Czy pracownicy Szprotawski Zarząd Nieruchomościami Chrobry Sp. z o.o. W Szprotawie mają możliwość uczestnictwa w jakichś formach integracji?
kamienice się sypią... nie są ocieplane... to co w mieszkaniach nie jest już Chrobrego tylko kogo bo nie lokatorów którzy nie mają aktów własności mieszkań... ludziom nakazują płacić czynsz bez obowiązku dokonywania jakiegokolwiek remontu ... czyżby czynsz szedł na wczasy na Majorce dla prezesa i innych urzędników?
Chrobry nie powinien być zarządcą lecz likwidatorem ponieważ zamiast ratować od dawna walące się budynki, lokale, którymi zarządza, celowo nie reaguje na zgłaszane awarie. Człowiek musi dziesiątki razy w jednej sprawie wydzwaniać do administratorki, prezesa i do innych pracowników chrobrego. Przykłady: zgłoszenie zamarznięcia rur wodociągowych na klatce schodowej, zgłoszenie przyjęte w czwartek rano, mija czwartek, piątek, sobota, niedziela, poniedziałek i dopiero we wtorek zjawili się by odmrozić palnikiem rury, tylko że rury już w drugi dzień zamarznięcia popękały w piwnicy. Połowa lokatorów przez niemal tydzień była bez wody bo chrobry "olał" sprawę, Inny przykład: od dziesiątek lat zgłaszane jest zalewanie piwnic ściekami, fekaliami pochodzącymi ze zlewozmywaków z siedmiu mieszkań, oraz nielegalnie zrobionej łazienki z ubikacją w jednym z lokali, których to odpływy zostały podłączone do walącego się odpływu wody deszczowej z dachu budynku, który posiada 3 niezdatne do użytku studzienki rewizyjne przylegające bezpośrednio do ścian budynku. Owe ścieki i fekalia przez całe lata przedostawały się poprzez nieszczelne ścianki studzienek rewizyjnych oraz ścianę budynku do piwnic zalewając je nawet do głębokości 30 cm. Mało tego że człowiek w środku zimy nie ma dostępu do piwnicy po opał w dodatku cały mokry, to jeszcze latami nasączane są ściany budynku aż pod 2 piętro. W każdym mieszkaniu wilgoć, grzyb czarny aż pod sufit, budynek sypie się od "zlasowanej" rozkładającej się od wody cegły, grzyb, brud i smród.Niejednokrotnie zgłaszane było do zarządcy, administracji oraz samego prezesa, i nic przez całe lata, przyjechali może ze 2-3 razy obejrzeć te studzienki rewizyjne "na odległość", nikt nawet się nie schylił by zerknąć co i jak, tylko od razu słowa " to wody gruntowe". Wody gruntowe to zamiast mózgu ma ten który to powiedział, oraz pozostali którzy mu przytaknęli. Deszczowa jesień, zima, topniejący lód, śnieg oraz wczesnowiosenne deszcze i jakoś wody gruntowe nie zalały piwnic, a tu środek lata, ukrop na dworze jak nigdy dotychczas i piwnice zalane przez "wody gruntowe", dobre sobie, z pod schodów piwnicznych woda z fekaliami lała jak z węża gdy sąsiad brał prysznic i spłukiwał kibelek. Administrator, prezes dobrze o wszystkim wiedzą, ale jak "naprawią" awarię to co później będą mieć do roboty, lepiej kilkadziesiąt razy w roku wysłać pracowników ze spiralą do udrażniania rur i kasować kasę za 5-10 min roboty i kilka godzin stania pracowników bezczynnie. Inny przykład: zgłoszone zostało do administrator żeby założyli włącznik czasowy lub z czujnikiem ruchu do włączania światła na posesji gdzie notorycznie patologia z budynku oraz ich rodziny i koledzy włączają światło nie wyłączając go gdy nie ma potrzeby jego świecenia. Całymi nocami pali się światło na posesji bez powodu bo patologia ma to "gdzieś" , oni za energię na klatce i posesji nie płacą tylko właściciele a oni są najemcami. Za energię z klatki schodowej, korytarzy piwnicznych, kibelków na zewnątrz i kilku żarówek pomiędzy budynkiem mieszkalnym a budynkiem gospodarczym wspólnota płaci około 500 zł rocznie. Patologia z budynku oraz ich koledzy, rodziny przyjeżdżający samochodami celowo włączają światło na posesji by widzieć z okna swój samochód, inna patologiczna rodzina oszczędza na energii w mieszkaniu i włącza światło na posesji ponieważ jedna z lamp zamocowana jest tuż przy ich oknie więc za darmo mają "widno" w mieszkaniu. Nie jeden raz zauważyłem jak sąsiadka wracając np z kibelka na zewnątrz pogasiła wszystkie światła na dworze, ale gdy doszła do drzwi wejściowych budynku, wróciła się by włączyć lampę obok jej okna którą przed chwilą wyłączyła. Obce menelstwo i patologia chodzi i robi na posesji co chce i kiedy chce a zarządca nic z tym nie robi mimo licznych zgłoszeń. Zgłoszenie by zamontować włącznik czasowy przyjęty przez administrator, zapisała na karteczce, którą zapewne po moim wyjściu wyrzuciła do kosza ponieważ po miesiącu poszedłem zapytać co z tym włącznikiem czasowym , a administratorka "a kto zgłaszał, komu ?". Poszedłem zaś po 3 miesiącach bo nadal nic się nie zmieniło w sprawie włącznika, a administratorka "chyba elektryk tam był i się nie da założyć" , co za "patologia", "chyba" był. Trzy razy robię 10 km na pieszo by zgłosić to i owo osobie która jest do tego "wyznaczona" przez zarządcę, a ta po kilku miesiącach nadal "olewa" sprawę, oczywiście jak zawsze i ze wszystkim. Ludzie już nie mają nerwów i zdrowia chodzić, dzwonić dziesiątki razy by załatwić jedną sprawę. Dopiero po jakichś 6 latach założono lampy z czujnikiem ruchu, bardzo ciekawe w jaki sposób bo przecież "się nie da", Teraz za te wszystkie lata za tę zmarnowaną energię przez menelstwo i patologię powinna zapłacić administrator z własnej kieszeni przez swoje niechlujstwo w wywiązywaniu się ze swoich czynności zawodowych. Przykładów niewywiązywania się zarządu chrobry z powierzonych mu obowiązków oraz wynikających z regulaminu obowiązków zarządcy jest mnóstwo.
Jakie masz wspomnienia z pracy w firmie Chrobry Sp. z o.o. Szprotawski Zarząd Nieruchomościami? Czekamy na Twój komentarz.