Protech Sp. z o.o.

W Protechu pracowałem kilka lat, odszedłem stamtąd z własnej woli bo widziałem że sprawy zaczęły przybierać zły obrót i jak widać nie myliłem sie. Swoje spostrzeżenia będę opierał o pracę na spawalni, co do innych działów: nie byłem nie widziałem, kogoś tam znam ale to nie ma nic do rzeczy. Przyjąłem się jeszcze na "starej spawalni" na której aktualnie są giętarki i widziałem w zasadzie cały proces rozwoju firmy i chyba "początek końca". Na plus na pewno trzeba wymienić sprzęt, od spawarek, przez przyłbice, ubrania aż po tarcze do szlifierki kątowej, wszystko markowe i raczej z górnej półki w żadnej innej firmie w okolicy nie ma takiej ilości nowych źródeł z froniusa czy tego że każdy spawacz miał przyłbice z nawiewem. Fajnie rozwiązane automaty wydające elementy pakietu czy tarcz. Co do pracy i tego jak się pracowało to prawda jest taka że to żadne spawanie, nic wymagającego tak naprawdę byle by przeszło testy ciśnieniowe i następny, przez kilka lat robiłem swoje i nikt nigdy mnie nie poganiał czy się mścił (niestety z czasem coraz rzadziej tak było ale to potem). Mialem przyjemność wykonywać prototypy nowych produktów wiec chyba byłem zaufanym pracownikiem. Pieniądze nie były złe, w porównaniu z okolicą na podobnym stanowisku było dobrze plus pakiet medyczny, ubezpieczenie dodatkowe, wczasy pod gruszą, naprawdę nie można było narzekać. W 2022 kiedy jeszcze wszystko szło względnie dobrze to każde wynagrodzenie było powyżej 5000zl na umowie o pracę, czasem bliżej 6000 czasem nie. Czy to dużo czy mało niech każdy oceni, ja nadal tam pracowałem więc chyba mi wystarczało. Zakład na pierwszy rzut oka tętnił nowoczesnością, wszystko czyste, nowe, widać było że tu się inwestuje, tak wygląda produkcja w XXI w. Niestety tu już przejdziemy do minusów Zakład na pierwszy rzut oka to nowoczesna zachodnia produkcja niestety mentalnie to głęboki (usunięte przez administratora), kierownictwo a w zasadzie 2x Rafałki to niestety kwintesencja niekompetencji, spychologia i wypieranie jakiejkolwiek opinii innej od nich. Traktowanie ludzi jak(usunięte przez administratora) zaś chcą" to trochę nie na miejscu odpowiadając za produkcję i zarządzając kilkoma setkami ludzi, trzeciego czyli Krzyśka nawet nie ma co komentować, w zasadzie kwintesencja słowa bierność. Firma naprawdę kosiła grube kokosy podczas prosperity i to trzeba oddać im że swoje musieli zarobić przez ten czas, i wszystlo szło gładko pomimo nieudolności na górze, koło się kręciło siłą rozpędu ale kiedy zaczęły się turbulencje to niestety ale wyszły wszelkie wady "systemu" jaki tam panuje a mianowicie wszystko sprowadza się do "excela": piecy u mnie na zmianie ma zejść tyle i tyle, na to trzeba tyle i tyle czasu, jutro ma jechać tyle i tyle żeby potem na słupkach było tak i tak. W pogoni za tymi słupkami zgubiła się jakość, co widział każdy, następnie szacunek do ludzi a na końcu to już zgubili zdrowy rozsądek. Pomysł na produkcję przemysłową 4.0 wyglądał fajnie, robotyzacja, kabiny w których robot wykonywał pracę a człowiek to tylko wykańczał, niestety ten kto miał okazję pracować z piecem po robocie wie że to tylko topiło zakład a nie usprawniało, i wiedzieli to wszyscy oprócz góry, oprócz pana Piotra który ubzdural sobie zakład przyszłości i niestety może okaże się że zakład przejdzie do przeszłości. I nadal będzie głuchy na sugestie. I najgorszy w tym całym cyrku był nepotyzm, a już szczytem wszystkiego było awansowanie synów, bratanków, kumpli byleby więcej swoich było u żłoba. Zabawne było patrzeć jak brygadzista przeganiał kogoś z kabiny bo plotkowali a potem szedł z mamą i wujkiem do kabiny taty i tam dywagować na oczach wszystkich i udawać że tak ma być. Historii o złodziejach wełny nawet nie ma co wspominać bo to nie ten dział ale samo to że nie zwolnili wszystkich zamieszanych tylko dla tego że ktoś był synem kogoś tylko potwierdza że w tym zakładzie panuje kumoterstwo i zależyzm. To właśnie takie coś ostatecznie przesądziło o odejściu. Będę wspominał miło ale bawcie się tam sami.