Pracujesz obecnie w Galaxy Marketing? Chętnie dowiemy się jak obecnie wyglądają warunki zatrudnienia. Na jakie benefity mogą liczyć pracownicy firmy?
umowa o dzieło, brak podstawy, tylko prowizja. praca po min.55 godzin w tygodniu. Plus że wypłaty są zawsze na czas. benefity, to taki że owner czasami rzuca kasę i organizuje jakiś konkurs gdzie możesz kilka groszy. Kolejny benefit jest taki że możesz nauczyć się panować nad swoim pęcherzem i wstrzymywać kilka godzin ;)
Bardzo obiecująca wydała mi się oferta młodszego lidera sprzedaży w Łodzi. Widać, że firma wie, jak pomóc nowemu pracownikowi na starcie. wiecie może tylko jakie stawki są przewidziane?
Byłam, przeszłam II etapy rekrutacji, łącznie z częścią pokazową i nie polecam. Praca polega na chodzeniu od drzwi do drzwi (w ogłoszeniu nie było o tym słowa) i proszeniu się o datki. Praca o tyle niebezpieczna, że w momencie, gdy osoba jest zainteresowana darowizną musisz wejść do jej domu (sama!) i to często w godzinach wieczornych. Im więcej wyżebrasz, tym większa pensja. Mnie taka praca nie odpowiada, bo nie mam pewności, gdzie trafiają później te pieniądze, a podpisując się swoim imieniem i nazwiskiem wszędzie, można sobie narobić problemów. Praca tylko dla wytrwałych idealistów.
@lupka: Mają dużo aplikantów, bo potrafią bezbłędnie zmanipulować człowieka. Dostanie się do jakiejkolwiek pracy w marketingu bez doświadczenia graniczy z cudem, chyba że ma się odpowiednie dojścia. A tutaj z ekranu wręcz wali "NIE WYMAGAMY DOŚWIADCZENIA i milion wykrzykników", więc ludzie na to idą. Potem jednak podejrzewam, że większość się budzi i przyznaje, że została zrobiona w konia. @dongo: Mówię o klepaniu non-stop formułki przed wejściem do mieszkania/domu w celu wybłagania osobników o wpłaty na rysie, misie czy inne żyrafy. @tyle: Taaaa, szkolenia :P
(usunięte przez administratora)
Można opanować do perfekcji proszenie o datki :P
Uczestniczyłem w dwóch etapach rekrutacyjnych w łódzkim Galaxy Marketing. Jest to firemka (spółka córka Appco) zajmująca się marketingiem bezpośrednim (w tym przypadku akwizycją), czyli chodzisz po domach z ramienia organizacji pozarządowych i prosisz o datki na szczytne cele. W moim wypadku było to zbieranie pieniędzy na rysie. Problem polega na tym, że w grę nie wchodzą jednorazowe daniny, tylko nagabujesz klientów, aby uruchomili stałe polecenie zapłaty i wpłacali miesięcznie 35 zł na WWF i wspomniane rysie. Swoiste szukanie igły w stogu siana. Pierwszy etap rozmowy trwa może z 15 minut. Wypełniasz kwestionariusz, który zawiera kilka pytań (m.in. czym wg ciebie jest marketing), w tym musisz trochę powiedzieć o sobie. Następnie pani z recepcji przeprowadza z tobą rozmowę. Podczas, której praktycznie nie dowiadujesz się czym będziesz się zajmować. O tym powiedzą ci dokładnie w drugim etapie. Chciałem trochę podążyć temat, jednak wzrok adwesarza mówił wszystko. Drugi etap rozmowy składa się z trzech poziomów. W moim przypadku zaczęliśmy najpierw od rozmowy w grupie: właścicielka, kilku liderów (wszyscy pracowali w tej firmie krótko) oraz "przyszli pracownicy". Właścicielka opowiada o firmie, zadaje dość proste pytania. Następnie dowiadujesz się co będziesz robił i zostajesz wysłany w teren. Towarzyszy ci lider, który zdradza tajniki twojej przyszłej pracy. Swoją drogą trafiłem na spoko kolesia, który moim zdaniem sprawdziłby się spokojnie na "normalnym" stanowisku w marketingu. Kolejnym poziomem jest test, jednak nie wiem jak on dokładnie wygląda, bowiem podziękowałem w połowie drugiego etapu. Z tego względu nie mogę za dużo powiedzieć o etapie trzecim, oprócz tego, że wówczas czekają na nas szkolenia. Jak wygląda atmosfera w biurze? Otóż witają nas szczerzące się sztucznie recepcjonistki. Z telewizora na ścianie tłucze Viva. Praktycznie nie słychać własnych myśli. Miałem wrażenie, że ludzie tamże pracujący łażą po siedzibie bez celu, żeby pokazać, że coś się dzieje. Jednak, może tylko mi się wydawało z przewrażliwienia. Wszędzie znajdują się jakieś "motywujące" plakaty i inne pierdoły tego typu. Zarobki kształtują się od 300 do 500 zł za tydzień na umowie o dzieło. Wszystko zależy od tego ile zdobędzie się klientów. Można pracować (ehe, można) w soboty wówczas, gdy chce się podnieść wyniki sprzedaży. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli komuś odpowiada taka praca, jego wybór. Jednak, moim zdaniem jest to ostatni szczebel marketingowej specjalizacji, więc warto przemyśleć kilka razy swoją decyzję. Jeśli macie jakieś pytania, walić śmiało.
Ja nie najgorzej wspominam firmę Galaxy, pieniądze rozsądne, ale po pół roku odpuściłam, fizycznie byłam wykończona. Chodziłam od domu do domu i poznałam miłość swojego życia :) pracę rzuciłam, a trafiłam przez przypaek na miłość życia.
jak tylko dostaniesz zaproszenie na rozmowę przy ul. Dietla w Krakowie, nawet nie wychodź z domu tylko z nim pozostań bo nie warto w ogóle wydawać na bilet. Praca- porażka, chodzenie po domach i podpisywanie z ludźmi umów aby przelewali kasę na ochronę zwierząt, gdzie nie ma się zapewnionej żadnej podstawy tylko prowizje od podpisanych naiwnych ludzi, jedna wielka strata czasu....
Większej ściemy niż galaxy marketing trudno szukać. Ogłoszenie - potrzebujemy osób do organizowania kampanii marketingowych, współpraca z organizacjami pozarządowymi. Aplikowałam. Zostałam zaproszona na rozmowę. Poszłam. Całość trwała jakieś 10 minut, mieli oddzwonić jeszcze tego samego dnia. Oddzwonili. Gratulacje! - została Pani zakwalifikowana do drugiego etapu. Poszłam więc na drugi etap. I standard - mamy dziś duże zamieszanie w firmie dlatego zapraszamy Panią do kawiarni na rozmowę z naszym konsultantem, potem on pokaże Pani swój dzień pracy a na koniec dnia test, który zdecyduje czy Panią przyjmiemy czy nie. Ok. Wyszliśmy więc do kawiarni. Rozmowa etap 2. Pytania tak tendencyjne, mające nakierować Cię, że to co Ci proponują ma sens. Wyłącznie dzięki mojej wnikliwości dowiedziałam się co miałabym robić na proponowanym stanowiski. Chodzić po domach (od drzwi do drzwi) i prosić by ktoś zgodził się przez kilka lat co miesiąc płacić określoną kwotę pieniędzy na RATOWANIE RYSI (z czego się dostaje marny procent). Co kur**? I tak się zakończyła moja kariera w GM :) NIE POLECAM!
Byłem na rozmowie w sprawie ogłoszenia kampanii wspierającej ratowanie zwierząt. Z rozmowy wynika, ze praca polega na chodzeniu od domu do domu i proszeniu o datki na ratowanie zwierząt. My dostajemy za to jakiś %, podobno średnio zarabia sie tam 400-500 zł tygodniowo za 10h pracy dziennie na umowie o dzieło.