Czekamy na informacje od byłych pracowników odnośnie atmosfery i warunków pracy! Co wiecie nowego o pracy w firmie Mariusz Sobaniak Auto Complex w mieście Poznań? Dajcie znać!
UWAGA (usunięte przez administratora) !!! W całym moim doświadczeniu życiowym trafiałem na różnych nieuczciwych ludzi ale Mariusz Sobaniak jest prawdziwym królem wszystkich (usunięte przez administratora) Gdyby sprzedawał (usunięte przez administratora) to dostałby 5 gwiazdek. Niestety sprzedaje samochody, części i ...bajki. W tym jest prawdziwym mistrzem. (usunięte przez administratora)maniakalnie, gubi się w zeznaniach, wysłuchiwanie tego jest po prostu żenujące. Miał skompletować samochód, bo brakowało w nim sporo części, do zrobienia była również przekładka z anglika. Przy zakupie mówił, że "to nie problem, wszystko ma". Samochód stał u niego dwa lata. Przez ten czas, miał COVID, potem jego ojciec miał COVID, problemy z córką, żoną, nową dziewczyną, narkotykami, alkoholem... (ja nie żartuję!)... Wszystkich problemów nie sposób zliczyć. Gość przepadał, potem przyciśnięty oddzwaniał z kolejną bajką i kolejnym wyznaczonym przez siebie terminem. Nigdy niedotrzymanym. Zupełnie jakby sobie stawiał to jako punkt honoru. Trzeba obiektywnie przyznać, że jest to człowiek konsekwentny. Po dwóch latach zdecydowałem, że przyjadę po samochód lawetę choć dzień wcześniej ręczył, że wszystko jest zrobione i wrócę na kołach. Byłem przekonany, że nie jest. Mimo wszystko po przyjeździe dopiero oceniłem skalę (usunięte przez administratora) To był dla mnie szok. Naprawdę nie wiedziałem czy to zabierać. Teraz żałuję, że nie wezwałem policji. Ten człowiek mnie zwyczajnie (usunięte przez administratora)! Samochód był jeszcze bardziej rozebrany i zdekompletowany. Dodam, że zapłaciłem za wszystko z góry. Sobaniak stał nad mną roztrzęsiony i bezczelnie wciskał mi jakieś połamane graty, bym sobie sam zamontował. Zainteresowanym udostępnię zdjęcia tych (usunięte przez administratora) i jak wyglądał samochód, który odbierałem. Ale to jeszcze nie wszystko. Na końcu kazał sobie za to wszystko dodatkowo zapłacić! Bezczelność tego gościa przekracza wszystkie granice. Żeby była sprawa jasna. Wziął pieniądze za samochód, wszelkie usługi, przekładkę... oczywiście ciągle przekraczając kwoty, które ustalaliśmy, nic nie zrobił a na końcu kazał sobie za to samo zapłacić! Rozumiecie to?! Na szczęście mam świadków, dokumentację zdjęciową a nawet nagrania z rozmów na wypadek gdybym musiał z tym iść do Sądu. Po powrocie samochód za (usunięte przez administratora) pieniędzy stał a ja nie miałem ochoty na niego patrzeć. Kiedy zebrałem się w sobie zacząłem oceniać skalę grabieży i katalogować brakujące części. Szybko zdałem sobie sprawę, że wartość ich przekraczała połowę wartości samochodu! Przypomnę, który miał być kompletny w cenie dużo niższej niż tą, którą ode mnie ostatecznie wyłudził. Kolejne miesiące spędziłem na dzwonieniu by wyrwać od niego brakujące części. Wreszcie wysłał paczkę. Za pobraniem!!!!!!! Kwota z czapy. Paczki oczywiście nie odebrałem. Kolejne miesiące namierzania gościa i wysłuchiwania bajek. Wysłał drugą paczkę. W środku połamane części lub nie od tego samochodu np. zardzewiałe ramie wycieraczki od Peugeota. Miałem je zamontować do Lotusa? Niestety skończyło się tak, że części zamówiłem z Wielkiej Brytanii. O kosztach nie chcę rozmawiać, bo to traumatyczne przeżycie. Chciałem bez względu na wszystko po prostu zakończyć ten temat i zapomnieć o Mariuszu Sobaniaku i jego krętactwie. Zamówione przeze mnie części przyszły, czas nieco zagoił rany więc zabrałem się do roboty. Okazało się, że facet nie tylko wykręcał z samochodu części, a rzeczywiście coś przy nim zrobił ...i to była prawdziwa(usunięte przez administratora) A jednocześnie wielkie szczęście, że tego dzieła nie dokończył. Pewnie skończyło by się to tragicznie bo maglownica była nie przykręcona, drążek kierowniczy się wypiął w ręku, krzyżak pod kierownicą był po prostu włożony na wieloklin, elektryka groziła pożarem... zupełnie jakby planował morderstwo. Ja naprawdę nie przesadzam!!! Po złożeniu tego auta. Miałem takie paranoje, że jeździłem nim 20 na godzinę, odwiedzając po warsztaty i stacje diagnostyczne z prośbą by przejrzeli dosłownie wszystko. Za każdym razem wychodziły kolejne rzeczy. Mógłbym książkę napisać. Jak to teraz piszę to przychodzą mi do głowy kolejne historie myślę, że jako wstęp to wystarczy.