Opinie o SilverBack Polska Sp. z o. o. w Lublin

Pracuje w firmie prawie od początku tego roku, byłem w trzech krajach i trochę zobaczyłem. Na początku chciałbym podziękować wszystkim za dodane opinie, bardzo dawno nie wchodziłem na opinie o SilverBack i nawet nie wiedziałem, że jest tyle nowych świeżych dających wiele do myślenia. Od razu napiszę, że jestem "prawdziwym fachowcem" z odpowiednimi papierami i stażem. Pracowałem wiele lat w Skandynawii oraz Europie, posiadam wszelkie możliwe papiery do pracy w każdym kraju UE + Norwegia. Nie jestem więc z pierwszej łapanki, mam już swoje lata i trochę zobaczyłem i zwiedziłem. Najbardziej w SilverBack przeszkadzało mi zatrudnianie ludzi z problemami narkotykowymi, dosłownie proszek był wszędzie, przodowali Anglicy, Szkoci, Irlandczycy (ogólnie wyspiarze), jednak i po stronie polskiej także było kilku delikwentów. Bardzo ciężko się pracuje z takimi ludźmi, ponieważ wprowadzają kompletna dezorganizację i z najprostszej pracy robi się Mount Everest. SilverBack ma specjalne względy chyba, ponieważ nigdy na żadnym projekcie, nie zrobiono nikomu testów na obecność narkotyków, choć niektórzy dosłownie wciągali kreski "za rogiem" podczas pracy oczywiście, (możliwe, że dlatego że 90% załogi należałoby wywalić). Najbardziej utkwił mi w pamięci nasz Supervisior z Data Center, który był ćpunem i alkoholikiem i podczas pracy ciągle się do czegoś przypie......... , wszystko w zależności od tego ile miał "koksu" we krwi. Jakoś przeżyłem tą katorgę. Bez pomocy chłopaków z Polski, pewnie bym nie wytrzymał. Wszechobecna dezorganizacja, po rotacji nigdy nie wiedziałem gdzie będę mieszkał. Bywało, że do pracy dojeżdżaliśmy godzinę lub prawie godzinę, fakt płacili za to, ale wystarczy policzyć jak to się przedkładało na wypoczynek, 13 godzin w pracy 2 godziny dojazdu i 1 godzina stracona na sklep = 16 godzin dziennie (doba ma 24 godziny). Następnie prysznic, kolacja i robienie kanapek na dzień następny = na dłuższą metę, normalny człowiek nie mógł tego udźwignąć, wytrzymać. Wiadomo, że jeśli na obiekcie pracowało się z zaawansowanymi ćpunami i alkoholikami, to praca nie mogła wyglądać słodko, jednak napiszę, że stawka oraz płacenie na czas i to pełnej kwoty to rekompensowało. Słyszałem, ze komuś tam czegoś nie zapłacili, że nie zapłacili dniówki bo się pomylili, że nie zapłacili za dojazdy, za paliwo, ale to były szczegóły dla mnie, które na pewno dało się naprawić. W każdym razie tak mi się wydawało, dopóki błąd nie trafił na mnie. Okazało się, że naprawić tego się nie da (hehe). Wówczas zaczęło do mnie docierać od kolegów, że co chwile słyszą, że gdzieś coś się u kogoś nie zgadza i mimo zapewnień "miłych" pań oraz ekipy z biura w Dublinie, wyrównania nie przyszły. U mnie nie jest to duża kwota, przyjmijmy że pół tygodniówki, jednak jak zdarzyło się to kilku ? pracownikom to zaczyna się zbierać znaczna kwota. Ja już nie mam zamiaru wracać do firmy, choćby na razie, wypracowałem już swoje i mam dość. Praca jak praca, jak dla mnie lekka, jednak pracując z zaawansowanymi alkoholikami i ćpunami, nawet najlżejsza praca jest drogą przez pole minowe. Co pani Agnieszki, to sprawa ciekawa dla mnie, dowiedziałem się o tym dopiero z forum (hehe), nie wiem jak traktuje rodaków, rozmawiałem z nią chyba 2 razy tylko, więc się nie wypowiem. Telefonów, to fakt nie odbierają, zawsze je usprawiedliwiałem, że maja masę telefonów dziennie z problemami z kosmosu i może to dlatego. A co do pana Managera w Szwecji, to muszę się przychylić do opinii jednego z forumowiczów. Wg mnie , tzn. mojej opinii to kłamca, alkoholik i ponoć kokainista. Jak ma się gdzieś wybrać, to linijeczka i go to car, to nawet po nim widać. Ogólnie pracując dla SilverBack'u mam wiele miłych wspomnień i wrażeń, choć ćpuny i alkoholicy dali mi się w kość, oczywiście po stronie polskiej, do wyspiarzy nie mam nic, byli bardziej zabawni w swoim zachowaniu niż groźni. Mam masę miłych i wesołych wspomnień oglądając ich wyczyny, szczególnie w pracy kiedy we krwi była jeszcze spora dawka środków odurzających. Wspominam to z uśmiechem na twarzy. Największymi ku....... (córami koryntu), byli oczywiście Polacy, ze swojej pamięci nie usunę szczególnie trzech, du......lizów, pijaków, ćpunów i donosicieli (żeby chociaż prawdę donosili) , choć poznałem tam także wielu porządnych gości z polski z którymi mam kontakt. To na razie tyle, możliwe, że jeszcze coś napiszę, na razie czekam na wyrównanie wynagrodzenia, ponoć pomyłka, jednak jakoś to już tak długo trwa, iż wątpie aby została "naprawiona". Dodam, że za wyjątkiem tej jednej "pomyłki", to firma cały czas płaciła na czas i zawsze się wszystko zgadzało. Byłbym nieuprzejmy, gdybym o tym nie wspomniał. Pershing