Wiesz co, te teksty o niedociągnięciach w Halls Grampian country Pork to jakaś ściema musi być, serio
niestety firma została zrównana z ziemia
hej, czy własciwie jest jeszcze możliwość wyjazdów na zachód do pracy do tej firmy ? już od długiego czasu nie ma żadnych informacji na temat ewentualnych możliwości jakie daje taki wyjazd. Co więcej nie słychać wcale , aby ktokolwiek właśnie tam jeździł , stąd moje pytanie. Czekam i z góry dzięki za info .
nie wyobrażam sobie @Anonim, żeby nie dawali takich narzędzi do pracy, moim zdaniem jest to naprawde wazne, żeby mieć czym tą konkretna prace już wykonywać jednak. Dajcie znać jeszcze jak możecie co z warunkami pracy, da się normalnie pracować? pytam bo chciałem sie do nich zgłosić na rekrutacje do firmy.
CO ZA BZDURY WYPISUJECIE DEPARTAMENT BUTCHERY JEST OK TAM DBAJĄ O PRACOWNIKA NOWI PRACOWNICY SĄ OBJĘCI SZKOLENIEM .PRACA JAK PRACA NIE JEST LEKKA A NORMY WYSOKIE ,PŁACA ZA 40 GODZ 239 F KONTRAKTOWYM ZALEZNIE OD STAWKI CO KTO UMIE .A POD AGENCJĄ STAWKA MINIMALNA PRACOWNIKOM BEZ DOSWIADCZENIA. NA TERENIE ZAKŁADU PANUJE MIŁA RODZINNA ATMOSFERA GUŁAGU ROSYJSKIEGO ,POD WODZĄ WIELKIEGO BRATA WODZA (usunięte przez moderatora) .Z BARDZO WYSOKĄ KULTURĄ OSOBISTĄ NA POZIOMIE .-0 .
Praca w Halls to charówka, najgorsi są POLACY, zwłaszcza kolorowi- kaski pomarańczowe,żółte, niebieskie-. to czubki . Normy podnoszą na maxa, wkurzją sie ,gdy nie wychodzi a wtedy wyżywają się na najsłabszych,czyli tych zatrudnionych przez agencje.Ci mają najgożej,dostają po dupie jak tylko się da, są wyzywani,szmaceni z każdej strony,nie mają tam żadnych praw.Największe świry pracują na Butchery-buczerni, atmosfera nie do zniesienia,każdy może z tobą zrobić co chce,pomiatają człowiekiem jak im się podoba,chyba że masz kontrakt to wtedy inaczej śpiewają.Ale oni żyją z agencjii,która oszukuje i zwalnia nawet drogą sms, tracisz prace z minuty na minutę.Nie polecam tej firmy.Stanowczo odmawiam
Pracowałam tam w 2006, czasami ciezko bylo, rzeczywiscie o overtimy to kłotnie byly niesamowite, ogólnie szkoła życia, podjelam dobra decyzje i wrocilam do Polski i jakos mi sie ułożylo, obym juz nie musiala wyjeżdzac , pozdrawiam bylych i terazniejszych pracowników!!!
Pracowałem w tym zakładzie w 2006 roku. Ze względu na bardzo dobrą znajomość angielskiego zajmowałem się (oprócz normalnej pracy na kiełbaskach, kurczakach, garnishu, i beef and lamb) także tłumaczeniem. Miałem jakiś tam pomarańczowy kask chyba. Polacy nie mieli wtedy niebieskich kasków, był chyba tylko jeden albo dwóch żółtych. Pamiętam że przez ten mój angielski Frank Ryan ( nie wiem czy jeszcze pracuje, wtedy to był bardzo ważny niebieski) często prosił mnie o pracę popołudniami i w weekendy. I wtedy bardzo szybko okazało się, że inni Polacy za to, że mam nadgodziny traktowali mnie jak wroga publicznego i to pomimo wielokrotnej mojej pomocy w różnych sprawach dla tych ludzi(załatwiałem nadgodziny komu się dało, pomagałem w bankach, podatkowych rozliczeniach sprawach kadrowych. Wszystko za darmo,inni brali za to grubą kasę). Przerażało mnie to. Lekko to tam nie jest.
a kasa jest dobra jak dadza ci kontrakt , a tak to agencja zabiera ci kase spora kase, dobra praca na gora jeden miesiac
pracowalem tam 6 miesiecy praca nawet spoko ale z polakami nie warto nawet rozmawiac, bo wszystko zrobia zeby cie wyrzucili
mojam mama pracuje tam od 3 lat i jest jej dobrze ja tez tam pracowałem przez miesiąc i bardzo mi się podobało ale polak polaka tam nie szanuje
Pracowałem tam na kontrakcie było ok teraz trochę nasze polaczki w żółtych i niebieskich szaleją podnosząc normy ale ogólnie żle nie wspominam pracy w tym zakładzie
Pod agencją zarabiasz grosze i przycinają na czym się tylko do. Na kontrakcie jest w porządku.