Opinie o Sienkiewicz Mat-Bud Sp. z o.o. w Warszawa

Przedstawię to w ten sposób - na przestrzeni lat wiele się zmieniło. Z najgorszych zmian było to że co druga osoba na hali była brygadzistą przez co brakło faktycznie ludzi decyzyjnych. Wieczny problem z wózkami widłowymi, wszystkie mają wycieki, są dziurawe albo w jakiś inny sposób uszkodzone że trzeba sposobu by ruszyć z miejsca bo zacina się hamulec albo inne dziwne rzeczy się dzieją a jak już się uda ruszyć to jest wyścig z czasem bonwozkow potrzeba a ich nie ma. Sprzętu też wiecznie brakuje bo lizusy myślą że jak dostają wkrętarkę bądź klucz na jakiś dział to jest tylko i wyłącznie ich - na sąsiedni dział nie pożyczą nawet jeśli nie jest używany. Na hali na tyle chłopa dostępne tylko dwa kible, trzeci na klucz zamykany dla pracowników biura. Oczywiście są jeszcze dwie łazienki od zbrojarni gdzie nigdy nie ma nawet papieru. Na hali zimno jak cholera w sezonie zimowym, o namiocie nawet nie wspomnę. Nagrzewnice w większości rozwalone, większość kopci jak ruski czołg, zresztą ich też brakuje więc człowiek biega po całym zakładzie i prosi się o nagrzewnice. Sprzęt z magazynu pobiera tylko brygadzista który w większości przypadków ma to gdzieś (dzięki Bogu co drugi jest brygadzista więc zawsze można się doprosić kogoś innego aby załatwił głupie rękawiczki). BHP nie istnieje. Na studniach podesty śliskie, że nikt jeszcze się na tym nie połamał to cud, drabiny w większości w fatalnym stanie. Kurz niesamowity, drzwi w zimę pootwierane i załadunki które trwają wieki. W okresie letnim w upały woda jest albo i nie. Czasem czeka sie tydzień albo lepiej aż ktoś ruszy się i przywiezie wode. Część chłopaków to naprawdę bardzo porządni ludzie którzy pomagają. Ile by człowiek nie zrobił i tak będzie wiecznie za mało. Kierownikami mianowali AM i TB czyli dwóch największych ściemniaczy jakich widział ten zakład w swojej historii. Obydwoje z wysokim mniemaniem o sobie a którzy w praktyce nie potrafią nic co pokazywali ciągle gdy jeszcze byli brygadzistami. AM wiecznie na telefonie a TB przy maszynie. Zbrojarnia to siedlisko (usunięte przez administratora) - duże elementy, balkony czy ściany gdzie zbrojenie jest ciężkie ludzie wynoszą w 10 chłopa gołymi łapami. A nad wszystkim czuwa brygadzista WP który własnych pracowników nazywa (usunięte przez administratora). Ukraina leci w kulki bo dla nich się liczą tylko godziny. Stoją jak świece i piją kawę i nikt nie ruszy czterech liter aby łaskawie pogonić ich do roboty. Przerwa - panimaju, pracuj - nie panimaju. Z mądrych białych głów jest też SK który nie wiem jakim cudem właściwie siendostalndonbiura i był kierownikiem przez dłuższy okres. Człowiek który ma problemy z czytaniem rysunków technicznych a który potrafi tylko podpierniczać innych i robić zdjęcia zostaje kierownikiem. Plac krzywy jak cholera, jadąc wózkiem widłowym można bardzo łatwo zgubić ładunek na byle wertepie. Sam wiele razy zbierałem towar po placu. Przed firmą dzięki Bogu pojawił się asfalt - oczywiście tylko do biura bo plebs może parkować w błocie o ile jest gdzie zaparkować. Premia jest naliczana chyba od każdego cm jak się liże (usunięte przez administratora) podobnie jak premia roczna. Pójdziesz na L4 i zegnasz się z premią. Nie pamiętam jak dużo zabierają ale było to co najmniej 5% za kaDy dzień o ile nie 10%, dlatego też jak ktoś przychoruje to już L4 cały miesiąc bo się nie opłaca wracać bo i tak zerżną 10tego. Z plusów jedynie co mi przychodzi do głowy to to że wypłata faktycznie jest na czas. Na tyle lat chyba tylko raz się spóźniła ale nie wiem czy to nie kwestia banku więc nie chce rzucać bezpodstawnych oskarżeń. No i drugim plusem jest tyle że jest darmowy posiłek chociaż w nocnej zmianie zdarzało się że nasi "bracia" ze wschodu z dań zostawionych dla trzeciej zmiany podbierali co lepsze.