System referencyjny to chyba jeden z najstarszych tworów społecznych. Kiedyś działał na zasadzie poczty pantoflowej – kobiety przekazywały sobie namiary na dobrego fryzjera czy krawcową ale też odradzały wizytę, jeśli coś poszło nie tak.

Rozwój technologii usprawnił ten proces i zamienił go z lokalnej sieci szeptanego marketingu w sieć globalną. Dzisiaj opinię możemy przekazać już nie tylko najbliższym znajomym. Możemy polecić lub odradzić firmę ludziom w całej Polsce  – a często i na świecie.

 

Wykorzystują to w zasadzie wszystkie branże. Powstają portale, na których można sprawdzić hotel, restaurację a nawet lekarza! Nie wszyscy jednak ciągle wiedzą i myślą o tym – że można także sprawdzić pracodawcę!

 

Prezentowaliśmy już wyniki naszego badania z maja 2018 roku, które mówi wyraźnie, że 85% kandydatów do pracy sprawdza opinie o potencjalnych pracodawcach w sieci. Szukają informacji na stronach www, portalach społecznościowych ale mogą je także znaleźć na największym w Polsce portalu referencyjnym dla pracowników GoWork.pl.

 

Miejsce to powstało z myślą o ludziach, którzy szukają pracy świadomie, ale także z myślą o firmach, które świadomie budują wizerunek swojej marki pracodawcy.

 

Wizerunek firmy to nie tylko sposób, w jaki prezentuje się na stronie www czy na facebooku. Fajne zdjęcia i ułożone przez PR-owców teksty są oczywiście ważne ale musimy pamiętać o tej “spontanicznej” stronie – w mniejszym stopniu przez nas kontrolowanej. Taką są właśnie opinie – zarówno te pozytywne jak też niezbyt dla nas przychylne.

Jak sobie z nimi radzić pisaliśmy już TUTAJ. W tym artykule chcemy jednak pójść o krok dalej. Ponieważ świadome budowanie wizerunku to także wykorzystywanie recenzji naszej działalności i przekuwanie – nawet tych negatywnych – w  obraz silnego i wiarygodnego przedsiębiorstwa.

 

Jak wykorzystać opinie?

 

Sięgnijmy tutaj do podstaw psychologii. Jedną z podstawowych potrzeb społecznych jest niewątpliwie potrzeba uznania i przynależności. Ludzie realizują ją w różny sposób i na wielu płaszczyznach – także poprzez wyrażanie swojego zdania w internecie. Robią to, bo chcą zostać wysłuchani i zauważeni. To główny cel, bez względu na to, iż zazwyczaj tłumaczą swoje działania chęcią ostrzeżenia innych użytkowników.

Jeśli uświadomimy sobie ten prawdziwy powód – łatwiej nam będzie komunikować się z autorami opinii oraz sprawić, by ostatecznie – słabości zamienić w siłę.

 

Pierwsza myśl większości przedsiębiorców, kiedy po raz pierwszy widzą swój wątek z opiniami, brzmi: jak usunąć te złe referencje? Od lat edukujemy naszych Klientów, że to najgorsze co mogą zrobić. Firma opisywana w samych superlatywach wcale nie staje się bardziej wiarygodna. Raczej podejrzana. Szczególnie jeśli kandydat miał wcześniej możliwość przeczytania negatywnych wpisów, które teraz zniknęły w tajemniczych okolicznościach.

 

Podstawą zawsze jest komunikacja. Ale nie taka prowadzona z anonimowego konta. GoWork oferuje pracodawcom możliwość moderowania wątku z pozycji oficjalnego profilu, co do którego nie ma wątpliwości do kogo należy. Posiadając takie konto firma działa jawnie i przekonująco. Nie pozostawia miejsca dla dywagacji – użytkownicy mają pewność kto udziela im odpowiedzi i informacji.

 

Ta pewność daje pewien komfort i ułatwia nawiązanie merytorycznego dialogu, w którym możemy pokazać jak nasza organizacja podchodzi do sytuacji kryzysowych czy problematycznych. Kluczem do tego jak jesteśmy postrzegani jest bowiem wcale nie to co o nas piszą ale sposób w jaki reagujemy.

 

Czy odpowiadamy na każdą opinię?

Czy unikamy nawiązywania kontaktu z hejterami?

Czy staramy się wyjaśnić kontrowersyjne sytuacje?

Jak to robimy?

To wszystko – wbrew pozorom – ma ogromne znaczenie.

 

Kandydat szukający informacji o nas – chce sprawdzić jak organizacja podchodzi do ludzi i jak może podejść w przyszłości do niego. Złą opinię zawsze możemy jakoś wyjaśnić – ale naszej reakcji – a szczególnie jej braku – już nie. To, że polityka firmy zakłada ignorowanie referencji byłych czy obecnych pracowników, nigdy nie brzmi ani dobrze, ani wiarygodnie. Zdecydowanie lepsze wrażenie sprawimy jako firma odpowiadająca na potrzeby i podejmująca nawet trudny dialog.

Wyobraźmy sobie zresztą, że na rozmowie rekrutacyjnej potencjalny pracownik porusza kwestię opinii o nas. Czy naprawdę na jego miejscu chcielibyśmy usłyszeć, że anonimowe wypowiedzi w sieci nas nie interesują? Jakie pozostawiamy wtedy odczucia?

 

“Nie myli się tylko ten, co nic nie robi”

 

Wszyscy znamy to stwierdzenie i chyba wszyscy się z nim zgadzamy. To, że ludzie piszą o nas coś złego powinniśmy traktować właśnie jako błąd, potknięcie, z którego wyciągnęliśmy wnioski i staramy się wypracować lepszy model działania. Tak też przedstawiajmy negatywne opinie. Nie negujmy i nie wybielajmy się. O wiele więcej zyskamy na wizerunku organizacji, która potrafi przyznać się do błędów i za nie przeprosić. Udowodnimy, iż nie zamiatamy problemów pod dywan a stawiamy im czoła. Jesteśmy godnym zaufania partnerem dla kontrahentów i pracowników.

 

Mówią o nas? NIE! My rozmawiamy

 

Opinie to wbrew pozorom istotna zmienna całego procesu rekrutacyjnego, który kończy się przecież spotkaniem. Warto pamiętać, że rozmowa z kandydatem to obecnie w zasadzie spotkanie handlowe. Zaproszona osoba sprzedaje nam siebie, a my próbujemy jej sprzedać nas. To dwustronna prezentacja wszystkiego co najlepsze i próba dopasowania do siebie pewnych elementów.

Nic w tym dziwnego, jeśli w pewnym momencie potencjalny pracownik pyta o “opinie” czy “pogłoski”. W zasadzie powinniśmy się cieszyć, że jest przygotowany do spotkania i poszukał informacji nie ograniczając się tylko do naszej strony internetowej.

Jeśli my także się przygotowaliśmy – ten wątek rozmowy może nam tylko pomóc.

Po pierwsze – wiemy o tych opiniach.

Po drugie – odpowiadamy na nie.

Jako doświadczona organizacja – nie uciekamy od odpowiedzialności i rozmowy. Prowadzimy dialog, nawet wtedy, kiedy nie jest on łatwy i przyjemny.

Nasz kandydat przyszedł na spotkanie między innymi dlatego, że tak naprawdę dostrzegł to już wcześniej – czytając opinie w sieci i widząc naszą postawę.

Pytanie czy przyszedłby – gdybyśmy te opinie ignorowali.

 

Oceń artykuł
0/5 (0)