Opinie o HAYS w Kraków

Przestrzegam wszystkich przed umowami tymczasowymi polegającymi na pracy dla innej firmy na kontrakcie przez Hays. Miałem tę nieprzyjemność - pracowałem dla firmy X (tak będę ją nazywał w tej opinii) i miałem kontrakt z Haysem. Jest to kiepski układ z kilku powodów: - jednotygodniowe wypowiedzenie - brak jakichkolwiek benefitów, które mają pracownicy firmy X - mniejszy wymiar urlopowy. Z tym jednak się pogodziłem, więc choć jest to niedogodność, którą warto rozważyć, nie mam o to żalu do firmy bo wiedziałem że tak to wygląda. To, do czego mam żal to fakt że rekruterka na rozmowie przedstawiła to w taki sposób: "pierwsza umowa jest z nami, na rok, a potem następuje przejęcie przez firmę X". Zaznaczyła oczywiście, że nie ma gwarancji, ale przyznała że znakomita większość dostaje tą umowę bezpośrednio przez firmę X - wywnioskowałem więc, że działa to w pewnym sensie jak umowa na okres próbny. Kiedy już dołączyłem do firmy X dowiedziałem się od osób, które były na takich umowach, że "przejęcie przez firmę X" nie jest absolutnie takie proste. Generalnie wygląda to tak, że jeśli w momencie kiedy kontrakt się kończy nie ma żadnych otwarć w firmie X, idziesz na bruk. Przedstawiano mi to z zupełnie innej perspektywy, więc całkiem szczerze poczułem się (usunięte przez administratora) W moim przypadku przed upływem roku okazało się, że pracy jest na tyle mało, że mnie nie potrzebują, więc zgodzili się żebym popracował jeszcze miesiąc, a potem do widzenia. Oczywiście odprawa się nie należy, bo pracownik tymczasowy nie ma takich praw jak pracownik mający zwykłą UoP. Ja na szczęście wylądowałem na cztery łapy, bo dostałem świetną ofertę i teraz cieszę się, że mogłem opuścić ten chory układ, więc mi ryzyko się niejako opłaciło, ale jeżeli ktoś nie jest gotów na taką nerwówkę - stanowczo odradzam. Dodatkowe "grzechy" Haysa to koszmarna komunikacja z firmą X - np wysłali mnie na urlop na ostatni tydzień, kiedy moich przełożonych nie było w pracy. Nie wiedziałem więc jak wygląda kwestia zwrotu sprzętu. Na to, mądrogłupcy z Haysa powiedzieli, że "ludzie z firmy X wszystko wiedzą także się z Panem skontaktują". No ok. Czekałem, czekałem, zaraz miał być mój ostatni dzień, a nie miałem żadnego info, więc skontaktowałem się z przełożonymi z firmy X. I co się okazało? Byli wielce zaskoczeni, bo myśleli, że to ja bez słowa zarequstowałem urlop i po prostu sobie na niego poszedłem. A na koniec najlepszy kwiatek - w świadectwie pracy zapisano, że umowa została rozwiązana ZA WYPOWIEDZENIEM PRZEZ PRACOWNIKA. Nie chcę insynuować, że było to celowe poświadczanie nieprawdy, ale niestety mija się to z realiami; nie pokrywa się to zresztą z wypowiedzeniem, na którym wyraźnie zapisane jest, że to pracodawca wypowiada umowę. Słowem - omijać Umowy Tymczasowe z daleka, a najlepiej w ogóle nie mieć nic wspólnego z tą firmą kogucik.