nie polecam. Poszłam z kompletem badań, w tym z dopplerami kończyn dolnych i szyi (blaszki miażdżycowe) oraz krwią (choresterol, trójglicerydy, homocysteina,d-drumy, moczem, echo serca, TSH, holter ciśnieniowy i sercowy. Zerknął na jedno badanie od niechcenia, gdy go o to poprosiłam 2 razy, zapytał jakie stosuje leki i dwa razy mnie obraził mówiąc, że jestem stara chociaż na oko on jest ode mnie starszy o 20 lat. Nie przepisał żadnych leków, ani dalszych badań. Kazał mi jeść co chcę ( przy zaawansowanej miażdźycy!!!) i przestać histeryzować. Na moje pytanie : a co z blaszkami miażdżycowymi, odpowiedział, że jak się oderwą lub zatkają światło, to dostanę udaru lub wylewu. I kilka razy podkreślił, że jestem histeryczką, która chce żyć wiecznie. Zapłaciłam za wizytę 180 zł, byłam w gabinecie 10 minut maks, ale ciśnienie mi podniósł mega, pomimo stosowanych przeze mnie leków na obniżenie. Jestem z grupy ryzyka ( dziadek zmarł na wylew, ojca ledwie mi odratowali), a ten konował stwierdził, że jestem histeryczką. szukam szybciej fachowca, nie przez NFZ (mam skierowanie), a ten zbagatelizował problem. Może dostaje kasę z NFZ za niedoczekanie pacjentów do emerytury? Bo czułam się tak jak na komisji lekarskiej, na której chorego człowieka traktują jak śmiecia skoro ponad 30 lat pracował i nie chodził na zwolnienia lekarskiego, to teraz pora zdechnąć. i taki człowiek jest z-cą szefa oddziału neurochirurgii w Szpitalu Bielańskim. Zmarnowałam czas, pieniądze i nerwy. Lepiej znaleźć młodszego lekarza, nawet z mniejszym doświadczeniem, ale nie zepsutego przez system i rozdęte ego, któremu chce się znaleźć przyczynę choroby.
Pytanie
