W Inglocie robilam zakupy dosyć często głównie Pasaż i Aleja Bielany. Uważam iż zadowolenie klienta powinno być piorytetem! Obsługa bardzo miła nie mam zastrzeżeń ale gdy w momencie płatności ktoś na mnie pluje z góry !? Skandal... jestem szefowa dużej firmy, niekoniecznie w tej samej branży ale nigdy bym na takie coś nie pozwoliła. Jak się okazało nie byłam pierwsza wiec koleżanki jeżeli się już odważycie na kupno jakiegoś kosmetyku w Pasażu Grunwaldzkim zalecam zabranie parasolki. Ja jednakże już podziękuje ;)
Na rozmowie kwalifikacyjnej - kraina mlekiem i miodem płynąca. Obiecują dobre wynagrodzenie za normalne godziny pracy w miłej atmosferze. Jak to wygląda w rzeczywistości? Nie jeden ex-pracownik to potwierdzi. Zacznij pracę w Inglocie, zostaniesz wykluczony z życia towarzyskiego. Ta praca zabierze Twoją każdą wolną chwilę. Etat, pół etatu. 6-8 h dziennie? Nie nie nie. Najczęściej to latasz nie jak na etat,a jak na półtora albo i na dwa. Każdy kto poznaje ten syf to ucieka, a potem firmie pracowników brakuje. Wieczna rotacja a szefostwo nic nie zmienia w swoim postępowaniu. Atmosfera? Dramatyczna, zespół tragiczny, jeden drugiemu nogi podstawia, bez większego powodu. Komedia. Do pogodzenia ze studiami? Tu się zgodzę. Jeśli nie studiujesz! Pierdyliard dni pod rząd, miej jedno wolne - od razu dzwonią, że masz przyjść. Chętnie zatrudniane są młode osoby o statucie studenta, im młodsze- umówmy się, tym głupsze. Bardzo mała znajomość praw pracy jest u młodych ludzi, co też w firmie jest nagminnie wykorzystywane. Ludzie są tak owijani wokół palca, że aż nie wiedzą co odpowiedzieć gdy się ich podstawi pod murem. Cóż. Podsumowując - renomowana firma? Kosmetyki są w porządku, ale stać po drugiej stronie nie jako klient - nie polecam. Ale podobno takie jaja tylko we Wrocławiu. Stali pracownicy zapewniają, że to cud, miód i orzeszki. Nie wiem dlaczego, jak i nie wiem dlaczego tam wytrzymują.