Dziś miałam nieprzyjemność podróżować ową firmą przewozową relacji Katowice- Lublin. Wsiadałam na przystanku w Kielcach i już od samego początku zaczęły się schody. Bus powinien pojawić się o 11:30 w Kielcach. Przyjechał mając 10 min spóźnienia niby nic, ale na dworze było 35 stopni a my czekaliśmy w pełnym słońcu. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów Pani podróżująca busem na przednich siedzeniach zwróciła się do mnie i do mamy z tym że ROZMAWIAMY, gdzie przed chwilą sama zagadywała kierowcę. Mama zwróciła tej starszej Pani uwagę że kierowca jest rozpraszany, wtedy ona powiedziała że są RODZINĄ. I w tej samej chwili do naszej jakże przyjemnej konwersacji dołączył kierowca stwierdzając że moja rozmowa z mamą a tego Pana z jego rodziną to nie to samo. To teraz tak to działa? Trzeba się zastawiać rodziną? Dodatkowo Pan kierowca rownież w trasie nie mógł nadążyć.. Ja rozumiem były korki na światłach Pan stwierdził że staliśmy 20 min. Okej w takim razie spóźnienia było tylko 23 minuty. Ludzie w busie dzwonili do swoich rodzin z informacją, że albo dotrą później albo że już ostatni autobus im uciekł.
Problem
