Jeżeli faktycznie auto zostało zepsute w zakładzie to należało pociągnąć go do odpowiedzialności. Wypisujecie ze popsuł a nikt z tym nic nie zrobił jak dla mnie to coś jest nie tak z wami ludzie. Nie podarowałbym kwoty remontu silnika, a skoro piszecie że naprawiliście gdzieś indziej (za swoje)śmię wątpić w prawdziwość tych opinii.
Zaprowadzasz samochód z jedną usterką np. alternator do wymiany i odbierasz z trzema które uniemożliwiają powrót autem do domu, wychodzi ze pasek od alternatora przy ruszeniu spod zakładu pęka i wkręca się w rozrząd a potem okazuje się że rozrusznik jest rozsypany choć sam samochód przyjechał do zakładu na własnych kołach. Mało tego 15 dni stoi auto w zakładzie i dalej nie jest na chodzie.
(usunięte przez administratora) kasuje za cos czego wogole nie zmienia
fuszerka az szkoda gadac auto po wielu naprawach nadaje sie na zlom