Opinie o Sanofi w Warszawa

2014r.FallWork> Sanofi-Aventis, Warszawa ul. Bonifraterska 7, konsultant ds. zaopatrzenia detalicznego aptek – Praca w Sanofi Aventis był to dla mnie awansem. W poprzedniej pracy PLT była zrobiona wewnętrzna rekrutacja na to stanowisko – do Sanofi-Aventis nie było oddzielnego dostępu z ulicy, to PLT wybierało pracowników którzy się u nich sprawdzili do pracy w ich biurze. Praca polegała na przyjmowaniu zamówień od aptekarzy na leki pierwszej potrzeby (przeciwzakrzepowe i insuliny), oraz przedstawianie bieżącej ofertyfirmy. Nasz dział został wymyślony z powodu ciągle narastającego handlu równoległego. Polegało to na tym: że Sanofi sprzedaje Clexane w wielu krajach na świecie, tylko że gdy lekarstwo w Polsce kosztuje 200zł to we Francji nie kosztuje po przeliczeniu 50 Euro tylko też 200 ale już Euro. Aptekarze zwietrzyli na tym biznes – brali całe kartony i wysyłali je za granicę. Potem jak musieli oddać recepty do weryfikacji to okazało się że z tych kilku kartonów; Polskim klientom sprzedali tylko kilka pudełek a reszta kartonów zniknęła! W tym samym czasie zagraniczne rynki przestały kupować Clexane w hurtowni tylko od polskich aptekarzy. Wielki, ładny budynek w którym pracowałem mieścił się naprzeciwko klubu piłkarskiego Polonia; czuć było prestiż. Miałem swoje własne stanowisko do którego nikt nie podchodził. Niestety ludzie którzy tam pracowali (zwłaszcza jeden babo–transwestyta; wyglądał jak baba a miał charakter jak rolnik z pola) nie nadawali się do pracy. Praca była lekka i robiłem ją z łatwością, zawsze miałem lepsza statystykę niż cała reszta. I wtedy ten babo-transwestyta zaczął się burzyć i chciał mnie zastraszyć! mówiąc do mnie przy swoich ziomalach: Przestań ty trzepać tyle zamówień!!! Bo mi zaraz kierowniczka będzie kazała robić tyle samo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To było niewyobrażalne, nie byłem w stanie w ogóle pojąć jak taka sytuacja jest możliwa na świecie w którym żyję!?!?!? Czy wysłuchałem rozkazu babo-chłopo-transwestyty – absolutnie nie! Dalej zawsze robiłem najlepszą statystykę! Do pewnego momentu - oczywiście. Zdałem sobie sprawę że niepotrzebnie się męczę skoro zarabiam tyle co oni! 8 zł na godzinę; to było jak praca na budowie gdzie wszyscy zarabiają tyle samo ale „stara gwardia” co chwile robi sobie przerwę a to na papieroska a to na wódeczkę - a kto nie jest ziomalem; w tym czasie pracuje! Więc sobie odpuściłem bicie rekordów i obszedłem system po swojemu!!! Dalej pracowałem na 100% moich możliwości i doszedłem do takiej perfekcji że potrafiłem robić tą samą statystykę co oni!!! Tylko że ja pracowałem 33 minuty a pozostałe 27 minut do równej godziny: albo grałem sobie na komórce albo oglądałem strony w internecie. Babo-chłopo-transwestyta najpierw chodził z siebie zadowolony bo myślał że mnie po ku*e*sku zastraszył; to wtedy ja rozpowiedziałem wszystkim dookoła jak obszedłem jego system; Wtedy znowu chodził na mnie wkurzony i patrzył na mnie wzrokiem (jakby chciał mnie nożem pociąć)!!! Miałem dosyć patrzenia na tą hołotę i pracowania za darmo, więc poszedłem do T-mobile gdzie na początku były prze fantastyczne warunki pracy. 243 godziny miesięcznie = 2080 zł, umowa zlecenie.

Pracowałem tam 13 lat i byłem jednym z najlepszych. Straciłem tam zdrowie.Tak fałszywych ludzi,dezorganizacji i zakłamania nie ma w żadnej firmie!!!Zobaczcie z resztą jak dużo jest ogłoszeń, to chyba o czymś świadczy.