Pracowałem tam w okresie pandemicznym i mimo, że trafiłem na okres, gdy mogli przyjechać tylko goście z wyjazdów firmowych (bądź w ogóle), czułem od prawie samego początku nacisk i mobbing ze strony szefowej (czy jak to wolała się nazywać - "pani dyrektor"). Wziąłem tę pracę tylko ze względu, że szukałem recepcji hotelowej mniejszego obiektu, a miejsce mi się spodobało. (nei było wtedy wielu ofert w branży) Niestety, problemy były od samego początku. Dostałem umowę zlecenie po jakichś 2 tygodniach od rozpoczęcia pracy, która była przerobioną umową o pracę (tylko zmieniona nazwa) z poprawioną stawką na umowę zlecenie... choć słownie pozostała stawka godzinna z umowy o pracę! Przy pierwszej wypłacie dostałem z koleżankami wypłatę rzędu 11-12zł/h (mimo, że umowa stanowiła ok. 17zł/h, czyli ówczesna minimalna) - na rachunku za pierwszy miesiąc widniały zaś zupełnie inne stawki godzinowe (zgodne z umową, a nawet wyższe), lecz o 1/3 mniej przepracowanych godzin niż rzeczywiście wyrobiłem (byle tylko się zgadzało z umową i w księgowości) . Spór o właściwą wypłatę trwał ok. tygodnia, przy czym przy jednej rozmowie usłyszałem coś pokroju "to ile chce pan dostawać w końcu?" z goryczą w głosie. Podczas rozmowy o pracę deklarowałem, że chciałbym pracować w wymiarze godzinowym 120-140h, głównie na zmiany dzienne. Ostatecznie potrafiłem robić miesięcznie 220h, głównie na zmiany nocne, gdyż wedle pani dyrektor 4 osoby to była wystarczająca liczba na recepcji. Kiedy zaczęło się robić zimno, a hotel stał pusty, szefowa zakazywała nam włączać piecy ogrzewających budynek (w tym również nocami, gdy temperatura spadała do kilku-kilkunastu stopni) i kazała się ciepło ubierać, bo chciała przyoszczędzić na rachunkach. Dodatkowo w weekendy recepcja zajmowała się również przygotowywaniem śniadań i ich podawaniem (mimo, że gotowanie nie było poruszane na rozmowie). Czarę goryczy przelało włamanie do obiektu, gdy koleżanka z przemęczenia na zmianie nocnej poszła spać do pokoju przy recepcji, a włamywacze spenetrowali cały obiekt kradnąc jedynie nowego MacBooka recepcjonistki. W obiekcie zero kamer, a alarm przeciwnapadowy był zepsuty. Po 2 dniach od włamania, na pytanie czy coś zostało poczynione w tej sprawie dalej i obawiając się o swoje bezpieczeństwo na zmianach, usłyszałem "za bardzo się przejmujecie, nic takiego się przecież nie wydarzyło". Koleżanka z szoku nie pojawiła się już w pracy, a na nacisk by przyjść na zmianę, przedstawiła zwolnienie lekarskie. Odchodząc z obiektu i składając wypowiedzenie (okres trwał 2 tygodnie od złożenia pisma, wedle umowy i jej charakteru), usłyszałem, że okres rozpoczyna się od soboty, bo tak jest w kodeksie pracy i "proszę się doedukować" (owszem, jest taki zapis, ale dotyczy umowy o pracę). Na szczęście wywalczyłem swoje, choć do końca byłem przyciskany bym pozostał. Nie polecam absolutnie pracy w tamtym miejscu - szefostwo nie szanuje pracownika i jego podstawowych praw.
Spór o właściwa wypłatę? Ale przecież skoro masz umowę i masz niecałą pensję na koncie to chyba kwestia była prosta, zawsze są instytucje sądowe, to nie przekonywało Pani szefowej?
Na szczęście to zostało naprostowane, wypłatę właściwą dostaliśmy, ale co się z współrecepcjonistami z mojego naboru nastresowaliśmy i nasłuchaliśmy tłumacząc szefowej podstawy, to nasze.
Mamy tutaj opinię osoby, która serio długo u nich robiła bo aż 9 lat, niby stawiali czasami jej wymagania z czapy jak nagła znajomość francuskiego, bo nagle goście tacy się pojawili (takie rzeczy się planuje!xd), ale ogólnie to chyba musiało być spoko, skoro prawie dychę tu spędziła. Niby pisała wtedy, że kaska była spoko, jak teraz z płacami? Dalej nie ma na co narzekać?
Takie średnie te opinie tutaj, ale z drugiej strony nie ma ich za wiele. Trochę mnie zszokowało to wymogach na recepcji. Serio trzeba znać francuski? Angielski nie wystarczy?
Jak często są u Was organizowane szkolenia ?
Ja równieżwidizałma galerię zdjęć Zajazdu, i też byłam zachwycona jaki jest piekny wystrój oraz wszelkie usługi jakie oferują,razem z narzeczonym chcemy wybrać sie na weekend tam ,czy ktos z was był i może polecic>
co ty opowiadasz.Pracowalam tam z 9 lat temu na recepcji typowa firma rodzinna. Wkurzalam się jak wymagali ode mnie żebym znala francuzki jak oprzyjechali z tamtąd turyści. C do kasy bylo uczciwie
No to chyba byłaś jedyna osobą zadowolona z tej pracy. Pracowałem tam. Przez ten okres przewinęło się kilkanaście osób. Prawie wszystkie rezygnowały po miesiącu góra trzech.(usunięte przez administratora)
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Zajazd Napoleoński. Ann Media. L. Walczyk. Spółka Jawna.?
Zobacz opinie na temat firmy Zajazd Napoleoński. Ann Media. L. Walczyk. Spółka Jawna. tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 1.