Zegarownia (57 Concepts Sp. Z O.O.)

Ciężko mi zdecydować od czego zacząć swoją opowieść o pracy w tymże przybytku. Zaczynając od najbardziej oczywistych: - Zaplecze socjalne 3/10. Co do wyposażenia, to ciężko się do czegoś przyczepić, jedynie do metrażu. Generalnie gdyby nie trzeba było spożywać posiłków z kręgosłupem skręconym jak mokra ściera to można by było dać 7/10. - Na plus zdecydowanie wypłacanie nadgodzin, na podstawie comiesięcznej ewidencji przepracowanego czasu, z dokładnością co do 5 minut. W tym aspekcie naprawdę, czapki z głów. Uczciwość pracodawcy co do wyrobionych nadgodzin godna podziwu, z tego co wiem, to raczej jest to rzadkością w pracy przy obsłudze klienta. Szkoda tylko, że raz została mi potrącona premia za kłamstwa klienta. Fajnie by było, gdyby jednak weryfikowali porządnie słowa klienta w takich sytuacjach. - Atmosfera wśród pracowników naprawdę wporządku, dosyć szybko dało się zaaklimatyzować. Zespół zarówno pracowników sklepu jak i magazynu naprawdę zgrany, pomocny w razie potrzeby. Jednym słowem, po prostu fajni ludzie. No może poza jednym wyjątkiem, ale o tym będzie zaraz. - Jeśli liczysz na to, że w Zegar(k)owni poszerzysz swoją wiedzę z zakresu branży zegarkowej, to odpowiedź brzmi: i tak i nie. W głównej mierze zależy to od tego na jakim poziomie Twoja wiedza oscyluje. Napewno będziesz mógł/mogła liczyć na wsparcie i przeszkolenie z towaru który jest w ofercie. Z pewnością dowiesz się też o fajnych markach, w których można znaleźć fajny zegarek. Ale o tym też za moment. - No i tu niestety kolejny dość znaczący problem, który występował w czasie mojej pracy. Warunki klimatyczne w salonie podczas pory letniej. Jeśli przepadasz za równikowym klimatem, okraszonym ciepłym powiewem z nie wyrabiającego już klimatyzera, to było to miejsce zdecydowanie dla Ciebie. Sytuacja znacząco się poprawiła po zakupie nowego, wybłaganego klimatyzera, szkoda tylko że wtedy było już po największych upałach. Rozumiem, że zjawisko to jakże niezwykłe występowało w głównej mierze przez - istniejącą już tylko we wspomnieniach najstarszych weteranów Panoramy - klimatyzację budynku, lecz można było się uporać z tym problemem dużo wcześniej. No, ale w końcu to przecież nie przyjazne warunki klimatyczne, tylko kącik malucha był najbardziej wyczekiwany przez klientów salonu :D Myślę, że to już odpowiedni moment aby przejść do meritum, czyli jakże szanownej kierownik salonu. Nie wiem, naprawdę nie wiem co zażywa ktoś, kto mianował tą osobę na to stanowisko. Zdecydowanie zalecam brać tego pół. Niestety, ale jedyną prawdziwą umiejętnością "kierownik" stosowaną w pracy, jest obsługa systemu sprzedaży. Poza tym, codzienna praca z tą osobą to udręka. Nie zliczę sytuacji, w których nachodziła mnie ochota zapadnięcia się pod ziemię przy klientach. Zwroty typu "ściągaj pan" w kierunku klienta, oraz ograniczony do minimum zasób słów, w którym "tak jakby" i "że tak powiem" są szczytem elokwencji, raczej nie przystoją kierownikowi salonu, w którym sprzedaje się dobra luksusowe. Nie wspomnę już o głośnym siorbaniu śliny w miejsce przecinka, które przyprawiało (nie tylko) mnie o palpitacje skuteczniej niż pocieranie styropianem. Maniera wypowiedzi zerowa, podobnie jak wiedza o sprzedawanych zegarkach. Jednymi z najbardziej górnolotnych epitetów jakie dane mi było usłyszeć z ust kierownik były wszystkie możliwe odmiany przymiotnika "fajny". Towarzyszące takiej obsłudze miny i spojrzenia klientów ukierunkowane w stronę innych sprzedawców na salonie były nie do zniesienia. W przypadku jakiegokolwiek przeciwstawienia się głupocie szanownej Pani kierownik, można się liczyć ze złośliwością w postaci obcięcia premii. Mnie pozbawiono premii, bo Pani kierownik uznała że będąc na zwolnieniu lekarskim wcale nie byłem chory. No cóż, nie od dziś wiadomo że takie działania są domeną osób o mentalności chłopa pańszczyźnianego, i ilorazie inteligencji odwrotnie proporcjonalnym do ego. Wiadomo w którą stronę oczywiście. Choć, mam wątpliwości czy Pani kierownik zrozumie jeśli dane jej będzie kiedykolwiek to przeczytać. Konkludując te moje wypociny, zadziwia mnie tylko to, że wyższe kierownictwo nic z tym nie robi. Być może moją naiwnością jest sądzić, iż na kierownika powinno się wybierać kogoś kto się będzie znać na danej branży. Cóż, pozostała mi niebywała satysfakcja z sarkastycznych superlatyw, "bynajmniej" nie rozumianych przez adresata. Co by nie było, poza tymi kilkoma drobnymi mankamentami, pozytywnie wspominam czas przepracowany w Zegarowni. Serdecznie polecam