do @hops: Nie wiadomo co proponujesz. Czyli jak? Albo pracownik powinien pracować na podwójnej umowie, co miesiąc przedłużanej umowie zlecenie, bez kopii umowy i bez potwierdzenia ile zarobi, za jakie czynności odpowiada, kiedy dostanie wynagdodzenie. Albo, albo "się dogada"... Co to znaczy "dogadać się", gdy podejmuje się pracę? Czy masz na myśli, to że ktoś może się nie dogadać? Czy to jest fima ludzi, którzy "się dogadali" i tych, którym się nie udało "dogadać"? Czy prawo pracy przewiduje dowolne "dogadywanie się"? Co do wynagrodzenia też można "dogadać się"? A jeśli, pracownik pracuje i czeka na należną zapłatę, a nie "dogadał się", to jak wtedy? Co tu jest proponowane? Przypominam, że tylko w języku polskim występuje zwrot "załatwić, coś komuś". Na język angielski, nie do przetłumacznia. Myślę, że "dogadać", to tyle co "załatwić". Nic określonego i napewno jest nieczytelne. @hops Pamiętaj, że sąd rozwiązuje sprawy, a nie dogaduje się. Takie jest prawo, czy to się komuś podoba, czy nie. A gdy ktoś podejmuje pracę, to podejmuje się jakiegoś zobowiązania, tak jak Pracodawca, a stosunki między nimi reguluje prawo, które wyjaśnia sąd, w razie konfliktu. @hops czy tobie udało się "dogadać", i na czym to polegało?Pprosimy o szczegóły. Jak się "dogadywałeś"? @hops Czy znasz kogoś, kto się nie "dogadał"? To przybliż: jak to się skończył, dlaczego się nie "dogadał", o co się nie "dogadał"? @hops: Czy wynagrodzenie też się "dogaduje"? W sumie, to nie wiadomo, czy w tej firmie wykonuje się powierzone obowiązki, czy gada? Od czego zależy wypłata?
Można WYGRAĆ sprawę sądową o potrącenie wynagrodzenia przez tą firmę. BRAWO. Straciłeś złotówkę, to możesz ją odzyskać. Prawidłowo. Sąd nic nie kosztuje. Satysfakcja gwarantowana. Niech cwanicy nie czują się pewnie i bezkarnie. Przed sądem każdy równy. Widok bezcenny, jak oddają zarobione pieniądze. A na przyszłość, to rozliczajcie się, co do złotówki, która się należy. Nie piszcie podwójnych umów, typu pierwsza wstępna, co miesiąc inna, a na rachunku, co innego. Nie ładnie to wygląda. Nie moralna jest taka praktyka. Nie biznesowa. Niedobrze wróży na przyszłość. Zawsze może inspekcja pracy się czepić. Sprawdzą, że Zleceniobiorcy mają wyznaczoną godzinę pracy i miejsce (wiadomo nie ma tego w umowie, ale jak się pracownika zapyta: od której do które pracujesz?, to odpowie),mają nadzór, co ich klasyfikuje pod umowę o pracę, co wtedy zrobicie z umowami zlecenie? Oczywiście, wtedy wyciągnie się papier, że Zleceniobiorca wypełni świadomy, chce pracować na umowę zlecenie. Ale... Pamiętajcie, że to WY powinnieście przestrzegać prawa, a nie w tej formie, je narzucać. Pozdrowienia dla kadr. PS. Proszę o zweryfikowanie umiejętnośvci naliczania dni wolnych. I pamiętajcie, że nikt nie stoji ponad prawem. A szczególnie, Ci którzy je wymusza oświadczniami woli tych, co szukają pracy.
Prezes jak prezes. Nie ma co koszuli się czepiać, że różowa. W wolnym kraju żyjemy, tolerancja. Umowy zlecenie dla każdego, o dzieło, a i owszem.Każdy ma, to na co się godzi. Myślę, że najmniejszym problemem może być to, że ktoś ma różową koszulę. Może być gorzej jak ktoś pracuje, a za pracę nie dostaje umówionego wynagrodzenia. Jak to się mówi umowa słowna nie obowiązuje. Ale pamiętajmy, że umowa słowna nie obowiązuje ludzi bez honoru, a właśnie, ludzie tworzą firmę. Są dwie możliwości: nie zaczynać współpracy, nie czyć się oszukanym, lub zacząć i by nie czuć się oszukanym, walczyć o swoje prawa przed sądem. Wtedy różowa koszula nie pomoże. Za potrącenia z wynagroszeń była już wygrana sprawa.
Firma wygląda na zacofaną i zakłamaną. Podczas rozmowy telefonicznej informują kandydatów, że nie moga udzielić informacji odnośnie oferowanych zarobków i że to jest omawiane na rozmowie na miejscu z kandydatami. Oczywiście na samej rozmowie na miejscu nie chcą mówić ile oferują na stanowisku (kolejny przejaw zakłamania z ich strony). W momencie wejścia do firmy od razu widać zacofanie jakby człowiek cofnął się z kilkadziesiąt lat wstecz, a pani kadrowa zajmuje się wielkim segregatorem z napisem "umowy o dzieło i umowy zlecenia". Taka forma zatrudniania jest niczym innym jak jawnym łamaniem przepisów. Uczciwe firmy zatrudniają na umowe o pracę a nie łamią prawo zatrudniając na umowe o dzieło czy zlecenie. Tutaj trzeba zaznaczyć, że wg przepisów Kodeksu Pracy każda umowa niezależnie od jej nazwania jest umową o pracę. Tak więc wszyscy byli i obecni pracownicy macie pełne prawo wystąpić do sądów pracy o uznanie waszych "umów o dzieło" i "umów zleceń" za umowy o pracę. Czas skończyć z zakamanym zatrudnianiem na umowy śmieciowe. Podczas samej rozmowy masakra. Prezio ubrany w rożową koszulę i od razu można odnieśc wrażenie, że zamiast w jakiejś firmie jest się w "Pubie pod błękitną ostrygą" (w filmie "Akademia Policyjna" był "Pub pod błekintą ostrygą" odwiedzany przez dość specyficzną klientelę). Różowy prezesik nie dość że głupio pyta się ile ktoś chce zarabiać to sam nie mówi ile oferuje, żeby siary se nie narobić u kandydatów i jeszcze twierdzi, że nie może dać informacji zwrotnej z wyniku rozmów kwalifikacyjnych bo to jest rzekomo "niemozliwe bo mają tak bardzo dużo kandydatów". To na każdego kandydata są w stanie poświęcic z pól godziny, ale nie mają 30 sekund żeby zadzwonić czy mailem wysłać odpowiedź. Na logikę jedno z drugim kupy się nie trzyma tak więc taka wypowiedź rózowego prezesika sugeruje zakłamanie oraz to że w tej firmie ludzi się ma za śmieci. To że firma nie potrafi dac odpowiedzi zwrotnej kandydatom fatygującym się do nich na rozmowę świadczy o braku kultury w firmie. No coż w innych krajach pokomunistycznych zrobiono porządek z oszustami wywodzącymi się ze starego systemu, a w Polsce niestety nie i mamy tak jak mamy....
Chcą projektanta konstruktora z uprawnieniami za dwa tysiaki. To jakaś porażka, ludzie szkoda czasu.
Do opinii powyżej dodałbym że biją, głodzą, gwałcą i torturują, a nad wszystkimi władzę ma tłusty ekenom z zegarkiem w jednej dłoni i batem w drugiej.
Pracowałem tam i wiem ze tam się nie bije, nie głodzi i nie torturuj, nikt nie trzyma zegarka w dłoni ani bata. Faktem jest że z wypłatami bywa różnie.Praca ciężka a wynagrodzenie niskie.
OMIJAĆ TĄ FIRMĘ Z DALEKA .OSZUKUJĄ ,OKRADAJĄ ,KŁAMIĄ , NA OBIECANE PIENIĄDZE NIE MA CO LICZYĆ.
Praca ciężka, pieniądze małe. Strata czasu jest dużo pracy w innych miejscach.
(usunięte przez administratora)
Nie wiadomo ile zarobisz bo nie wiadomo gdzie trafisz. Poza tym jak sie na kase jakas umowisz to nie wiadomo czy tyle dostaniesz. wiem z doswiadczenia z ich kierownikiem Jarkiem bo juz sie przekonali inni co tan robili.
(usunięte przez administratora)
skorzystaj z innej firmy np KFB
Do futt/jurny1 - znacie moze jakiś dobry przepis na RIZOTTO bo poszukuje i nie mogę znaleźć, a widzę że wiedzę macie obszerną i tacy sprytni jesteście :)
Panie kolego co się pod Witka podszywa, zresztą najporządniejszego gościa w Siechnicy. Wywalili was (bo jest was dwóch przecież) za złodziejstwo a teraz piszecie jakieś bzdury. Raz przecież jakiś czas temu sami się zwolniliście i sami później wróciliście i prosiliście o robote. Co nie wiedzieliście wtedy jak jest, nie mogliście wtedy pisać na forach jak to było źle w Energopiaście. Przez was o mało co zostałby wywalony z roboty jeszcze jeden człowiek ojciec trójki dzieci. Ale co was to przecież obchodzi.
witam pracowalem w energopiascie w siechnicy odradzam zarobki 1600 1700zl max kierownik mlody przestraszony przez rudego wrednego dyrektora firma siega coraz blizej dna prezes to porazka tylko o sobie mysli na swieta chcieli dac po 20zl to jch wysmiali zaloga super oprucz paru rasowych wiesniakow kturzy bez mydla wchodza w tylek kierownikowi robota ciezka szkodliwa non stop przy welnie i klejach trujacych
Porażka uwaga na wypłaty. Można się zdziwić na koniec. Kierownikow to mają dużo ale żaden nic nie robi tylko ciagle pretensje. Każdy gada co innego. Sprzentu nie maja, kosiarki popsute, meneli zatrudniajom. Jeden robi na kilku kierowników. A stary kierownik ciagle śpi w pokoju. Wiem bo kiedys go obudziłem to się nerwowy zrobił.
Długo czekałem,aż skończe tam pracę i będe mógł opisać to (usunięte przez administratora) Ogólnie jeden wielki syf. Kierownicy nie robią totalnie nic,doczepiają się o byle co i myślą na czym pracownika naciąć ,żeby obniżyć później wypłatę.Atmosfera wśród pracowników ogólnie okej nie licząc nerwowego straszego gościa.Jak jednak się zdecydujesz tam pracować to jak najszybciej znajdź sobie miejsce na elektrowni gdzie będziesz mógł się chować i obijać.
Nie polecam nikomu. W tej firmie się tylko ściemnia ludzi.
Pracowałem tam kilka dni. Masakra. Wypłate policzyli inaczej. Wszyscy na umowie zlecenie. Nie ma co liczyc na umowe o prace. Kierownik na kierowniku to sie za grosze pracuje nie ma co sie dziwic.
Powierdzam zdanie aqw. pracuje tam troche, bo taka sytuacja na rynku pracy, i jedno co powiem to banda oszustow. Nie liczą nadgodzin, to prawda, obiecują pieniądze i nie płacą. robote dziela tak, ze pracujesz nad sily i poźniej zero na koncie. Kierownictwo to porazka, mają słabą pamięć do wypłat. A najgorszy ten kierowniczek Jareczek, bajera, obiecywanie i wypłata jak w pysk. Omijajcie szerokim łukiem.
Jedno słowo, którym można opisać tą firmę to BANDA OSZUSTÓW. Robią wszystko, żeby zapłacić jak najmniej. Obiecują płatne nadgodziny itp., a potem i tak "przez przypadek" są one zapominane i pomijane w pensji. Nie ma nawet potem z kim rozmawiać na ten temat. Za tak marne pieniądze naprawdę niewarto podejmować się tej pracy. Niektórzy pracowanicy nie robią praktycznie nic, a inni muszę za nich tyrać, żeby potem dostać marne grosze.
Jak to w firmie prywatnej potrafią wymiernie docenić, ale i też zdrowo [usunięte przez moderatora].. Atmosfera do pracy dobra. Zarobki uzależnione od wyników, ale nie najgorsze.
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w P.T. Energopiast?
Zobacz opinie na temat firmy P.T. Energopiast tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 3.