Opinie o STARS-IMPRESARIAT w Warszawa

Jakiś czas temu znalazłam na lokalnej grupie od pracy ofertę pracy jako statysta do filmu. Postanowiłam się zgłosić i między innymi miałam wysłać swoje zdjęcie i podstawowe dane. Odpowiedź o tym, że zostałam wybrana dostałam już następnego dnia. Finalnie nie jestem do końca zadowolona z pracy dla tej firmy i tego jak przebiegało wszystko od wyboru strojów, aż do finału kręcenia scen. Na charakteryzacje mieliśmy przyjechać na godzinę 8 rano. Przy liczbie statystów prawie 100, wszystko potrwało może z 2 godziny, bo jak się okazało kilkoro z nich nie miało dobranych strojów, pomimo tego, że przymiarki były dzień wcześniej i można było umówić się na pasującą godzinę. Podczas oczekiwania mieliśmy prowiant kanapki i butelki z wodą. Po za tym siedzenie i czekanie. Na plan pojechaliśmy na około godziny 12 i tak naprawdę do 16 czekaliśmy na naszą kolej. W między czasie dostaliśmy znowu te same kanapki i ciepły posiłek zupę pomidorową, chodź to bardziej przypominało wodę z pomidorami, po której na dodatek było mi nie dobrze. Mieliśmy stały dostęp do wody i ciepłej herbaty i kawy. Drugie danie nam nie przysługiwało. Jako, że graliśmy wiernych w czasie oczekiwania ktoś z produkcji przyszedł do nas, by nauczyć nas jakieś pieśni kościelnej. Po wejściu na plan mieliśmy zagrać sceny, które w filmie stanowiły by max 10 min. Początkowo mówiono, że na 20 wrócimy, a wszystko przeciągnęło się do 21. Ciągle były jakieś problemy, część statystów wypowiadała złe kwestie, lub takie, które nie pasowały do epoki, w której rozgrywał się film. Nie pomagał sprzęt ukazywany, który psuł się, lub reżyserowi, któremu co chwila coś nie pasowało i pomimo mówienia, że scena się udała mieliśmy zagrać wszystko od nowa. Jako, że główne sceny działy się jesienią, każde z nas było poubierane w jesienne płaszcze, swetry, chusty i marynarki z swetrami, a przy upale 30 stopni to było nie lada wyzwanie wytrzymać. A w wszystko było kręcone w wiejskich klimatach. Do tego dochodziły nie wygodne buty i cały czas na nogach, że w końcu kilka Pań chodziło na boso. Sama organizacja czasu względem nas statystów była tragiczna, straciliśmy prawie cały dzień na samo czekanie. Kilkanaście osób wprost mówiło, że nie musi udawać złego, bo już są i, że gdyby wiedzieli, że tak będzie nie zgłosili się. Po powrocie z planu pieniądze zostały nas od razu wypłacone. Kilka dni po planie dostał sms z propozycją spotkania online z jedną z reżyserek z firmy. Chodziło, o rejestracje na ich stronie i figurowanie jako statysta. Z tego co się dowiedziałam, nie każdy dostał taką propozycję. Dla młodej osoby takiej jak ja, to mogło być fajne przeżycie, zobaczyć kręcenie filmu od "kuchni".