Twój głos ma znaczenie,
podziel się swoją historią!
Składam skargę na sanitariusza Roksanę Murawska. Chodzi pod wpływem alkoholu do pracy na bardzo poważny problem z alkoholem i do tego kradnie ze szpitala papier i inne środki czystości to jest skandal co ta kobieta wyprawia i gdzie są przełożeni że tego nie widzą
Nie wiem co się dzieje na centrali .Nie miła jedna z pań która tam pracuje.Nie chciała podać swoich danych do zgłoszenia skargi ani kontaktu do kierownika.Nie zadowolenie że ktoś próbuje się gdzie kolejek dodzwonić łaskę robią że tam siedza- czyżby za kare?
Czas oczekiwania na połączenie jest długi ale nikt nie odbiera telefonu mówiąc wulgarnie lub niekulturalnie.
Powiedzcie mi jak wygląda oddział chirurgi ortopedycznej? Jak z operacjami? Czy warto tam iść czy szukać innego szpitala?
Składam skargę na sanitariusza Roksanę Murawska. Chodzi pod wpływem alkoholu do pracy na bardzo poważny problem z alkoholem i do tego kradnie ze szpitala papier i inne środki czystości to jest skandal co ta kobieta wyprawia i gdzie są przełożeni że tego nie widzą
MÓJ TATA TRAFIŁ DO SZPITALA JURASZA Z SORU NA ODDZIAŁ GERIATRII Z KRWAWIĄCYM WRZODEM DWUNASTNICY. OD SAMEGO POCZĄTKU STAN TATY ZOSTAŁ OKREŚLONY JAKO POWAŻNY - CIĘŻKI. OPIEKA PAŃ NA TYM ODDZIALE NAPRAWDĘ BYŁA DOBRA. NIESTETY OPIESZAŁOŚĆ LEKARZY W PODEJMOWANIU KONKRETNYCH DECYZJI ODNOŚNIE OPERACJI DOPROWADZIŁA DO TEGO, ŻE STAN TATY BARDZO SIĘ POGORSZYŁ. BYŁ STRASZENIE UMĘCZONY CIĄGŁYMI BADANIAMI - NA PRZESTRZENI 2 TYGODNI 4 GASTROSKOPIE Z OSTRZYKIWANIAMI WRZODU. OSTRZYKIWANIA MIAŁY POWSTRZYMAĆ KRWAWIENIE. NIESTETY MAM WRAŻENIE ŻE ICH SKUTEK BYŁ ODWROTNY. TACIE PODAWANO DUŻE ILOŚCI KRWI I OSOCZA A HEMOGLOGINA CIĄGLE SPADAŁA. W KOŃCU TATA TRAFIŁ NA TEN OKROPNY ODDZIAŁ - CHIRURGIA TRANSPLANTOLOGICZNA. - OPIEKA BEZNADZIEJNA, OPRYSKLIWA, ROBILI ŁASKĘ ŻE ZAJMUJĄ SIĘ PACJENTEM. TATA MIAŁ W KOŃCU BYĆ OPEROWANY ALE PAN DOKTOR STWIERDZIŁ, ŻE JEDNAK NIE, A STAN TATY NADAL SIĘ POGARSZAŁ. W WYNIKU NISKICH POZIOMÓW HEMOGLOGINY DOSZŁO DO ZATRZYMANIA AKCJI SERCA, JELITO GRUBE PRZESTAŁO PRACOWAĆ. PO TRZYKROTNEJ REANIMACJI I USTABILIZOWANIU STANU - TATA TRAFIŁ NA STÓŁ OPERACYJNY, MIAŁ USUWANE JELITO. STAN TATY BYŁ JUŻ NA TYLE CIĘŻKI ŻE LEKARZ STWIERDZIŁ, ŻE NIE ROKUJE ŻE TATA Z TEGO WYJDZIE, ŻE MAMY NASTAWIĆ SIĘ NA NAJGORSZE. TATA ZOSTAŁ PRZEWIEZIONY Z SALI OPERACYJNEJ NA ODDZIAŁ INTENSYWNEJ TERAPII W STANIE ŚPIĄCZKI.(usunięte przez administratora)MAM OGROMNY ŻAL DO LEKARZY! TATA TRAFIAJĄC DO SZPITALA NA SOR MIAŁ ROBIONE WYNIKI Z KRWI, MIAŁ 12 HEMOGLOBINY. W SZPITALU DOPROWADZILI DO TEGO, ŻE POZIOMY HEMOGLOBINY BYŁY TAK NISKIE ŻE ZAGRAŻAŁY JEGO ŻYCIU - TO DOPROWADZIŁO DO NAJGORSZEGO. GDYBY OD RAZU ZAPADŁA DECYZJA O OPERACJI, KIEDY TATA BYŁ JESZCZE SILNY TO WSZYSTKO MOGŁOBY WYDLĄDAĆ ZUPEŁNIE INACZEJ. NIESTETY OPIESZAŁOŚĆ LEKARZY DOPROWADZIŁA DO NAJGORSZEGO. DELIKATNIE RZECZ UJMUJĄC - NIE POLECAM TEGO SZPITALA. ŻYCZĘ Z CAŁEGO SERCA PRACOWNIKOM ODDZIAŁU CHIRURGI TRANSPLANTOLOGICZNEJ ŻEBY W PRZYSZŁOŚCI SPOTKAŁA ICH TAKA SAMA, BEZNADZIEJNA I OPRYSKLIWA OPIEKA JAKĄ SERWUJĄ SWOIM PACJENTOM!
Czy Szpital Uniwersytecki nr 1 Jurasza organizuje staże dla studentów?
Nie polecam oddziału ortopedii, pielęgniarki super są ale lekarz który operował nie umie udzielić pomocy gdy po operacji jest 3 miesiące i nadal boli. Wysyła do poradni na umówienie wizyty gdzie wizyty są na 2025r i mam zbite 2 lata sobie czekać z bólem nogi. Nie polecam doktora Ł.Jaworski nie poddawajcie się pod jego opiekę, bo pomocy dalszej nie otrzymacie.
Jaka atmosfera panuje na oddziale Neurologii?
W dniach 17.10.22 - 21.10.22 byłam hospitalizowana w Klinice Dermatologii i Chrób Przenoszonych Drogą Płciową i Immunodermatologii. Przyznaję, że przybyłam tu z niemałymi obawami spowodowanymi lekturą niektórych opinii wystawionych tej placówce przez niektórych (moim zdaniem nieuczciwych) pacjentów. Zaznaczam, że jestem osobą starszą i nie był to mój pierwszy pobyt w szpitalu, dlatego też mogę stwierdzić że te negatywne opinie przesądzone jeśli nie zmyślone. Wg moich obserwacji poczynionych podczas mojego pobytu w tej placówce: - w Klinice jest czysto, a nawet bardzo czysto - jedzenie jest smaczne i kilkudaniowe, można powiedzieć że domowe - opieka pielęgniarska bez uwag - opieka lekarska - wszechstronna i gołym okiem widać staranie lekarzy o skrupulatne znalezienie przyczyny choroby i rozwiązanie problemów jakie ona powoduje. Barbara
Zgadzam się z Pani opinią. Ostatnio przebywałam na oddziale i jestem zadowolona z pobytu. Udzielono mi wszechstronnej pomocy i wreszcie zdiagnozowano moja chorobę.
Z powodu licznych chorób jestem częstym pacjentem szpitali w Bydgoszczy. Mój ostatni pobyt był na oddziale Geriatri. Opieka lekarską i pielęgniarską była na średnim poziomie. Najlepsza pomoc była udzielana przez opiekunów medycznych
Nie wiem co się dzieje na centrali .Nie miła jedna z pań która tam pracuje.Nie chciała podać swoich danych do zgłoszenia skargi ani kontaktu do kierownika.Nie zadowolenie że ktoś próbuje się gdzie kolejek dodzwonić łaskę robią że tam siedza- czyżby za kare?
Prawda prawda ,jestem w dojrzałym już wieku i ciągle siedzenie na słuchawce i czekanie aż w końcu ktoś na centrali odbierze telefon graniczy z cudem.A jak już ktoś odbierze to obraźliwie pyta "czego" skandal aby tak traktować ludzi.Czy ktoś ma nad ludzmi na centrali kontrolę!!????? Masakra prędzej ktoś dotrze na miejsce jak się dodzwoni
Kontrolę jakąś na pewno mają ale zachowania pewnie musiałyby okazać się rażące i do udowodnienia W tym przypadku da radę tak zrobić? .
Jeszcze nigdy nie słyszałam żeby ktoś odebrał telefon mówiąc(usunięte przez administratora) sporo złośliwości i braku wiedzy na temat pracy tych ludzi. Każda infolinia tak działa że trzeba czekać nawet u rodzinnego. Do tak dużej jednostki na pewno dzwona dziesiątki osób jednocześnie a odbiera zaledwie kilka. Trochę wyobraźni i będzie dla wszystkich lepiej.
Czas oczekiwania na połączenie jest długi ale nikt nie odbiera telefonu mówiąc wulgarnie lub niekulturalnie.
W sierpniu br. w klinice chorób oczu po ponad trzydziestoletnim okresie od poważnego wypadku w którym bardzo poważnie poranione zostało oko, przeszedłem zabieg usunięcia zaćmy wraz z usunięciem urazów powypadkowych i przywróceniem normalnego widzenia.. Zabieg został przeprowadzony przez Pana dr. Bartosza Sikorskiego. Oczy zostały wyleczone i rewelacja w pełni odzyskałem wzrok. Uczynili to wspaniali lekarze i ludzie kliniki chorób oczu, Jestem im bardzo wdzięczny.
W lipcu przebywałem na oddziele urologicznym Szpitala Uniwersyteckiego nr 1, wykonano mi prostatektomię. Trudno mi dobrać słowa, żeby wyrazić moją wdzięczność dla całego personelu oddziału a w szczególności dla pana profesora Tomasza Drewy i pana doktora Patryka Warsińskiego. Odział jest nowoczesny, sale b. czyste i klimatyzowane, jedzenie b. dobre, personel jest uprzejmy, każdy wie co do niego należy. Dziękuję bardzo.
Zgadzam się z Pana opinią. Leczę się na tym oddziale od lat i nie zamieniłbym go inny szpital
Chciałam wyrazić swoje głębokie ubolewanie nad panią pielegniarka z oddzialu nefrologii ellena jest opryskliwa do pacjentów i krzyczy zamiast odpowiadac normalnie leżących zamiast obchodzić się delikatnie rzuca jak workiem kartofli nie ma w sobie nic empatii i szacunku do starszych życzę jej aby tak samo na starość została potraktowana jak ona nas pacjentów traktuje a jak przyjezdza obiad na oddział to stoi pierwsza przy garach
Jak szefostwo w Szpital Uniwersytecki nr 1 Jurasza traktuje ludzi?
PART.2 Pani doktor stwierdziła, że obserwuje matkę od dłuższego czasu i widzi jak choroba bardzo szybko postępuje i nie ma dla niej ratunku. Ja już wiedziałem co się stanie i byłem bezradny. Dziwna sytuacja 16 godzin wcześniej była gotowa do transportu bez żadnych przeciwwskazań. Byliśmy w kontakcie telefonicznym. Siostra powiedziała,że źle to wygląda. Przestała pić, jeść ,prawie nic nie mówiła, tylko zerkała powoli przysypiając. Zjawiłem się u niej w sobotę 12.08.2023 wcześnie rano. Na zmianie wspólniczka pani doktor. Nielubiana przez nikogo w pracy. Brak uśmiechu, szacunku a przede wszystkim powołania do pomocy innym. Siedziała zawsze sama, personel trzymał się daleko od tej osoby. Rzuciłem tylko okiem na mamę, nie było żadnego kontaktu, spała. Udałem się szybko do wspólniczki p. Doktor pytając grzecznie co się wydarzyło. Wiedziała, że przyjdę. Bez wahania i żadnej skruchy powiedziała cytuję ,, lepiej już było teraz tylko gorzej,, że mówiła dziwne rzeczy i widziała dziwne rzeczy dlatego dostała środki uspokajające. Zabroniła podawać wodę i jedzenie. Kazała się żegnać. Żmija bez sumienia. Odchodząc,widziałem lekki uśmiech na jej gębie i nic nie mogłem. Poszedłem do matki. Rozejrzałem się po sali. Tlen, kluczowy element do jej funkcjonowania był skręcony na zero. Łatwa i szybka robota. Jak niewiele potrzeba, żeby zabrać komuś życie. Podkręciłem go, oddychała swobodniej ale wiedziałem, że to nic nie da. Na stoliku dwa puste kieliszki po tabletkach. Pod poduszką dziwny sprzęt ze strzykawką. Morfina a raczej rzeka morfiny płynąca w żyły mojej matki. Mówiłem do niej trzymając za rękę bez efektu. Spała z otwartą buzią więc można sobie tylko wyobrazić jaka była tam susza. Wilgotnym wacikiem nawilżyłem jej usta i język,przemyłem twarz. W moich oczach łzy i żal. Byłem bezradny. Wyszedłem na chwilę przewietrzyć się i przemyśleć. Wróciłem po 20 minutach na stole nowy kieliszek z lekami. Przeraziłem się, w środku było z pięć białych pokruszonych byle jak tabletek jedna czerwona mała. Zastanawiałem się jak to jest podawane, skoro mama śpi bardzo mocno. Czerwoną wyciągnąłem do analizy, porobiłem zdjęcia. Czekałem na młodszą siostrę, aby mnie zmieniła. 10 min.przed jej przyjazdem zbierałem się do wyjścia. Wychodząc zapytałem czy podawane są jakieś leki na sen. Stanowczo powiedziała że nie ale teraz już wiem że na 100% kłamała. Ta osoba, wspólniczka p. Doktor bezczelnie zaraz po moim wyjściu wsypała kieliszek z tabletkami do buzi mamy.Poinformowała mnie o tym siostra, która była tam dosłownie 5 min. później. Co trzeba mieć w głowie, żeby być zdolnym do takich czynów. Po południu pojechałem na oddział ze starszą siostrą. Pod poduszką kolejna, nowa strzykawka morfiny. Z mamą coraz gorzej, widzieliśmy to. Żmija siedziała sama na stanowisku i bacznie obserwowała. Czekaliśmy do końca zmiany a nawet 40 minut dłużej żeby mieć pewność że poszła do domu. Na oddziale pusto, żadnego personelu. Musiałem udać się do pokoju pielęgniarek żeby ktoś otworzył nam drzwi. Ona tam była, żmija czekała żeby podać ostatnią dawkę leków. Spojrzałem siostrze w oczy z przerażeniem, zapytała mnie czy mama przeżyje do jutra? Nie wiedziałem co powiedzieć, ale wiedziałem że to szybko się skończy. Mama odeszła kolejnego dnia niedziela 13.08.2023. byliśmy przy niej do końca ja i moje dwie siostry. Dokładnie 2,5 doby, tyle potrzebują by zwolnić łóżko na oddziale paliatywnym w szpitalu Jurasza. Nie dam sobie powiedzieć, że zmarła śmiercią naturalną czy przez chorobę. Bardzo chciała żyć, zawsze o tym mówiła. Boli mnie to.Walczyliśmy a ona razem z nami. Włożyliśmy w to całą swoją energię a ktoś to zmienił bo tak chcę. Bardzo przykra i prawdziwa historia. Ludzie mają bardzo małą wiedzę na ten temat. Myślą że tak musi być. Oddział paliatywny ma bardzo dużą swobodę. Odwiedziny godz.14-17. będąc tam codziennie nie widziałem tam odwiedzających. W tygodniu praktycznie nikogo a w weekend mógłbym ich policzyć na palcach jednej ręki. Będą wiedzieli kim jestem po przeczytaniu tej historii, dlatego nie boję się użyć słów Oddział Opieki Paliatywnej w Szpitalu Jurasza - ŁOWCY SKÓR!
Part.1 ,,Oddział Opieki Paliatywnej,, Mama trafiła na oddział paliatywny 26.07.2023.Po dwutygodniowym leczeniu na oddziale nefrologii również w szpitalu Jurasza w Bydgoszczy. Chorowała na złośliwy nowotwór płuca. Była już po trzech chemiach i było całkiem nieźle. Trafiając na oddział paliatywny jej stan był stabilny i poprawiał się. Zalecenia lekarza ;Tlen,nutridrinki brak przeciwwskazań do dalszego leczenia onkologicznego. Oddział paliatywny miał być tylko przystankiem do miejsca docelowego. Mieliśmy załatwione miejsce w innym hospicjum. W tym miejscu zaznaczę że w rodzinie jest osoba pracująca w ochronie zdrowia i nie ukrywam mieliśmy więcej przywilejów. Jednym z nich była możliwość odwiedzin kiedy chcieliśmy i ile chcieliśmy. Oczywiście korzystałem z tego ale z głową. Byłem tam dwa razy dziennie rano i po południu. Razem ze mną odwiedzały ją dwie siostry może nie tak często jak ja ale były. Zmienialiśmy się tak aby przy mamie zawsze ktoś był. Pierwszy dzień na oddziale wyglądał idealnie. Czysto, personel uśmiechnięty, tlen podłączony Mama zadowolona. Dr. Baranowski prowadzący bardzo miły, wszystko wytłumaczył. Mówił będzie dobrze. Co tu więcej mówić ,,Żyć nie umierać,, dosłownie i w przenośni. Drugi dzień to już koszmar. Mama bez tlenu więc zaczęła mówić swoje śmieszne teksty. Udałem się do lekarza prowadzącego jednak po drodze napotkałem grupkę ludzi w tym panią doktor (to ona decyduje kto jest następny) zapytałem grzecznie dlaczego mama nie ma tlenu, mówiłem że musi mieć. Wiedziałem o tym doskonale i Baranowski także. Donośnym głosem uzyskałem informację, że tlenoterapia nie pomoże. Że i tak już po niej.Odwróciła się i poszła. Byłem w szoku. Szybko odbyła się rozmowa z lekarzami. Zgodzili się, na przetrzymanie matki ale widziałem że jest im to nie na rękę dlatego wylądowaliśmy w izolatce. Potrzebowali miejsca w salach. Nie robiło nam to różnicy sala jak sala byle przetrwać do przeniesienia. Dwa tygodnie mijały bardzo długo ale było dobrze. Mama nabierała siły i była świadoma co się dzieje. Ładnie jadła, piła a przede wszystkim uśmiechała się. Baranowski nie zgłaszał nam żadnych złych informacji, same dobre. Wiedziałem, czułem że idziemy dobrą drogą że matka jeszcze pożyje. Nowy tydzień przyniósł dobre wieści z hospicjum. W środę 9.08.2023 miało zwolnić się miejsce, czwartek transport. Wtorek rozmowa z lekarzami na ten temat. Nie było żadnych najmniejszych problemów, zastrzeżeń do transportu pacjenta. Stan stabilny nic się nie działo. Czekaliśmy za tym telefonem, byliśmy już wszyscy zmęczeni ale szczęśliwi. Informacje, który dostaliśmy w czwartek 10.08.2023 były negatywne. To było jak wyrok dla nas wszystkich. Trafiła się kobieta, która potrzebowała opieki bardziej niż nasza matka. Obiecali że kolejne miejsce na 100% już dla nas ale to już nie miało znaczenia. Czułem że przegraliśmy. Jestem bardzo przewidywalny. Moja intuicja albo nie mówi nic a jak już coś powie to nigdy nie było inaczej. Powiedziałem do siostry to już jest koniec oni nie pozwolą nam dłużej tu być.Czuli się niekomfortowo przeszkadzaliśmy im.Nasz czas się skończył. I tak właśnie było. Byłem zawiedziony i wkurzony ale nie dawałem po sobie poznać. Czwartkowe popołudnie posiedziałem aż do wieczora przy mamie. Na poprawę humoru zjedliśmy sernik i popiliśmy nutridrinkiem, było wesoło. Kiedy wychodziłem, miała jeszcze uśmiech na buzi. Pokiwała i powiedziała ,, żyję dla was bo jesteście przy mnie,, to były ostatnie słowa które słyszałem i ostatni uśmiech który widzę przed oczami. Wychodząc z oddziału zatrzymała mnie moja znajoma, która tam pracuje prosząc o za czekanie przed wyjściem ze szpitala. Znaliśmy się ale nie rozmawialiśmy na oddziale. Przedstawiła sytuację kropka nie powiedziała dosłownie ale dała do zrozumienia, że dzieją się tam dziwne rzeczy. Słowa które powiedziała odchodząc cytuję ,, musicie zabrać z tą matkę i to szybko,, potwierdziły moje obawy i przypuszczenia. Nie wiedzieliśmy co robić, byliśmy pod murem. Pani doktor i jej wspólniczka szybko zabrały się do pracy. Potrzebują 3 dni na zwolnienie łóżka. Już kolejnego dnia rano w piątek 11.08.2023 dostałem telefon od siostry że jest po rozmowie z panią doktor i nie jest dobrze.To był jedyny dzień, kiedy nie mogłem przy niej być ale wiedziałem, że nie będzie sama.CDN
Kiedys uwazalam ze ludzie sie myla mowiac ze oddajac ukochana osobe do hospicjum ze oni tam umieraja, ze nie mam tego robic, ze to umieralnia, wyprowadzalam ich z bledu przez lata, dopoki sama tego nie przezylam. Moja mama zmarla w tym szpitalu 15 pazdziernika 2022 na 3 dobe pobytu, morfina i leki tak zostaly podkrecone ze nie bylo z nia kontaktu do romowy, ale wiedziala ze jestem obok, chwytala mnie za reke, zaciskala usta jak mowilam do niej .... Na oddziale nie moze byc wiecej niz jedna osoba odwiedzjaca, odwiedziny tylko od 14 do 17. Przychodzac w odwiedziny z bratem Mariusz Małasz jedno z nas musialo czekac przed odzialem i sie wymienilalismy co 10 minut....Myslalam ze po decyzji ze hospicjum jest najlepsza opcja poniewaz bedzie nadal podlaczona do tlenu, dostanie nawodnienie i jedzenie pozajelitowe - mylilam sie. Kroplowki nie bylo, zywienie podlanczali w godzinach moich odwiedzin ale na drugi dzien juz nie bylo worka z jedzeniem ktore powinno leciec 24 godziny. Dostawala tylko dziwne leki i morfine w zwiekszonej dawce, strzykawka byla schowana pod poduszke. Wydawala dziwny dzwiek co kila minut. Na 3 dobe pobytu nie byla juz w swojej pidzamie tylko miala rozcieto koszulke z napisem Jurasz 77, nie lezala na polsiedzaco bo tak lepiej jej sie oddychalo, tylko lozko bylo rozlozone na plasko, a ona byla slaba i bez sil. Nie zostal podlaczony work z zywieniem z biala substancja tylko worek z czyms zoltawym w srodku....Zapytalam pielegniarza czy moge zostac, oznajmil ze odwiedziny sa do 17 i prosi by tego przestrzegac, o 17:23 oposcilam oddzial mowiac Mamie ze musze isc bo odwiedziny sie koncza a ja nie moge zostac, prosilam by czekala, ze jutro znow o 14 bede u niej, podniosla reke na barierke lozka i mocno ja scisnela, zacinela usta, przytulilam ja i oposcilam pokoj .... O 20:12 dostalam telefon ze nastapil zgon, zmarla o 20:00. W szpitalu bylam po 20 minutach , lezala na lozku wlozona do czarnej plastikowej torby a jej rzeczy byly juz poskladane na stoliku obok.... szybko sie uwineli z tym wszystkim, To jest nie ludzkie co robicie, szanowalam zawsze wasza prace ale nie macie w sobie zadnej empatii ani pokory, w (usunięte przez administratora) macie jak ludzie umieraja. Nawet nie wiem co dla was jest wazne, serio radzicie sobie ze swoim sumieniem ? To ma byc godne odejscie ? Czy ktos chociaz potrzymal ja za reke ? Zapakowaliscie ja odrazu w czarny worek, plastikowa torbe!!! Podlaczylam jej respirator po godzinie pobytu przy zwlokach mamy , tetno i saturacja nadal sie pojawialy ! Gdybym mogla dodac zalcznik wrzucilabym go tuaj, wideo z funkcjami zyciowymi i to jak wyglada niby godna smierc !!!! Usmiercanie ludzi to jest nielegalna eutanazja to co robicie, ale zostawiam to waszym sumieniom, to wy z tym musicie zyc ze jestescie bezdusznymi pracownikami na oddziale paliatywnym w szpitalu Jurasza! Ja nie oddalam rodzica tam bo chcialam sie pozbyc problemu, myslslam ze zapewnicie jej taka sama opieke jak przez 25 dni Szpital Plucny na Seminaryjnej, Ze bedzie miala godne warunki zycia tych ostatnich swoich dni. Prosilam tylko o to czy moge przy niej byc czesciej niz godziny odwiedzin!!! Odmowiliscie wszyscy lacznie z lekarzem prowadzacym dr. Baranowskim. Obyscie nigdy nie musieli zyc z tym z czym ja teraz zyje ze spedzajac przy niej lacznie w szpitalach 32 dni 24 h na dobe zabraliscie mi ostatnie 2 godziny jej zycia , ze umierala sama, ze nikt jej nie przytulil, nie pocalowal, nie powiedzial jeszcze raz jak bardzo jest wazna i kochana. Wasze sumienia, mam nadzieje ze chociaz czesc z was nabierze troche pokory, jak dziecko sie rodzi kazdy sie cieszy i dba, ale jak ktos umiera to juz dawno jest dla was skreslony temat, poprostu ma szybciej zwolnic lozko szpitalne..... I na koniec prosektorium ! Serio czy to nie wasza praca ubrac zmarlego i przygotowac cialo, co to za zapytania na koniec ze jeszcze musimy rachunki rozliczyc bo co łaska trzeba dac, bo mama zostala ubrana, przypudrowaliscie buzie aby lepiej wygladala i uczesaliscie wlosy, a czy to przypadkiem nie jest wasza praca a kasa idzie do waszej kieszenie!!! Ludzie przestancie byc tak znieczuleni!!! Zal mi Was ze jestescie takimi bezdusznymi osobnikami w tym swiecie, boze jak bardzo trzeba byc proznym i bezdusznym aby zachowywac sie w taki sposob.... Wiem kim jestem i tez wiem kim nie chce byc i nigy nie bede !!! Nie pozdrawiam nikogo ze zmian oddzialu paliatywnego szpitala Jurasza od dnia 13 pazdzierika 2022 godzina 9:00 do 15 pazdziernika 2022 godz 22:00 ! Jesli myslicie jak ja ze hospicju daje opieke i godne odejscie, bo wy sobie nie poradzicie sami, prosze Was nie wybierajcie tego Hospicjum !!!
Smutna historia, moja rodzina przezywa to samo mimo że już prawie 2 lata minęły, to nadal strata boli... Mojego tatę zabrano do Jurasza, wiadomo covid srovid i wiruski itp. Niby taki dobry szpital a dzięki nim odwiedzam ojca na cmentarzu... Ludzie z którymi miałem okazję porozmawiać nazywają tą placówkę "umieralnia" Dzięki, Pani opowieści potrafię sobie wyobrazić to, jak mój tata w tym szpitalu był traktowany... Menele z ulicy dłużej żyją niż pacjenci Jurasza
W tej chwili mogę tylko potwierdzić Pani słowa.Moja mama jeszcze żyje ale to nie potrwa długo dlatego wypowiem się dość mocno jak będzie po wszystkim.Mam dużo informacji z wewnątrz co tu się dzieje,koleżanka z dawnych lat pracuje tutaj ale wiadomo nie wystąpi przeciwko nim. Jak już się wie o pewnym sprawach, można wszystko poskładać w całość i wychodzi co robią z tymi ludźmi. Tak jak mówię wypowiem się później a może nawet coś więcej. Jestem w trakcie rozmowy z mecenasem.
Czy organizowane są wyjazdy, imprezy, spotkania integracyjne w Szpital Uniwersytecki nr 1 Jurasza?
Szpital spoko dużo poradni lekarze mili ale w pierwszej kolejności do przyjęcia na oddziale prywatni pacjenci a zwykły człowiek ma czekać mafia i nic więcej.. Pielęgniarki w większości wredne ,jedzenie okropne.
Siedem lat jestem pacjentem poradni urologicznej i przez ten czas nie widać tam zmian. Spędza się tam na wizytę tłum pacjentów na jeden czas i niech siedzą na rozwalonych krzesłach i czekają zarażając się. Jeden lekarz przyjmuje ponad wyznaczony czas pracy. Lekarz przyjmuje dłużej a pielęgniarki kończą prace i idą do domu. Robi się chaos jest zamieszanie. Lekarz daje kartkę żeby się zarejestrować na następną wizytę rejestracja zamknięta. Pacjent żeby się zarejestrować musi jechać z kartką od lekarza np.na drugi dzień aby się zarejestrować. Jak z Bydgoszczy to pół biedy, gorzej jak z poza. Telefonicznie nie rejestrują. Poradnia urologiczna Jurasza pamięta odległe czasy i nie umie sobie z tym poradzić. Zasada jest prosta jak samemu się nie umie to trzeba podpatrzeć inne placówki. Polecam poradnie urologiczną w Bizielu. l
30.10 2022 r o godzinie 15.30 zgłosiłem się do oddziału ratunkowego z raną ciętą nadgarstka ! Nadano mi nr 41 trochę się tej liczby wystraszyłem ale przyjęto mnie bardzo szybko i sprawnie ! Pan doktor Andrzej Markowski profesjonalnie ranę wyczyścił , zszył i założył sączek ! Więc mogę tylko w samych superlatywach o tym oddziale napisać ! Wielkie podziękowania dla całego zespołu !
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Szpital Uniwersytecki nr 1 Jurasza?
Zobacz opinie na temat firmy Szpital Uniwersytecki nr 1 Jurasza tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 18.
-
Jakie są opinie pracowników o pracy w Szpital Uniwersytecki nr 1 Jurasza?
Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy to 15, z czego 0 to opinie pozytywne, 12 to opinie negatywne, a 3 to opinie neutralne. Sprawdź tutaj!