Opinie o Warszawska Firma Wydawnicza Sp. z o.o.
Masz rację Diki odnośnie do tego, że zrobili taką usługę jak inne wydawnictwo. Powinno być jakieś promowanie tych książek, na stoiskach też powinny być. Bo co to za sprzedaż tylko w internecie. To każdy z nas może sobie założyć za 20 zł stronę internetową i sprzedawać. Natomiast nie ma sensu już wznawianie książki u kogoś innego, bo odmawiają i przede wszystkim nie wrzucą jej do nowości. Zatem zostanie niezauważona, bo jak ktoś ją odnajdzie wśród tysięcy innych tytułów. Inaczej mówiąc zapłaciliśmy po około 3500 zł za wydanie książki tj. ze 50 egzemplarzy autorskich. Co daje 70 zł za egzemplarz, strasznie droga usługa. Pozdrawiam
Szanowny Panie, warunki oraz metody promocji są jasno określone, m. in. na stronie internetowej wydawnictwa. Odnośnie ilości zamawianych egzemplarzy i sposobu eksponowania książek - o tym decydują dystrybutorzy i księgarnie. Ponadto, zawsze jest możliwość wznowienia książki, czyli tzw. drugie wydanie. Wówczas tytuł trafia ponownie do nowości. Proszę pamiętać również, że wspomniana przez Pana cena dofinansowania autorskiego obejmuje płatność za opracowanie książki. Wydawnictwo ma także możliwość, w czasie trwania umowy licencyjnej, realizowania dodruków sprzedażowych, zgodnie z zamówieniami dystrybutorów. Dodruki sprzedażowe wykonywane są na koszt wydawnictwa.
To prawda. Naobiecywali, że sprzedają w 3 tysiącach księgarni w Polsce, a tymczasem przez 2 lata poszło 7-10 sztuk moich książeczek w całej Polsce, podczas gdy śledzę sprzedaż internetową w księgarniach, gdzie podają ilość pozycji na stanie i jest tego o wiele więcej. Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać... Brak słów.
Dobry pomysł, porada prawna kosztuje z 50 zł, a radca prawny lub adwokat doradzi co z tym dalej zrobić. Bo 4000 zł to naprawdę sporo pieniędzy. Nie po to płaciłaś tyle ciężko zarobionych pieniędzy, by jeszcze skupować swe książki, to skandal. Powinno to inaczej wyglądać. Popieram Twe słowa, że zabili nasze marzenia. Nie wiem nic na temat pozwu, ale jest forum na FB poświęcone sprawom autorów, tu gdzieś link jest w jednym z komentarzy. Tam może dowiesz się więcej. Pozdrawiam
Szanowna Pani, umowa z wydawnictwem przewiduje możliwość zakupienia przez autora tzw. egzemplarzy autorskich z 50% rabatem w stosunku do ceny okładkowej. Są to egzemplarze na użytek autora, które można wykorzystać podczas spotkań autorskich. Nie jest to "skupowanie" książek, a nakładu autorskiego nie należy mylić z nakładem wydawniczym.
Warszawska Firma Wydawnicza i Warszawska Grupa Wydawnicza to zupełnie dwie różne firmy. Dane na GoWorku nie są aktualne i wprowadzają w błąd. Nie oszukujmy się, początkujący autorzy niestety na książkach nie zarabiają a nawet do nich dokładają :( WFW mówi o tym wprost ... trochę się zniechęciłem do wydania swojego kryminału... koszty niestety spore :( ponad 4000 zł ... to chyba tylko dla idealistów i hobbystów ...
Tani rzeczywiście nie są, z terminami też różnie - ale przynajmniej zdają sobie z tego sprawę, bo powiedzieli mi, że wolą zawalić datę wydania, niż wydać niedopracowaną książkę.
A WGW to faktycznie osobna spółka (właściciel WFW pisał mi, że się rozstali - i nie w przyjaźni).
A jak to ma ci się zwrócić, jak oni wydawali 250 egzemplarzy? Licząc 3 zł zysku z jednego egzemplarza - musiałbyś sprzedać swą książkę w nakładzie 1333 zł. By dopiero wyjść na 0. Więc rachunek prosty. Faktem jest, że WFW jest teraz podzielone na 2 firmy. Jedną ma pan Majdecki a drugą Wernik - obaj wydają książki, obaj mają swe strony w internecie.
Na stronie WFW jest informacja o tym, że niestety ciężko jest zarabiać na książkach, piszą: Obecnie w Polsce blisko 95% książek sprzedaje się w bardzo niskich nakładach (niezależnie od ich poziomu merytorycznego), z samego pisania utrzymuje się może kilkadziesiąt osób w skali kraju. Większość autorów samodzielnie pokrywa koszty wydania swojej książki – a więc nie tylko nie zarabia na swojej twórczości, ale wręcz do niej dokłada. Czasem książki prawdziwie wybitnie znajdują nie więcej niż 300 czytelników, a o bestsellerze mówi się już w przypadku 5000 egzemplarzy. Oczywiście nie chcemy Państwu podcinać skrzydeł, taki jest po prostu wstępny zarys realiów wydawniczych. Wciąż warto pisać, ale raczej w ramach realizacji swoich zainteresowań niż z nastawieniem na komercyjny sukces. Tym nie mniej w obrębie formuły druku na życzenie jesteśmy w stanie zaoferować Państwu wyższe tantiemy niż w tradycyjnych wydawnictwach — co najmniej 14% ceny okładkowej książki. Jeśli zatem Państwa książka stanie się bestsellerem, mogą Państwo liczyć na godne wynagrodzenie. Ponadto te 250 egz. to pierwszy nakład wydawniczy. W umowie z nimi jest wyraźnie napisane, że dodruki sprzedażowe realizują na swój koszt. Jednak się skusiłem. Co dalej, czas pokaże ...
Rozumiem co masz na myśli, bo dla autora najważniejsze znaczenie ma odbiór jego książki, opinie zwykłych ludzi. Po to przecież on pisze, a nie do szuflady. Ja sobie postawiłem cel - dwie książki napisać. Uzyskać ocenę czytelników przynajmniej 7/10 punktów możliwych. Ale jeśli obie moje książki zostaną uznane za kiepskie tj. poniżej 7 punktów, to nie nadaję się jako pisarz. Będzie to dla mnie dowód, że nie nadaję się do tego, nie mam talentu.
Źle mnie interpretujesz. Że niby chciałem zainteresować swoimi wierszami czytelników [czyli wypromować się ?]. Wszak wyrażam się wyraźnie,że chciałem [główne zamierzenie] poznać reakcję na swoje wiersze. Jednym słowem chciałem wiedzieć " na czym stoję ",jak ludzie reagują na moje wiersze...... I jak sądzę, dla większości nowych autorów jest to kluczowa informacja dla ich działań twórczych i biznesowych. Na podstawie takich informacji piszemy dalej ,lub sobie odpuszczamy, na podstawie takich informacji robimy "prywatnie" dodruki,lub nie,... Takie informacje można uzyskać w tani sposób, przy małych nakładach przez firmy wydawnicze -jeśli taki mają cel. Niestety,ale wydaje się,że głównym celem WFW jest zysk początkowy pobierany od autorów i zysk ze sprzedaży im ich dzieł.. Bo chwilowe wskazanie w internecie,że ktoś tam, może sobie zdalnie kupić wiersze nieznanego autora, o nieznanej treści....to więcej naigrywanie się z autora niż działania na jego korzyść.
Oczywiście ja Cię doskonale rozumiem, że chciałeś swą książką zainteresować czytelników. Zapewne większości ludzi zależało na tym, by ich książkę można było zobaczyć na półkach w stacjonarnych księgarniach. Bo to miłe uczucie dla autora/rki, że jest to namacalny dowód ich wysiłku twórczego. Ale badałem ten temat, by poznać prawdę tzn. wydawca nie może narzucić danej księgarni stacjonarnej, że książka danego autora/ki ma być na półkach. Jedynie dana księgarnia (także jej sieć sprzedaży) decyduje, które książki znajdą się w sprzedaży na półkach. A jak nie trudno się domyślić - księgarnie na swe półki biorą książki, które się najlepiej sprzedają tzn. w tysiącach egzemplarzy. Podobnie wygląda to w hipermarketach, gdzie nie wezmą do sprzedaży książki w nakładzie 150 sztuk, bo to dla nich żaden biznes. Zgoda co do tego, że jeśli dane wydawnictwo podejmuje się promocji, reklamy itp., to musi wywiązać się z umowy. Ale wiecie jak przeważnie wygląda taka promocja? Wysyłają wydawnictwa emaila do różnych portali z prośbą by zapoznać się z książką, by zrobić jej recenzję. Odpowiedź jest w stylu, że skoro autor jest nieznany (nieważne, że książka super), to nie chce nam się tym zajmować. I takich emaili od różnych wydawnictw, portale dostają setki. Niestety autor debiutant jest przegrany na starcie. Nie bronię wydawnictw, ale sam się na tym przejechałem. Więc postanowiłem samemu zagłębić temat wydawania książek. I nie mam już złudzeń, że można przebić się z książką nie mając układów w mediach lub znanego nazwiska. Natomiast sama sprzedaż w internecie jest bez sensu jak dla mnie, bo w księgarni jak czytelnik otworzy książkę - to go zachęci bardziej zachęci do kupna. A życie książki w sprzedaży internetowej od dnia jej premiery, kończy się po 3 latach. Potem już schodzi parę sztuk zamiast tysięcy. Jest jeszcze opcja samemu wydać kilka tysięcy sztuk (lub dodrukowywać na czas), wynająć punkt sprzedaży lub podpiąć do kogoś. Ale potem dochodzą formalności - księgowość. Ale macie
Nawet zakładając,że to co podajesz to jest fakt. Ale istnieje również wiele innych aspektów tej sprawy. Ja nie wygłupiałem się w wydaniem dla pieniędzy, Głównie interesowało mnie zainteresowanie tą pozycją. I dlatego byłem święcie przekonany, że tomik wierszy trafi na półki. Nie trafił nigdzie na żadną półkę! [?].. Jedynie chwilowo w sprzedaży internetowej.Jak mam więc ocenić zainteresowanie tymi wierszami? Kto kupi " w ciemno"wiersz nieznanego autora,nieznanej treści? Przecież nikt nie będzie zainteresowany! Trochę większe szanse w internecie ma proza,ale też nikłe. Bo nawet jeśli interesuje nas temat podany "w zajawce" , to możemy trafić na fatalne wypociny i wyrzucimy książkę. Hebanowy pisze,że mamy małe szanse na sukces.Więc WFW nie powinno nam proponować wydania ! My możemy nie wiedzieć o problemach wydawniczych, ale jesli ktoś się deklaruje promocji, reklamy,sprzedaży na terenie całej Polski itd... to powinien albo się wywiązać z obietnic,albo odpowiadać przed sądem za oszustwo [?]...Ktoś się pytał na forum o profil FB..Polecam "Wydawnictwo"
Kontynuacja wątku: bestsellery w Polsce sprzedają osiągają nakłady powyżej kilkudziesięciu tysięcy sprzedanych egzemplarzy. Zatem jeśli np. książka w ciągu roku została sprzedana w nakładzie 85 000 egzemplarzy (są takie), to wydawca mając te 15 zł od książki (cena jej 30 zł), zarobi 1 MILION 275 TYSIĘCY złotych. W dodatku może on przewidzieć z góry taką sprzedaż, bo jeśli jest to kontynuacja książki, którą wcześniej sprzedano w takim nakładzie, to nic nie ryzykuje. Zatem wydawcę stać wyłożyć na reklamę w mediach powiedzmy te 3 banery po 80 000 zł, czyli za promocję zapłaci 240 000 zł. A zarobi ponad 1 MILION złotych na tej książce. Tak to wygląda, że wydawnictwo inwestuje pieniądze na promocję, ale dla znanych autorów, dzięki którym ma zagwarantowany zysk. A debiutant jest bez szans. Tak wygląda rynek, zawsze znani będą wygrywać. Tak samo bogaty się bogaci w Polsce coraz bardziej, a biedny człowiek ma coraz trudniej żyć. Jedyne co powinien zrobić wydawca: nie obiecywać wam cudów, ale realnie przedstawić fakty, jak ja tutaj.
Jakieś dokumenty mogą przepaść, ale nie transakcje bankowe tj. dystrybutor książek wpłaca na konto wydawnictwa pieniądze po sprzedaży książek autorów. Może w skrajnych przypadkach zaginąć jakaś faktura, ale nie dowody wpłaty, bo bank rejestruje każdy grosz.
Przypuszczam, że korektorów i redaktorów.
2.
Nr. ISBN posiada każda książka po to między innymi, aby Urząd Skarbowy miał wgląd do ilości sprzedanej , czyli w konsekwencji ile autor powinien odprowadzić podatku. Jeżeli sprzedaż jest mała wtedy do takiego zysku nikt nie przyczepi się, wiec najlepiej nie być zainteresowanym dużym obrotem - bo zysk jest mniejszy, niż przy wydaniu nowej pozycji. Prawdziwa reklama jest bardzo droga, może się nie zwrócić, lepiej robić slalomy , typu niszczyć dokumenty i robić nowe nabory. Prawdziwe jaja. Sytuacja patowa. Firma zawsze może powiedzieć, że pozycja jest mało interesująca, nie ma sprzedaży , więc cóż ci autorzy chcą. Przecież to trzeba być prawdziwym oszołomem, zepsutym do szpiku kości, aby w ten sposób traktować innego człowieka , na dodatek w tak dużej skali. Faktycznie ile nas oszukanych jest, zaczynam odliczanie 1, pozdrawiam P.S. Moja książka została wydana 2015 i na tym skończył się kontakt z firmą. Aż wstyd przed znajomymi, że nikt się moją pozycja wydawniczą nie interesuje.
Rozliczenie jakieś przyszło - groszowe. Pan Majdecki w rozmowie telefonicznej wyjaśnił mi, że jeszcze nie opadł kurz bitewny po Wernikach i wiele dokumentów zwyczajnie przepadło, nie da się ich odtworzyć. I tyle w temacie... :(
Jeśli macie uzasadnione wątpliwości co do kwestii sprzedanych egzemplarzy tj. uważacie, że sprzedaż jest waszej książki była większa np. widzieliście stan swej książki w księgarniach internetowych, to może warto byłoby pomyśleć o tym żebyśmy powiadomili urząd skarbowy? Że macie takie swoje odczucia. Wtedy przyjdzie kontrola skarbowa do firmy i sprawdzi każdą sprzedaną książkę co do egzemplarza, zgodność faktur ze stanem sprzedaży. Ja do dzisiaj nie wiem, ile moich książek wydrukowano. W tej firmie wiele rzeczy było okryte tajemnicą, a zapytania zostawały bez odpowiedzi. To nie jest normalne. Czy ktoś z Was dostał już jakieś pieniądze za 2015 lub 2016 rok? Czy nadal jest gra na zwłokę, że niebawem nastąpią rozliczenia, i tak w kółko.
Ja wydałam około 7 tys. zł.Kontaktu z firmą już nie było w momencie wysłania należności za wykonaną usługę. Tak naprawdę skusili mnie wspaniała ofertą sprzedaży. Fakt - bardzo trudno jest znaleźć wydawnictwo , które podejmie współpracę z nieznanym autorem. Na dodatek , aby książka zaistniała, musi być interesująca reklama. Jeżeli ma się wartościową książkę nie można odpuść, trzeba szukać sposobu na ponowne wydanie. WFW zrobiło dla mnie taką usługę, jaką może zrobić każde wydawnictwo. Wydać za pieniądze autora i na tym koniec. Prawdopodobnie działali wg schematu i każdego z nas wpuszczali w maliny, no i wpuścili. A miało być tak pięknie , po amerykańsku . pozdrowienia
NIE WIEM CZY WIECIE, ALE TA FIRMA WYDAWNICZA MA CERTYFIKAT RZETELNA FIRMA!!!!!!! Zajrzyjcie sobie na stronę rzetelnafirma.pl Tam możecie zgłosić każde niezadowolenia wobec danej firmy posiadającej taki certyfikat, jeśli firma was w czymś zawiodła, nie wywiązała z płatności, umowy itp. Pozdrawiam serdecznie
mnie też mówili podczas podpisywania umowy, że można do nich zadzwonić i sprawdzić ile sprzedano sztuk, więc jest tak jak opisałeś. Obiecywali to.
do Kasia: m.in. na Bonito mozna sledzic stan sprzedazy. Przeciez ksiegarnia nie zmysla, ile sztuk danej ksiazki zeszlo danego dnia!!! Sluszna uwaga.
Kogo masz na mysli jako podwykonawce?
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Warszawska Firma Wydawnicza Sp. z o.o.?
Zobacz opinie na temat firmy Warszawska Firma Wydawnicza Sp. z o.o. tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 4.
-
Jakie są opinie pracowników o pracy w Warszawska Firma Wydawnicza Sp. z o.o.?
Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy to 3, z czego 3 to opinie pozytywne, 0 to opinie negatywne, a 0 to opinie neutralne. Sprawdź tutaj!