Jak długo trwa proces awansu w Piotr Kulczyński Jarko?
Czy są jakieś zmiany w Jarko Piotr Kulczyński? Czy można liczyć na elastyczne godziny pracy? To istotne informacje dla osób, które zastanawiają się nad podjęciem pracy w przedsiębiorstwie.
hej dzięki za info ale z tego co sie rozeznałam to nikt nie pasuję do Twojego opisu. Czy Ty jesteś pewna, że o dobrej firmie piszesz ?
Jeśli to był taki młody, sympatyczny chłopak, miał takie dłuższe włosy z tyłu, to to nie szef :) Mnie też przyjmował. Szef jest dosyć wysoki, postawny, prawie łysy, tęga, nieprzyjemna mina, podobno prywatnie jest bardziej przystępny, ale w pracy porażka.
możesz opisać szefa, bo byłam na rozmowie i był pewien pan bardzo sympatyczny i miły ale nie wiem czy on jest szefem
Umowa zlecenie, niska stawka wręcz głodowa. "Odświeżanie" dat przydatności produktów to standard. Najgorszy sklep na Mickiewicza, terror prowadzony przez szefów jest chory. Nie zdecydowanie szefa jest najgorsze, sam nie wie czego chce, a jak już zrobisz tak jak chce to jest źle. Banda wrednych oszołomów, cwaniaków i mało ciekawych ludzi to prowadzi. Nie polecam.
Często zmazywało się daty przydatności produktów lub przeceniało się te po terminie. Na plus większa stawka w dni świąteczne i umowa o pracę (chociaż nie wiem, czy ktoś nowy może ją dostać). Raczej nie polecam, jest wiele miejsc, gdzie pracuje się lepiej i za większe pieniądze.
Sklep ma trzy punkty w Poznaniu. Na początku byłam przyjęta do tego na Mickiewicza - sklep całodobowy, ale na nocki jest w miarę stała obsada. Grafik ustalany co tydzień, uczyłam się wtedy w niektóre weekendy, więc teoretycznie powinnam mieć wolne, ale nie zawsze tak było. Większość dziewczyn miała umowy o pracę, ale stawka była godzinowa 8 zł netto. Mnie zatrudnili na zlecenie za 7 zł, obiecywali większą stawkę, ale nic z tego nie wyszło - jeden z powodów mojego odejścia. Na Mickiewicza mały terror, ponieważ tam swoje biuro miało szefostwo, więc nie można było sobie usiąść na chwilę ani nawet postać, bo od razu zostało wytknięte to, że nic się nie robi. Kasy były dwie, ale druga osoba mogła podejść dopiero, gdy stały co najmniej cztery osoby w kolejce, więc czasami klienci stali i czekali, a ty w tym czasie szukałeś sobie półki do umycia. Dosyć często klienci opuszczali sklep, gdy uznali, że będą zbyt długo czekać. Był tam duży ruch, więc czas jakoś leciał, aczkolwiek świadomość ciągłej kontroli nie pomaga w pracy. Część współpracowników była w porządku, część obrabiała kogo się da. Później przeniesiono mnie na Mylną i tam było dobrze. Mniejszy sklep, dwie zmiany, lepsi klienci. Na początku myślałam, że dogaduję się z tymi dziewczynami lepiej niż z tymi na Mickiewicza, ale później się okazało, że owszem, jest lepiej, ale nieznacznie. Drugi powód do odejścia. Bardzo duży minus - wypłaty, które praktycznie nigdy nie były na czas, niektóre osoby odbierały ostatnią część wypłaty na początku kolejnego miesiąca, gdzie za tydzień powinna być kolejna... Trzeci powód. Kolejny minus - na Mickiewicza powinno się być jakieś 20 minut przed początkiem zmiany, kiedy raz zwiał mi tramwaj i byłam za dziesięć, usłyszałam: "dlaczego spóźniłaś się do pracy?". Wychodziło się też 15-20 minut później. Najgorszy jest szef, który nie wykazuje szacunku do pracowników, podczas rozmowy o umowę siedział do mnie plecami. Często