powroty w piątki, coraz częściej wracałem do domu w soboty. Doszło do sytuacji, że ja miałem na koncie 15 powrotów w sobotę (niektóre w granicach godziny 12 lub 15), w ciągu 6-8 msc pracy, a inni kierowcy po 2-3 powroty. Szczytem bezczelności było jak kazali mi siedzieć cały weekend w kabinie (rynek krajowy!!!), bo spedytorzy ładunku nie znaleźli na powrót. Jeden z tych weekendów przypadł, kiedy 3 razy ich uprzedzałem, że mam podwójną imprezę rodzinna i musze zjechać. Nie przeszkadzało im to w rozwaleniu mi weekendu i postoju ok. 400 km od domu. 3 weekendu już nie było, bo byłem na spedytorów tak wściekły, że wróciłbym na pusto nawet z Rzeszowa, gdyby zaszła taka konieczność i bez zgody spedytora. Naprawy pojazdów to temat rzeka. Nie raz po kilka razy człowiek prosił o naprawę i był ignorowany. Posiadałem Volvo ze słabymi akumulatorami. Kilkukrotnie odmówili ich wymiany na żelowe, bo musieliby ponoć wymieniać pól układu elektronicznego. Nawet nowe baterie przez 3 msc ledwo trzymały 11h ciągłej pracy. Po 6 msc były tak padnięte, że zimą spałem na zapalonym silniku, żeby mieć ciepło w kabinie. (usunięte przez administratora)Kiedyś kończył mi się przegląd naczepy. Zgłosiłem to 2 tygodnie przed terminem. Przyjęli do wiadomości i nastała cisza z ich strony. Obudzili się w ostatnim dniu ważności przeglądu (piątek) i kazali mi zjechać do Głogowa na ew. naprawy i przegląd. Odmówiłem, bo mając doświadczenie z wcześniejszych napraw wiedziałem, że mechanicy nie będą uprzedzeniu i zostanę zmuszony do spędzenia weekendu w Głogowie na bazie. Oczywiście wtedy również miałem powrót w sobotę i wracałem ok. 300 km bez ważnego przeglądu. Na warsztat sprowadzili mnie w poniedziałek i oczywiście moja teoria z mechanikami się sprawdziła, bo nie byli uprzedzeni. Nawet nie wiedzieli, że w poniedziałek mam się zjawić na naprawy. Obciążenia? Ściągali kasę za wszystko. Uszkodziłeś auto/naczepę? Nie sprawdzali czy wina jest twoja czy nie. Obciążenie szło od razu. (usunięte przez administratora) Cud prawdziwy, że nie obciążali za paliwo, a normy tez mieli chore. (usunięte przez administratora)Jeśli jednak oni się pomylili na moja korzyść przy wypłacie lub zwrocie za fakturę to trzeba było oddać, bo i tak potrącili by z pensji.(usunięte przez administratora)Niestety, nie potrafią przesłać dokumentów na potwierdzenie swoich słów. To jeszcze nie wszystko, co chce napisać, ale jestem ograniczony ilością znaków. Reszta ukaże się w komentarzu