Jak szefostwo w Hoval Sp. z o.o. traktuje ludzi?
Traktują nas najlepiej w regionie. Praca że trzeba pracować, ale nikt nie wkurza zbyt często pracowników, bo dyro jest daleko od biura. Brak dresscode, ciepło w (usunięte przez administratora) dobre auta, firma normalna, nawet jak na ten kraj. Atmosfera cicha, każdy wściubia nos we własne zadania. Można liczyć często na ekipę.
Pracowałem w Hovalu wiec mogę coś na temat pracy w tej firmie napisać. Zacznę od jakości produktów – BOMBA! Trwałe, solidne, oszczędne, pomysłowe, niezwykłe i mocne. Oceniam jako najlepsze na rynku – w ogóle. Lepszych nie ma. Sam widziałem taki co mają 20 lat ponad i nikt ani myśli je wymieniać. Nie ma ściemy, nic nie produkują w Azji nawet śrubki! Stal od Kruppa-Thyssena, technologia dopracowana i udoskonalana. Sprzęt się długo potrafi nie popsuć, nawet jak trafi na niekompetentny serwis. I tu pierwszy zonk - i załamka. Promuje się sprzedawców, a nie zdolnych. No cóż, ręka rękę myje… To co tygrysy lubią najbardziej: płaca. Jak się ma wyniki sprzedaży, to się dostaje premię. Postawa taka sobie, ale za to wolna ręka w terenie- pracujesz masz, nie pracujesz to wylatujesz. Ale czy gdzieś obsypują w tym kraju złotem? Załoga: zacznę topowo, według starszeństwa: Pan Prokurent-Serwisant to konkreciarz i oldskulowiec. Po studiach w Związku Sowieckim. Zdolny inżynier z dużą wiedzą, znający ruski i niemiecki. Można się od niego dużo nauczyć, chyba że łazi się do niego z bzdetami. Inteligentny i mądry życiowo – lekko na uboczu. Nie znosi kłamczuchów i głupców – co daje wiele plusów. Zazwyczaj wszystko wie i reaguje prawidłowo, pomoże. Jak odejdzie na emeryturę – reszta zginie! Chłopaki od serwisu są na przyzwoitym poziomie. Mili i uczynni. Nie są praktykami więc firmy prowadzące serwis Hovala mogą mieć kłopoty – zazwyczaj zostawali sami (i muszą się uczyć) bo porady są zdalne, jak wysłanie schematu, czy jakaś podstawowa podpowiedź i często znana - opinie z terenu. Nie polecam obecnego Dyrektora Sprzedaży – z aurą miłego, życzliwego i prawdomównego przyjaciela. Jak chcesz zostać handlowcem – poszukaj sobie innej firmy. Bo…? Bo nikt od wieków nie reklamuje produktów i opiera się na 4 pracownikach w Polsce (jak ktoś zauważył przede mną). Firmy prywatne mają od wieków nawiązaną współpracę z innymi producentami, nie znają produktów, nie chcą ryzykować jak im pójdzie a rynek jest trudny w Polsce i nastawiony na „Tandeta z Marketa i Interneta”. Pewnie było tak od początku, jak słyszałem tu i ówdzie. Hoval nie robi np. zjazdów integracyjnych, mało zachęcających ulotek, gadżetów itp. Kalendarze i wino na Nowy Rok są dla Wybrańców Bogów. Tylko ściubi się kasę i żąda cudów jak od absolwentów Uniwersytetu Magicznego w Hogwarcie. Brak odgórnych planów rozwoju w naszym kraju, rozmachu, perspektywy, nie ma nawet szkoleń od wielu lat – ci co poznali Hovala trwają, a nowych firm instalacyjnych, mających kontakty bezpośrednio z klientami się nie zdobywa. Stagnacja. Atmosfera w pracy? Jak się zajmują pracą, a nie głupotami to ujdzie w tłumie. Bardzo miłe są dziewczyny i chłopaki z serwisu. Czasem ktoś donosi gdzie trzeba, więc rób swoje, ugryź ciasteczko, nie będziesz musiał się ugryźć w język. Bierz pieniądze, chwal jednego Boga, bo to tylko POLSKA FIRMA. Na wielką karierę nie liczcie – może wskoczycie oczko wyżej, jak ktoś zmieni szalupę albo pójdzie na emeryturę. Ocena końcowa? Małe biuro i garstka osób, świadczy o marginalizacji filii w Polsce, zapewne kiepsko zarządzanej odgórnie z polityką chorągiewki. A szkoda – bo załoga jest kompetentna, bo to topowa Lichtenstein’ska światowa klasa, marka z prawie 80-letnią tradycją! Kilkanaście zakładów produkcyjnych w Europie Zachodniej, z niezniszczalnymi urządzeniami. Jak na taką markę - słabo! Rozmawiałem ostatnio z jednym z moich był klientów – Hoval nielojalnie zaczął traktować firmy instalacyjne, które z nim współpracują. Zdarza się, że kupiony pokątnie „tańszy kocioł” jest bez żadnej gwarancji w pakiecie z zasobnikiem konkurencji! Mega słabe - jak smarowanie homara margaryną!!! Albo torebki Wittchen w Lidlu! Ale o tym może przy okazji…
Pamiętam Akcję Wittchen w Lidlu. Marka straciła całkowicie renomę. Dziękuję za opinie, zaaplikuję do innej firmy...
Ale trafione w punkt! Obecnie Pan Dyrektor szuka nowego przedstawiciela w Krakowie, możecie aplikować. Dwie oceny masz na nie - a siedem za. Widać komuś się prawda nie podoba jaką napisałeś. Też pracowałam i mnie zredukowali, biuro ciasne a Hoval widać że coraz cieniej przędzie. Może pora się pozbyć ściemniaczy i kombinatorów, którzy tym interesem kręcą.
Hoval nielojalnie zaczął traktować firmy instalacyjne, które z nim współpracują - zgadza się. Najpierw zdobyli stałych klientów, obecnie sobie zrażają ich do siebie i szukają nowych - polityka samobójcza, Panie z Hovala.
Cieszę się, że napisałeś taką obszerną opinię, naprawdę wiele przydatnych informacji :) Chciałabym dopytać jeszcze o te prowizje dla sprzedawców, wiadomo obietnice brzmią zawsze piękne, a ile realnie można zarobić? I co z samochodem, można go wykorzystywać do celów prywatnych?
Też pracowałem ale dawno, wpadłem zobaczyć na portal jak sobie radzą po latach. Widzę w tym coś ze starych porządków w Twoim opisie, Lalo. Prawo do oceny lub krytyki ma każdy - to nie Rosja. Pytanie czy osoby z zarządu poddane krytyce, zrobią focha i się obrażą czy wyciągną jakieś wnioski. Bo jeśli obraza nastąpi - nie nadają sie na to stanowisko. Bo to także pewna różnica pomiędzy jednym a drugim: hejtem a krytyką. Bez zmian raczej sprowadza się do tego, że my tu sobie ponarzekamy, wyżalimy się pogadamy po próżnicy, zarząd się obrazi, a Firma się kręci dalej po staremu.
Mój Drogi. W 1982 roku poszedłem do pracy w państwowej firmie. Nie chciałem pracować w branży i w zakładzie ojca z wielu powodów - głównym był On (konflikt pokoleniowy). Ojciec produkował kotły i prowadził zakład instalacyjny c.o i wod-kan. Wiesz co mi wtedy powiedział? Podstawią ci pod pupę krzesło i powiedzą "usiądź sobie Krzysiu". Dodałem własną opinię, odnoszącą się do Twojej w osobnym poście
Cześć. Nie napisałeś, że w firmie handlowej z obsługą techniczną sprzedaży, brak i nigdy nie było (według mojej wiedzy oprócz pani J.P. której już nie ma) osoby po kieruku marketingowym, która miała jakiś wpływ własny poza decyzjami dyrekcji na tą gałaź, bo jej nawet nie ma. Chyba że zarząd uważa za marketing siebie i kilku podległych handlowców na cały kraj. Praktycznie marketing nie istnieje w firmie handlowej. Strona internetowa jest słaba. Wątła kopia tej z Vaduc. Stąd też min. marne wyniki w sprzedaży, co wpływa na obroty i wynagrodzenia. A praca? Uważam że ,,na chwilę,, póki nie znajdzie się po prostu - i lepszej z sensem i z przyszłością. Pisałeś o panu W.A.? :) Awansował? Zadzwoń do mnie to pogadamy. Fajna recenzja.
No Twoja opinia zdecydowanie zakrzywia tutaj wszystko. :/ Ciekawa jestem czy po tylu miesiącach wciąż uważasz ją za aktualna? A może do dziś coś się pozmieniało? Wie ktoś?
Nie polecam obecnego Dyrektora z aurą miłego, życzliwego i prawdomównego przyjaciela. ???? Z aurą. Haha, ale dobrze napisałeś! Miałam z nim rozmowę jakiś czas temu. Faktycznie, fajne wrażenie robi gościu, 32 lata i dyrektor. Broda go postarza... Nie wiem jaki jest naprawdę. Ale nikt się już do mnie z tej minifimy nie odezwał. Nieładnie to o niej świadczy że mieli w dłupie - z Brigdestone zadzwoniła asystentka i mimo że nie zstrudnili mnie, było to zwyczajnie MIŁE. A firma ogromna i znalazł się ktoś kto pomyślał że może warto szanować ludzi.
Brak odzewu po rozmowie to niestety domena wielu firm, widzę, że i tu obowiązuje ten standard. Dobrze, chociaż że rozmowa przebiegała w miłej atmosferze. Ciekaw jestem, jaką kwotę wynagrodzenia gość podał i jakiego stanowiska dotyczyło spotkanie?
Jak aplikowałam w USA parę lat temu, przyszły pracodawca zapłacił nam za uczestnictwo w teście i rozmowie, pomimo że mnie nie zatrudnili. Przelali mi za mój czas 120 USD i miły email. ,,Polski standard,, potem widzisz jako pracownik. Mam inną pracę już i tu się ludzi szanuje. Ale co najmłodyszy szef ma o tym wiedzieć, skoro rodzice mu nie zdąrzyli wpoić zasad? Na szczęście rynek pracy się zmienił w tym kraju. Jeszcze kilka lat rządów PO i pracowalibyśmy za (usunięte przez administratora)
A co słyszałaś? Ja jestem krok od wysłania cv do firmy... dobrze byłoby poznać inną perspektywe. Zakładam, że takie rzeczy, ze odechce się aplikować? :P Czy może jednak jakies pozytywy się znalazły?
Czy pracodawca Hoval Polska motywuje w jakiś sposób swoich pracowników?
Szkoda, że portalu nie było ok. 2007 roku, gdy rządził poprzedni dyrektor. Ten potrafił...motywować!
Zarządzał załogą na zasadzie donosicielstwa i ,,noga-dupa-brama,, poczym 2007 wylał go Zarząd w Liechtensteinie, a na bezrobociu jest do dzisiaj. W tym czasie dwukrotnie go wylano z innych firm, z tego samego powodu.
Te informacje już nie wpływają na aktualny stan firmy, co nie? I tak z innej beczki to wy go śledzicie czy jak?
potop? a te roczne plany to zazwyczaj jakie tu są, jak to na rzeczywistość się przekłada i organizację samej w sobie pracy?
Jaki dress code obowiązuje w Hoval Sp. z o.o.?
Część druga opinii Zasada w Hovalu była taka, że każdy ma umieć zastąpić każdego. Tak też było: pchałem palety z kotłami, kserowałem, wypełniałem listę ISO, pisałem najczęściej oferty na kotły i wentylację, robiłem zakupy, jechałem na serwis, odbierałem telefony, wiele różnych zadań i słuchałem starszych, a przede wszystkim tych mądrzejszych od siebie. Po godzinach stała pusta sala szkoleniowa, więc dla serwisanta - hulaj dusza szwagra nie ma! Nie wiem ilu, gdzie i jakich klientów ma Hoval. Mnie wystarcza lokalny przedstawiciel. Jak coś wiem to zasłyszane przypadkiem. Kontakty z dyrektorem i ex-przedstawicielem Wojciechem jak i obecnie Jakubem były i są poprawne. Bywało że serwisant Darek dzwonił ok 23.ciej zaniepokojony i zdziwiony, że jakiś nowy kocioł nie funkcjonował (wyjaśniło się - zaciągał powietrze z instalacji). W każdej innej firmie, zagadnienie by zlekceważono. Porad jako takich nie potrzebowałem, czasem zdarzały się zagadki do rozgryzienia i uważałem że to ja naprawiam urządzenia Hoval, a nie Hoval naprawia je zdalnie za mnie. Trzeba kląć pod nosem ale sobie radzić. Zapewne stąd małe grono Hovalowców, myślenie nie jest ostatnio dominującą cechą społeczeństwa. W pracy trzeba myśleć, a nie mieć wielkich żądań wobec innych i wymieniać tylko częsci na nowsze. Czasem jak już pytam to o numer częsci (czujniki mi się mylą). Uwaga o pomocy technicznej LaloLux jest nietrafiona i poltkarska, a kalendarz i wino kupuję sobie sam. Nie uważam aby gadżety i pamiątki stanowiły wielką reklamę czy zachętę - reklamę to w mediach, albo w kręgu specjalistów promujących produkt najwyższej klasy, jak onegdaj: nie kupowało się w sklepie, ale u zaufanego / poleconego fachowca: sam sprzedał, sam zamontował, uruchomił i w jego i klienta interesie leżało aby wszystko funkcjonowało i nie musiał jezdzić na gwarancji lub poprawiać. Taki profil ma moja firma - nie sprzedaję i nie polecam byle czego. Dobry produkt sam się obroni. Produktu premium nie kupisz na każdym bazarku. To oczekiwania klienteli sprawiły, że rynek jest teraz pełen (usunięte przez administratora) i bubli - bo chcą mieć tanio i markowo No to mają i tanio i markowo. Na szczęscie coraz więcej ludzi szanuje swoje cieżko zarobione pieniądze... Na wielką karierę nie liczcie? Widziałem kulka awansów i kilka upadków, sam. Nie pytam czy ktoś awansował czy nie i czy miał - jestem klientem tylko i to nie są moje sprawy. Sam pracując na pensji zmieniałem pracę co 3 lata, więc nie jestem najlepszym przykładem wiernego do bólu pracownika, ale można się sporo nauczyć, a to naprawdę dużo. Jak pracujesz w firmie Bentley, nauczysz się wiecej jak w hinduskiej fabryce TATA. Prawda czy nie? Ale trzeba chcieć. Firma bardzo się zmieniła na przestrzeni 20 lat, odkąd sam skręcałem biurka jako magazynier i budowałem salę szkoleniową. Technicy mają profesjonalny sprzęt, jest samochód serwisowy, nowe auta, biuro nie jest tak skromnie wyposażone jak za moich czasów. a za oknem nie ma kawalkady TIR.ów jak na Bałtyckiej w Poznaniu. Są nowoczesne komputery, jest sieć, opieka informatyka, jest główna księgowa, jest pani od przypominania o zaległych płatnościach, jest pani od wszystkiego, jest serwis i doradztwo i to wszystko działa. Atmosfera także się polepszyła jak za czasów gdy tam pracowałem. Dawniej wszyscy na siebie warczeli, ale ryba psuje się od głowy, podobno. Może komuś pomoże moja opinia w wyborze pracodawcy. To tylko proboszczowie uważają na ślubach, że stanowi się odtąd jedno i zgodne ciało. Zawsze są dwie głowy, dwa ciała i różne pomysły, charaktery i światopoglądy. Ważne aby siebie rozmieć, rozmawiać i szanować, a w pracy jest podobnie. Po pracy zakończonej pracy, jak po rozwodzie powinno być tak samo, LaloLux. Chyba że się hołduje powiedzeniu, że za rozpad małżeństwa są winne zawsze dwie strony: żona i teściowa. Ciao!