Ultranet Sp z o.o.

Obowiązki na pracowników często były w ostatniej chwili co generowało nadgodziny i nierówne rozłożenie pracy, niepotrzebny stres i tym podobne. Pracowników zazwyczaj zostawiało się samych z problemami, a pomoc bardziej doświadczonych pracowników to raczej mżona. Zasłaniano się samodzielnością, jednak biorąc pod uwagę, iż większość kadry jest zatrudniana bez doświadczenia bądź z małym doświadczeniem to wydaje się to raczej groteskowym żartem. Powiedziałbym nawet, że wiedzą nie dzielono się świadomie i a błędy były zrzucane na tych, którzy nie rozmawiali z kierownictwem. Nie nauczyłem się tam prawie nic i żałuje straconego czasu. Pracowników rozliczano za błędy, które nie wychodziły z ich winy, ponieważ standardy, które rzekomo już mieli opracowane, tu były, tam ich nie było, a ,,wzorowy projekt weź z tego i z tego" co potem okazywało się błędem. Przekazywanie obowiązków to także był jakiś żart. 15 minut przed wyjściem rzucanie w popłochu kilkoma hasłami bez merytorycznego przekazania, a nie był to jednodniowy urlop... Nie wspominając o tym, że za dużo wcześniej planowany urlop także miało się pretensje (oczywiście nie powiedziane w twarz) bo w sumie mimo powiedzenia, że ,,idę na urlop za 2-3 miesiące", ktoś ani sobie tego nie zapisał, ani grafiku nie było, ale pretensje i tak lądowały na tobie. Atmosfera w zależności od osoby, ale z pewnością idzie znaleźć tam miłe osoby. Ja zdecydowanie miałem pecha. Na nieszczęście ten pech zmarnował mi trochę czasu.