Koronawirus w komunikacji miejskiej

Myślę, że w porządnych firmach może się to już odbywać :)

a rower ?

A kto by za to płacił ? Ja mam 40 km do pracy, nie wyrobili by na taksówki. 

Oczywiście. Poza tym uważam, że tam jest największy rozsadnik wirusa, bo jeśli wgl myją te poręcze, to raz w nocy, a potem cały dzień ludziska szlifują je dłońmi. Lecę do domu jak wiatr i szoruję ręce po jeździe w tramwajach i autobusach.

Zawsze, i denerwują mnie ludzie co mają je pod nosem czy na brodzie, to miejsce publiczne i powinni pomysleć również o innych, kiedys zwróciłam uwagę młodej kobiecie to więcej mi sie dostało niż to warte było się coś odezwać. 

W komunikacji jest obowiązek noszenia masek. Za brak jest mandat.

Poza tym w autobusach te wszystkie poręcze których dotykają podrózni są często przecierane środkami, które zabijaja wirusa. Nie ma czego się bać.

To tylko w zajezdni, a nie na kazdym przystanku, wiec w miedzyczasie ludzie sie wymieniaja i kolejni dotykaja tych poreczy. Ja do komunikacji miejskiej zawsze wkladam rekawiczki