Ja z kolei znalazłam ofertę dla fundraiser'a, sprzed 4 lat. Istnieje nadal takie stanowisko w tym miejscu? Pisano o trybie wielozadaniowym; ile zadań jednocześnie rozdają przełożeni, idzie to ogarnąć? Na jaki czas mógłbym dostać umowę, gdyby się zdecydował? Za co konkretnie można wyrobić prowizję, jakieś dodatkowe zadania?
W skrócie, wykorzystywanie zwierząt do wyłudzania kasy. Szerzenie bambinizmu. SKRAJNY nieprofesjonalizm ośrodka, wszystko co najgorsze na tym świecie ubrane w medialne pazłotko i wciskane ludziom jak cukierki.
Wgl dzięki, bo nie znałam wcześniej definicji słowa "bambinizm", ale Ty i google właśnie mnie czegoś nauczyliście. ;p Ale wracając w jaki sposób wykorzystują tutaj zwierzęta? W sensie te komentarze z tym karmieniem borsuków parówkami itp to prawda?
Ano prawda, sami wrzucają pierdyliard filmików na walla, w tym parówki dla borsuków czy chrupki dla łabędzi. W zasadzie sami publikują tyle nieprzemyślanych artykułów, że dziwię się kto jeszcze im datki wpłaca. Zresztą, ośrodek potrafił nawet zwierzę hodowlane hodowane od maleńkości wykończyć,
W ogłoszeniu na pracownika fundacji sprzed 3 lat wymieniono listę oczekiwań. Wśród nich były m.in. wielozadaniowość, umiejętność pracy pod presją czasu, czy wiedza i umiejętności z dziedziny fundraisingu, marketingu, PR-u. W zamian można było zarobić 3423 - 6680 zł (w zależności od umowy). To, o ile się w tym czasie pozmieniały te proponowane wtedy kwoty? I jak oczekiwania firmy wobec pracowników mają się do pensji?
Nie wiem co o tym sądzić, jestem z Warszawki, chciałem wesprzeć schronisko a nie lecznicę ale po tych opiniach sam nie wiem.
Niestety leczenie nie było skuteczne, wręcz stan zwierzęcia się pogorszył. Dodatkowo płatność za usługi bez podania za co, czy za leczenie, leki, czy za badanie. Do tej pory nie wiem, płaciłem, bo chcialem wyjść jak najszybciej. Był wielki problem z wykonaniem badań (musiałem prosić o podstawowe badania krwi przy ledwie przytomnym zwierzęciu), a na koniec nie chcieli mi podać listy leków, które zwierzak dostał. Był tam 2 dni i został zabrany w trybie pilnym do innego weterynarza. Kontakt z lekarzem słaby, nie informował, zdawkowo odpowiadał na pytania. Nie zamierzam wracać do tej lecznicy i odradzam ja innym.
Oburzające jest, że ośrodek, który powinien świecić przykładem i edukować, w rzeczywistości krzywdzi zwierzęta. Karmienie borsuków parówkami, oswajanie i przytulanie dzikich zwierząt przed kamerą, przez co zwierzęta te totalnie nie będą umiały poradzić sobie na wolności.... Do tego wisienka na torcie - wydłubywanie piskląt ze skorupek :( Wszystko to w połączeniu z ogromnymi kwotami, które zbierają na zbiórkach. Straszne.