Okna Velux (Nb-Polska Velux)

Velux Warszawa; Stanowisko Customs specialist (Senior) Chciałabym się podzielić opinią jako osoba, która po 4 miesiącach ucieka stamtąd. Z cyklu: „o czym w procesie rekrutacyjnym nie mówią”: - Zacznę od najważniejszej kwestii. Każda osoba zatrudniona na tym stanowisku ma odgórnie przypisany PD (preferential determination) proces i jest „odpowiedzialna”, nie pytają czy się zgadzasz czy nie (uważam to za nie fair). Proces został ukształtowany długo zanim dołączyłam do zespołu. Czyli dostałam „odpowiedzialność” za to jak on już wygląda. O ile brzmi super o tyle problem w tym, że proces wymaga „dostosowania” do przepisów celnych! Zatem zatrudniając osobę i wciskając jej „odpowiedzialność” mają kozła ofiarnego w przypadku pierwszego już audytu! Oczywiście jako osoba „odpowiedzialna, żadnych rekomendowanych zmian nie mogłam wprowadzić. Nie polecam!!! - Premie roczne – kolejny hit. Omówiłam z przełożoną zakres szczegółowo, wypełniłam formularz i … przełożona nie podpisała go (a jest to wymagane) gdyż „ustalenia mogą się zmienić”. No i się zmieniły, po 3 miesiącach 1 punkt został znacząco rozszerzony a % premii pozostał ten sam. Czyli miałabym więcej do zrobienia za te same pieniądze. Okres premiowy to 12 miesięcy. Jeśli w ciągu tych 12 miesięcy będziesz choć 1 dzień na zwolnieniu lekarskim na siebie, na dziecko lub weźmiesz opiekę na dziecko, już 100% premii nie dostaniesz gdyż zostanie Tobie potrącony odpowiedni procent nawet jeśli cele zrealizujesz na 100%! - pierwszy raz się spotykam z tym, że realny zakres obowiązków diametralnie różni się od tego przedstawianego w ogłoszeniu i procesie rekrutacji - DUŻO mniejszy; jako senior z doświadczeniem nie widzę tam pola do rozwoju - konieczność zabierania telefonów służbowych i komputerów na czas urlopu - benefity takie sobie, opieka med. W Allianz to koszt ok. 250 zł ! - Brak wdrożenia. Usłyszałam, że skoro jestem seniorem to powinnam wiedzieć jak procesy funkcjonują w Veluxie. Dali dostęp do folderów na dysku, do skrzynki pocztowej i radź sobie. W skrócie czytasz dokumenty, przeglądasz maile. A jak zadajesz pytanie to zazwyczaj otrzymujesz esej pełen moralizatorskiego bełkotu zakończony puentą „jak możesz nie wiedzieć w jakich krajach mamy spółki”. A na pytanie „gdzie znajdę te informacje na stronie firmy” esej zamienia się w monolog pełen czegoś tam - (usunięte przez administratora) - (usunięte przez administratora) dużo mówi, nic konkretnego, o wymogach co do zadania dowiaduję się po ich wykonaniu a nie przed; brak transparentnej komunikacji, brak chęci wsparcia, brak otwartości na rozmowę (swoją drogą takiego zamknięcia na pracownika, nie widziałam nigdy w życiu zawodowym – mur nie do przebicia). A ja jak to ja, konkretnie rzeczowo i merytorycznie, co się nie podobało, w efekcie: Stosowała Np. gaslighitng – to technika „komunikacji” polegająca na zmianie percepcji i pamięci pracownika – „to nie tak było”, „ja Ci powiem jak było” „ źle rozumiesz”, „nieprawda, że to ustaliliśmy” „ nie mówiłam tak” to tylko wybrane cytaty; Mistrzyni odsuwania odpowiedzialności za siebie: kilka razy złapałam za rękę a przełożona „to nie moja ręka”. Nie słucha wcale, uważa, ze ma rację a jak coś to ja byłam winna i tylko ja. W Obliczu argumentów merytorycznych mówiła „nie rozumiem co masz na myśli”. - wypowiadane przez nią stwierdzenia (które zapewne ona uznała za argumenty) były ograniczone – miała pakiet kilku sformułowań które w kółko powtarzała…. - każde moje rzeczowe argumenty fakty zmieniała tak, abym mnie przedstawić w świetle osoby, która nie rozumie, nie stara się, nie jest zaangażowana itd… - ciągła krytyka i to destruktywna a jak widziała ze pakiet tych samych sformułować nie działa już na mnie to uciekała się do personalnych ataków. - i najgorsze to oczernianie mnie w oczach innych np. na zespołowym spotkaniu. Kilka takich dość słabych zagrań było, aby podkopać mój wizerunek w oczach innych. M(usunięte przez administratora)